Towarzyszka Cienia odwróciła wzrok, czekając zapewne na jej odpowiedź. Kotka dostrzegła w jej oczach coś na wzór nienawiści i zniechęcenia do samej siebie, przejęła się tym, bo nie chciałaby ktokolwiek, kogo poznała, był, choć w jakimś stopniu zagubiony bądź rozczarowany kotką. Jednak nie wiedziała co w obecnej sytuacji zrobić, więc starała się ją zignorować. Spuściła wzrok na swoje łapki, były chude i bardzo osłabione. Nie mogąc znieść widoku swojego żałośnie wyglądającego ciała, znów podniosła wzrok na kotkę, która poniekąd ją uratowała. Wpatrywała się w nią chwilkę, póki ta nie spojrzała na Cień. Pokiwała głową na znak, że zgadza się, żeby ta zaprowadziła ją do jakiegoś obozu, czy czegoś w tym stylu.
- Tylko pamiętaj, żadnych pytań - oschle odparła starsza i chwyciła czarną za skórę na karku. Ostrożnie opuściła ze zbędnym balastem norę jakiegoś zwierzaka i skierowała się w stronę skraju lasu, zostawiając resztki zdobyczy. Kotka wiedziała, że jej towarzyszka robi to wbrew sobie i przez dłuższą chwilę miała ochotę krzyknąć, żeby zawróciła i zjadła, jak była głodna, ale powaga, z którą starsza przestrzegała kotkę przed zbędnym odzywaniem się, powstrzymała ją przed wypowiadaniem na jakikolwiek temat. Niesiona za skórę na karku nie mogła ułożyć się w miarę wygodnie, więc po krótkim miotaniu, skuliła się. Dotarło do niej, że jej wybawicielce może być trochę ciężko, po tym, jak ta niezbyt zadowolona wydała z siebie dźwięk na wzór mruknięcia ostrzeżenia. Bardzo zaciekawiła kotkę, ta samiczka, która mimo swojego zachowania wobec niej, postanowiła ją wyciągnąć ze szczęk najciemniejszej z ciemności, zwanej śmiercią. Polubiła kotkę, tak polubiła i w jakiś sposób niesiona tak ponad ziemią w jej pyszczku czuła się bezpiecznie. Nieprawdopodobne jak szybko mały kot potrafi się przywiązać do innego tylko dlatego, że ten mógł go zabić, zjeść, bądź po prostu zostawić, ale nie zrobił tego. W głębi Cień poczuła, że ta kotka mimo swojego oschłego zachowania, ma ciepłe serduszko. Obserwowała przesuwającą się pod jej łapkami ściółkę leśną. Małej wydawało się, że idą już wieki. Wyczuła ostrą woń innych kotów. Nieprzyzwyczajona do tak wielkiej ilości zapachów, kichnęła. Zanim kotka się obejrzała, były już wewnątrz obozu. Wszelkie koty, jakie Cień widziała, zbierały się wokół przybyłych kotek. Samiczka ostrożnie posadziła na ziemi kotkę, a ta z przerażeniem lustrowała wzrokiem wszystkie te istoty. Jakiś kot ze zgromadzonych był na tyle odważny, by obwąchać Cień, przez co ta mało nie zemdlała z szoku, w jakim aktualnie się znajdowała.
- Jest Brzoskwiniowa Gwiazda? - odezwała się jej wybawicielka. Jakiś kot wskazał łapą stary pień, po czym została podniesiona do poprzedniej pozycji i ruszyła w pyszczku kotki w kierunku pnia. Weszły do środka, gdzie szczelne ściany przyćmiły wszystkie te ostre zapachy i został tylko jeden-nowy, który należał do jakiegoś kota, będącego chyba tą Brzoskwiniową Gwiazdą. Cień została posadzona na ziemi przed tym głównym kotem.
- Znalazłam ją w lesie, jak zemdlała z głodu - oschle, jak zawsze powiedziała calico, patrząc na czarną bezbronną kulkę.
- Dobrze, zostaw nas samych - z opanowaniem odpowiedział przewodniczący tych wszystkich istot. Kotka wyszła, zostawiając Cień samą z tym nowym dla niej kotem.
- Więc... Zemdlałaś z głodu? - trochę niepewnie zaczął przywódca, spoglądając na nią z góry.
- T-tak.. - czarna skuliła się
- Jak masz na imię? - kot trochę zdezorientowany starał się wybrnąć z niewygodnej sytuacji.
- Cień - po chwili namysłu odparła kotka.
- Wiesz, ile masz księżyców?
- Pięć.
Nastała grobowa cisza, którą przerwał lider.
- Wiesz kim i gdzie jesteśmy? - kotka pokiwała głową przecząco. - Jesteśmy w obozie klanu burzy, a ja jestem liderem wszystkich kotów w tym obozie, co znaczy, że jestem jednym z najważniejszych tutaj kotów. Przyprowadziła cię tutaj wojowniczka mojego klanu, a jak zechcesz do nas dołączyć, to zostaniesz uczniem, bo nie zaliczasz się już do kociaków, które mimo woli siedzą w kociarni, ale zanim to wszystko to odwiedzisz medyka, żeby zajął się twoim wychudzonym ciałem, jakieś pytania? - z miłym uśmiechem i lekką wyższością zapytał się lider. Cień była zbyt zszokowana tym wszystkim, by wypowiedzieć, jakiekolwiek podobne do tego zdanie, więc pokiwała przecząco głową, co nie znaczy, że w jej małej główce nie kotłowało się aż nadto pytań.
- A chciałabyś dołączyć do klanu burzy? Oczywiście nie musisz teraz odpowiadać, bo to ważna decyzja i wymaga trochę zastanowienia się nad odpowiedzią, ale.. - nie dokończył lider, bo przerwała mu zafascynowana już kotka.
- Chcę! - mała była pewna na sto procent, że chce dołączyć do klanu burzy, przecież nie wolno gardzić taką propozycją, którą złożył sam wielki lider, który w oczach kotki stał się jej takim małym wzorem, znowu to którego chciała naśladować. W jej oczach pojawił się podziw i szacunek dla tego kota.
Zszokowany nagłą reakcją kotki lider, poradził jej wybawicielce, by ta zawołała medyka, a gdy tylko kotka się oddaliła, lider zwrócił się z uśmiechem do czarnej - Witamy w klanie - rzekł i odwrócił się tyłem do Cienia, przez co kotka poczuła się lekko zdezorientowana, ale długo nie musiała trwać w tym stanie, ponieważ zawołany medyk, wziął małą za kark i przeniósł do innego legowiska. Posadził ją na posłaniu z mchu i ruszył w kierunku ostrego zapachu ziół. Teraz dopiero kotka miała trochę czasu, by zastanowić się gdzie aktualnie się znajduje. Była w jednym z przytulnych legowisk, ale strasznie unosił się tu zapach przeróżnych ziół. Z jej miejsca można było dostrzec półki, na których były poukładane wiązanki ziół. Medyk zbliżył się do kotki z jedną z nich w pyszczku.
- Jestem Burzowe Serce i jestem medykiem klanu burzy - mówiąc to, położył zieleninę przed czarną - i zajmę się tobą, póki nie wrócisz do stanu używalności - zmęczony bądź znudzony odszedł od kotki i wyszedł z legowiska, by po chwili wrócić ze średniej wielkości królikiem w pysku. Położył zdobycz koło ziół.
- Jeszcze ich nie zjadłaś? - zwrócił się do zdezorientowanej kotki - jak już je zjesz, to możesz wziąć się za królika, nie wcześniej - medyk odszedł na pewną odległość i położył się naprzeciw czarnej, patrząc, czy wykonuje jego polecenia. Cień posłusznie przełknęła gorzki i niedobry pokarm dla królików i zabrała się za przedstawiciela wcześniej wymienionego zwierzęcia. Zjadła połowę, bo więcej nie była w stanie już zmieścić do swojego wychudłego brzucha i zmęczona ułożyła się w kulkę na miękkim posłaniu. Medyk podniósł się i pokiwał głową ze zrozumieniem, po czym odszedł do wiązanek ziół.
~*~
Po kilku wschodach słońca kotka miała już serdecznie dość nudnego leża. Jednak dzięki temu dowiedziała się już chyba wszystkiego o klanie burzy poprzez opowieści medyka, z którym swoją drogą nauczyła się w jakiś sposób funkcjonować. Mało tego, nie raz pomagała mu w układaniu ziół na półkach, co było dość nużącym zajęciem, ale i tak ze sto razy lepszym niż leżenie bez celu na posłaniu z mchu.
Po tych kilku wschodach słońca Cień czuła się dużo lepiej i odzyskała już większość sił, choć jej ciało niechętnie przybierało na wadze. Pewnego nawet dnia medyk rzucił, że kiedy tak dalej pójdzie, niedługo będzie mianowana na ucznia, a przecież tego w tej chwili najbardziej chciała. Przez ten czas rzadko myślała o swojej rodzinie i traumie, która ją spotkała, ale mimo to co wieczór miała nadzieję, że zobaczy swoją mamę, która stanie w wejściu i kotka rzuci się jej na szyję, lecz wtedy zamykała oczy, by nie widzieć zamazanego obrazu przez słone łzy. Jednak cały czas nie dawały jej spokoju myśli na temat kotki, dzięki której się tutaj znalazła i tego samego dnia, gdy Burzowe Serce powiedział, że może niedługo będzie mianowana, postanowiła pójść do niej i przynajmniej z pretekstem pochwalenia się jej, choć chwilkę z nią porozmawiać. Jak pomyślała, tak zrobiła. Gdy medyk był zajęty segregowaniem ziół, wymknęła się z legowiska i skierowała do legowiska wojowników, o którym wiedziała z opowiadań tego kota. Nie zaszła daleko, jak zobaczyła szukaną kotkę przy stosie zwierzyny, która w tym momencie wydawała się wybierać sobie pokarm. Podeszła trochę niepewnym krokiem do calico.
- Hej - z życzliwym i wdzięcznym uśmiechem odezwała się do kotki, która spojrzała na nią i z myszą w pyszczku odeszła na miejsce, w którym zamierzała się posilić. Czarna nie zamierzała zrezygnować i ruszyła za starszą, siadając obok niej.
- Wiesz, niedługo będę mianowana na ucznia! - z zadowoleniem pochwaliła się młodsza, ukradkiem spoglądając na kotkę.
<Świetlista? Wybacz za tego gniota ;·;>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.W Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
Świat żywych w końcu opuszcza obarczony klątwą Błotnistej Plamy Czapli Taniec. Po księżycach spędzonych w agonii, której nawet najsilniejsze zioła nie były mu w stanie oszczędzić, ginie z łap własnego męża - Wodnikowego Wzgórza, który został przez niego zaatakowany podczas jednego z napadów agresji. Wojownik staje się przygnębiony, jednak nadal wypełnia swoje obowiązki jako członek Klanu Nocy, a także ojciec dla ich maleńkiego synka - Siwka. Kocurek został im podarowany przez rodzącą na granicy samotniczkę, która w zamian za udzieloną jej pomoc, oddała swego pierworodnego w łapy obcych. W opiece nad nim pomaga Mżawka, młodziutka karmicielka, która nie tak dawno wstąpiła w szeregi Klanu Nocy, wraz z dwójką potomków - Ikrą oraz Kijanką. Po tym wydarzeniu, na Srebrną Skórkę odchodzi także starsza Mrówczy Kopiec i medyczka, Strzyżykowy Promyk, której miejsce w lecznicy zajmuje Różana Woń. W międzyczasie, na prośbę Wieczornej Gwiazdy, nowej liderki Klanu Wilka, Srocza Gwiazda udziela im pomocy, wyznaczając nieduży skrawek terenu na ich nowy obóz, w którym mieszkać mogą do czasu, aż z ich lasu nie znikną kłusownicy. Wyprowadzka następuje jednak dopiero po kilku księżycach, podczas których wielu wojowników zdążyło pokręcić nosem na swoich niewdzięcznych sąsiadów.W Klanie Wilka
Po terenach zaczynają w dużych ilościach wałęsać się ludzie, którzy wraz ze swoją sforą, coraz pewniej poruszają się po wilczackich lasach. Dochodzi do ataku psów. Ich pierwszą ofiarą padł Wroni Trans, jednak już wkrótce, do grona zgładzonych przez intruzów wojowników, dołącza także sam Błękitna Gwiazda, który został śmiertelnie postrzelony podczas patrolu, w którym towarzyszyła mu Płonąca Dusza i Gronostajowy Taniec. Po przekazaniu wieści klanowi, w obozie panuje chaos. Wojownikom nie pozostaje dużo możliwości. Zgodnie z tradycją, Wieczorna Mara przyjmuje pozycję liderki i zmienia imię na Wieczorną Gwiazdę. Podczas kolejnych prób ustalenia, jak duży problem stanowią panoszący się kłusownicy, giną jeszcze dwa koty - Koszmarny Omen i Zapomniany Pocałunek. Zapada werdykt ostateczny. Po tym, jak grupa wysłanników powróciła z Klanu Nocy, przekazując wieść, iż Srocza Gwiazda zgodziła się udzielić wilczakom pomocy, cały klan przenosi się do małego lasku niedaleko Kolorowej Łąki, który stanowić ma ich nowy obóz. Następne księżyce spędzają na przydzielonym im skrawku terenu, stale wysyłając patrole, mające sprawdzać sytuację na zajętych przez dwunożnych terenach. W międzyczasie umiera najstarsza członkini Klanu Wilka, a jednocześnie była liderka - Stokrotkowa Polana, która zgodnie ze swą prośbą odprowadzona została w okolice grobu jej córki, Szakalej Gwiazdy. W końcu, jeden z patroli wraca z radosną nowiną - wraz z nastaniem Pory Nagich Drzew, dwunożni wynieśli się, pozostawiający po sobie jedynie zniszczone, zwietrzałe obozowisko. Wieczorna Gwiazda zarządza powrót.W Owocowym Lesie
Społeczność z bólem pożegnała Przebiśniega, który odszedł we śnie. Sytuacja nie wydawała się nadzwyczajna, dopóki rodzina zmarłego nie poszła go pochować. W trakcie kopania nagrobka zostali jednak odciągnięci hałasem z zewnątrz, a kiedy wrócili na miejsce… ciała ukochanego starszego już nie było! Po wszechobecnej panice i nieudanych poszukiwaniach kocura, Daglezjowa Igła zdecydowała się zabrać głos. Liderka ogłosiła, że wyznaczyła dwa patrole, jakie mają za zadanie odnaleźć siedlisko potwora, który dopuścił się kradzieży ciała nieboszczyka. Dowódcy patroli zostali odgórnie wyznaczeni, a reszta kotów zachęcana nagrodami do zgłoszenia się na ochotników członkostwa.Patrole poszukiwacze cały czas trwają, a ich uczestnicy znajdują coraz to dziwniejsze ślady na swoim terenie…
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz