*akcja dzieje się jeszcze przed ucieczką Pszczelego Żądła*
— Ty wiesz, że masz siwe włoski na czubku głowy?
— Co!?
Potokowa
Gwiazda zaśmiał się perliście, gdy zobaczył reakcję swojej partnerki.
Wschodząca Fala nie miała jak zobaczyć tych oznak starości, mimo że
wyciągała głowę wysoko, chociaż próbując. Zaczęła więc rozglądać się za jakąś najbliższą kałużą. W końcu była już pora
spadających liści, a padało u nich dość często. Nie mogła się z jednej
strony doczekać pory nagich liści, bo dzieciaki Żądlącego Języka będą
mogły zobaczyć śnieg pierwszy raz w swoim życiu. Z drugiej jednak bała
się, że Klanowi Klifu znów może nie dopisać szczęście…
Już miała wstawać, gdy czarny kocur powstrzymał ją, nadal się cicho podśmiechując.
— Nie wstawaj Wschodziku — miauknął rozbawiony, mrucząc cicho — Akurat, teraz kiedy wreszcie było wygodnie…
— Co ja, pełnoetatowa kupka mchu? — zapytała wesoło, parskając mu w nos — A u ciebie nie ma siwizny, starszaku?
Jako
że nie byli aż tak starzy i nie mają jeszcze wnuków, mogą śmiało
nazywać się młodymi dorosłymi, prawda? Prawda? Oby to był tylko głupi
żarcik, Klanie Gwiazdy uratuj.
— Ah tak? — odparł, udając dotkniętego, wycierając pysk — Teraz starszaku? I nie, raczej nie mam, nadal jestem młody duchem.
Kotka
zaniosła się cichym śmiechem, chowając nos w jego krótkie futro. Można
było stwierdzić, że wojowniczka dostała jakiegoś ataku, praktycznie
trzęsąc się od chichotu. Uwielbia tego sierści ucha, naprawdę. Nie
chciała wiedzieć, jak by to było, gdyby do niego nie zagadała.
Nagle jednak ta sielankowa rozmowa została przerwana
— Tej, zięciu — zawołała Zabluszczone Futerko, podchodząc do nich dziarskim, jak na staruszkę, krokiem — Mam do zięcia sprawę.
Wschodząca
Fala z całych sił próbowała powstrzymać parsknięcie śmiechem na widok
miny swojego partnera. Od dawna nie słyszała tego słowa w pyszczku
starszej wojowniczki. To nie tak, że Bluszczyk czuła jakiś ogromny
respekt do Potokowej Gwiazdy i bała się go tak nazwać. Po prostu
częściej mówiła synu. „Zięciu” było używane tylko w kilku przypadkach…
Czarny
kocur wpatrywał się w teściową oniemiały, nie potrafiąc się nawet
odezwać. Dopiero po lekkim szturchnięciu Wschodu powrócił do
rzeczywistości.
— T-tak?
— zająknął się nieco, spoglądając na swoją partnerkę, by po chwili
ogarnąć się i zwrócić do Zabluszczonego Futerka — Tak, słucham?
Starsza wojowniczka pokiwała głową, wzdychając bezsilnie. Ta dzisiejsza młodzież.
—
Czemu nas jeszcze nie przeniosłeś do staruchów leniu — mruknęła kotka z
lekką nutą przekąsu w głosie — Od dawna powinniśmy tam siedzieć tak jak
Spadający Liść i Pręgowany Grzbiet.
Wschodząca Fala spojrzała na
Zabluszczone Futerko z zaskoczeniem. Już prawie zapomniała, że jej
rodzicielka jest już w TYM wieku. Tak samo, jak jej kochany staruszek...
— Przecież mama dobrze wygląda, nie chciałem... — zaczął Potok, ale nie dane było mu skończyć.
— Nie słodź mi tu synek — skwitowała starsza kotka — Jestem już stara jak te klify, więc nie wmawiaj mi tu, że dobrze wyglądam.
Nagle
kotkę oświeciło. To dlatego tak bardzo wtedy nalegali na wspólne
polowania z nią i Żądełkiem. To były ich takie ostatnie wspólne wypady…
Jej uszy automatycznie oklapnęły, tak samo puchaty ogon.
— Mamo... —
mruknęła Wschodząca Fala, pociągając nosem. Jej pyszczek wykrzywił się w
brzydką podkówkę, gdy uświadomiła sobie, jak mało im zostało wspólnego
czasu.
Zabluszczone Futerko wyczuwając zmianę nastroju u swojej córki, uśmiechnęła się lekko.
—
Oh przestań, przecież jeszcze nie umieram — zaśmiała się, na co
Wschodząca Fala podeszła do niej nagle i wtuliła się w puszyste futro
matki. Nie było już tak miękkie, jak kiedyś, ale przynajmniej pozostał
ten cierpki zapach wodorostów i słonej wody, który tak przypominał jej o
beztroskim dzieciństwie.
— No już, nie skrzecz — mruknęła chrapliwie
Bluszczyk, po czym spojrzała zadziornie w stronę Czarnucha — Do zachodu
masz jeszcze chwilkę czasu, więc przyszykujesz jakieś ckliwe
przemówienie, co nie?
Lider westchnął rozbawiony, kiwając głową z
uśmiechem. Wschodząca Fala jeszcze przez chwilę siedziała przy matce z
nosem w jej futerku, na co Zabluszczone Futerko nie narzekała. Niech się
córeczka uspokoi, też już dużo pożyła i przeżyła. Później będzie za
dużo myśleć, a przez następne kilka wschodów słońca będzie markotna.
Chociaż teraz jej zięć raczej już ogarnął najlepsze sposoby na
poprawienie partnerce humoru.
Chwilę później starsza wojowniczka
skierowała się w stronę Borsuczego Cienia, który od jakiegoś czasu stał w
wejściu do legowiska starszych
Potokowa Gwiazda, widząc małe
załamanie partnerki, podszedł do niej i położył swoją głowę na czubku
jej głowy. Wojowniczka wzdrygnęła się nieznacznie, mrucząc cicho. Rany,
czemu czas tak nieubłaganie biegnie do przodu…
Chwilę po zachodzie
słońca ceremonia przenosin skończyła się, a Wschodząca Fala powoli
zaczęła kierować się ze swoim partnerem do legowiska lidera. Kątem oka
jednak nagle wyłapała ruch w okolicach wejścia do obozu. Jakie było jej
zdziwienie, gdy zauważyła śpieszącą się Pszczele Żądło, a chwilę później
wkraczającego do obozu Księżycową Łapę.
Zamrugała kilkakrotnie, a w jej głowie zaczęły obracać się trybiki. Czy to by było możliwe?
Nie… Wprawdzie słyszała często od Poplamionego Piórka, że jej córka często była jakaś nieobecna na treningach. No i zdarzało jej się również znikać, ale to raczej nie było to, prawda?
— Co jest? — zapytał Potok, patrząc na partnerkę zaniepokojony — Coś się stało?
Wschodząca
Fala wzdrygnęła się, odwracając szybko wzrok. Nie no, nie będzie mu
zawracać teraz tym tej ślicznej główki. Zresztą, a nóż widelec będzie
się zachowywał jak Borsuczy Cień, gdy dowiedział się o ich potajemnych
wyjściach.
— Nie nic skarbie — mruknęła wesoło kotka, przecierając policzkiem o jego szyję — Chodź, bo zimno się tu jakoś robi.
Czarnuch przez moment nie odzywał się zamyślony, po czym jego pysk rozświetlił zadziorny uśmiech.
— Wiesz, mogę ci pomóc się rozgrzać — mruknął Potokowa Gwiazda, mrugając do niej.
Wschodzik tylko zaśmiała się cicho, kręcąc głową.
— Co ty gadasz, przecież z tą swoją sierś-
— nagle jednak przestała mówić, spoglądając na kocura z szeroko
otwartymi oczami — Ty chyba nie- ja- co — speszyła się przez moment, po
czym szturchnęła go w bok — No wiesz ty co.
Lider roześmiał się cicho, po czym oboje wkroczyli do legowiska. A z Pszczółką postanowiła porozmawiać na następny dzień.
Jakież
było jej zdziwienie, gdy następnego dnia, gdy już miała złapać swoją
córeczkę na rozmowę, ta wkraczała akurat do legowiska medyków.
Wschodząca Fala wzdrygnęła się przestraszona, a jej głowę nawiedziło
tysiąc myśli. Czy z jej dzieckiem wszystko gra? Czyżby jej Pszczółka
była chora, a ona o tym nie wie? Na Gwiezdnych, musi wiedzieć, czy
wszystko dobrze! Przyśpieszyła kroku.
Wchodząc do lecznicy, prawie wpadła na Różany Kwiat. Obie kotki zatrzymały się nagle, po czym jednocześnie zaśmiały. Wschodzik jednak chciała szybko wszystko wiedzieć.
— Wybacz Różany Kwiecie, zagapiłam się — miauknęła, śmiejąc się z lekka nerwowo — Czy wiesz może co z Pszczółką?
— Z Pszczelim Żądłem? — medyczka otworzyła szeroko oczy — Ale co miałoby się stać, to silna i sprawna wojowniczka.
Szylkretka przekrzywiła głowę w zdezorientowaniu. Czyli… po co Pszczółka tu zawitała?
— T-to co się stało…? — zapytała, a jej głos lekko zadrżał.
Różany Kwiat uśmiechnęła się do kotki ciepło, dotykając nosem jej barku.
—
Nie ma się czym martwić, po prostu zagląda często do Lśniącego Serca —
powiedziała kotka wesoło — A przydaje się mu to, od razu jest w lepszym
nastroju po… no wiesz.
Wschodząca Fala, której głowa była
niepokojących myśli, takie zdanie było niczym błogosławieństwo. Czyli to
nic złego, po prostu przychodzi do przyjaciela, żeby go pocieszyć. No
to kamień z serca, przynajmniej czegoś udało jej się nauczyć jej dzieci.
— Ah, to nie będę im na razie przeszkadzać — stwierdziła, cofając się — Porozmawiam z nią później~
Więc
wyszła, gdzie natrafiła na Omszoną Skórę, który też wyrósł przed nią
jak spod ziemi. Jego pysk od razu rozświetlił uśmiech, gdy trafił na
swoją szwagierkę.
— Wschodząca Falo, dzień dobry — zamruczał wesoło,
stykając się z nią nosami, na co kotka się uśmiechnęła — Słuchaj,
mógłbym cię prosić, żebyś prowadziła łowiecki patrol? Weź ze sobą
Słoneczny Blask i Gronostajowy Krok, zgoda?
Wojowniczka nie dała po
sobie poznać rozczarowania i skinęła szybko głową. Chciała porozmawiać z
Pszczółką od razu po tym, jak wyjdzie od medyków, ale będzie to musiało
poczekać.
— Jasne, już zaraz nas nie będzie — zaśmiała się cicho.
— Dziękuję! — zawołał do niej, idąc szybko w kierunku Pylistego Czoła i Maczka, którzy powoli zamierzali wychodzić na trening.
Jak
powiedziała, tak zrobiła. Zebrała Gronostaj i Słoneczny Blask na
patrol, łapiąc całkiem dużo jedzenia. Jak dobrze, że klanowi jednak się
powodziło. W czasie powrotu, gdy przechodzili na obrzeżach Słonecznej
Polany, Wschodząca Fala wyłapała kątem oka stojącą niedaleko krawędzi
postać. Matka zawsze pozna swojego dzieciaka, więc wojowniczka od razu
rozpoznała Pszczele Żądło.
Wręcz idealna sytuacja do rozmowy!
— Słoneczny Blaskuuu — miauknęła kotka prosząco, podchodząc do dawnego mentora Potokowej Gwiazdy — Weźmiecie moje zdobycze? Bardzo was proszę~
— Co się stało Wschodząca Falo? — zapytał point, patrząc na kotkę zdezorientowany — Coś się stało?
—
Nie, ale mam do wykonania bardzo ważną rodzicielską rozmowę, zanim
dojdzie co do czego — stwierdziła kotka szybko, mając nadzieję, że kocur
zrozumie powagę sytuacji.
Jak pomyślała, tak było. Czarny point zerknął szybko w kierunku Słonecznej Polany, a widząc tak Pszczółkę, kiwnął głową.
—
Idź, gadaj o ptaszkach i pszczółkach jakby co — stwierdził poważnie
kocur, na co Gronostajowy Krok parsknęła cicho śmiechem — Oh, takie to
śmieszne? Czyli ciebie też to dzisiaj spotka, idziemy.
Wyraz pyska calico
wyrażała przerażenie. Wschodząca Fala uśmiechnęła się z satysfakcją, z
miną „masz za swoje”, po czym ruszyła do swojej córeczki.
Gdy była już blisko, zaczęła się do niej skradać, chcąc ją zaskoczyć. Ah,
może i miała już ponad 40 księżyców, ale umiejętności takie same. Mając
nadzieję, że nie zdradziła się ani jednym krokiem, przysiadła o dwa
kroki za nią.
— Kim jest ten szczęściarz, o którym myślisz? — zapytała niewinnie, chcąc zobaczyć jej reakcję.
<Pszczółeczko? madka do ciebie>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
doszło do ataku na książęta, podczas którego Sterletowa Łapa utracił jedną z kończyn. Od tamtej pory między samotnikami a Klanem Nocy, trwa zawzięta walka. Zgodnie z zeznaniami przesłuchiwanych kotów, atakujący ich klan samotnicy nie są zwykłymi włóczęgami, a zorganizowaną grupą, która za cel obrała sobie sam ród władców. Wojownicy dzień w dzień wyruszają na nieznane tereny, przeszukując je z nadzieją znalezienia wskazówek, które doprowadzą ich do swych przeciwników. Spieniona Gwiazda, która władzę objęła po swej niedawno zmarłej matce, pracuje ciężko każdego wschodu słońca, wraz z zastępczyniami analizując dostarczane im wieści z granicy.Niestety, w ostatnich spotkaniach uczestniczyć mogła jedynie jedna z jej zastępczyń - Mandarynkowe Pióro, która tymczasowo przejęła obowiązki po swej siostrze, aktualnie zajmującej się odchowaniem kociąt zrodzonych z sojuszu Klanu Nocy oraz Klanu Wilka.
W Klanie Wilka
Kult Mrocznej Puszczy w końcu się odzywa. Po księżycach spędzonych w milczeniu i poczuciu porzucenia przez własną przywódczynię, decydują się wziąć sprawy we własne łapy. Ciężko jest zatrzymać zbieraną przez taki czas gorycz i stłumienie, przepełnione niezadowoleniem z decyzji władzy. Ich modły do przodków nie idą na marne, gdyż przemawia do nich sama dusza potępiona, kryjąca się w ciele zastępczyni, Wilczej Tajgi. Sosnowa Igła szybko zdradza swą tożsamość i przyrównuje swych wyznawców do stóp. Dochodzi do udanego zamachu na Wieczorną Gwiazdę. Winą obarczeni zostają żądni zemsty samotnicy, których grupki już od dawna były mordowane przez kultystów. Nowa liderka przyjmuje imię Sosnowa Gwiazda, a wraz z nią, w Klanie Wilka następują brutalne zmiany, o czym już wkrótce członkowie mogli przekonać się na własne oczy. Podczas zgromadzenia, wbrew rozkazowi liderki, Skarabeuszowa Łapa, uczennica medyczki, wyjawia sekret dotyczący śmierci Wieczornej Gwiazdy. W obozie spotyka ją kara, dużo gorsza niż ktokolwiek mógłby sądzić. Zostaje odebrana jej pozycja, możliwość wychodzenia z obozu, zostaje wykluczona z życia klanowego, a nawet traci swe imię, stając się Głupią Łapą, wychowanką Olszowej Kory. Warto także wspomnieć, że w szale gniewu przywódczyni bezpowrotnie okalecza ciało młodej kotki, odrywając jej ogon oraz pokrywając jej grzbiet głębokimi szramami.W Owocowym Lesie
Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Miot w Klanie Klifu i Klanie Burzy!
(brak wolnych miejsc!)
Miot w Klanie Wilka!
(brak wolnych miejsc!)
Znajdki w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz