- Owca! Wracaj tu! - krzyknęła kotka. Pozostała na miejscu, wciąż mając nadzieję, że mysz zaraz ucieknie kocurkowi, a on wróci, markotny, ale przynajmniej bezpieczny. Tak się jednak nie działo. Świetlista zaczęła niepewnie wyglądać kociaka.
- Owca? - Szuranie i trzask łamanych gałązek, które przed chwilą znaczyły jeszcze szlak małego łowcy, teraz ucichły.
Szylkretka przeklęła pod nosem i ruszyła w pogoń. Kierunek wskazywał tylko nikły zapach młodego. Co kilka uderzeń serca musiała zwalniać, żeby go nie zgubić, co dolewało tylko oliwy do ognia złości i zestresowania, który buzował w jej wnętrzu. Na pewno nie miała czasu na uganianie się po lesie za kociakiem, wystarczało już to, że musiała go odprowadzić.
Wreszcie - chwilę to zajęło, gdyż przez zwłokę na początku Owca zyskał pewną przewagę - zbliżyła się na tyle, żeby z łatwością zlokalizować kocurka po odgłosach jego biegu. Kiedy jednak doskoczyła do krzewu, w którym przebywał, z zamiarem zatrzymania go, wszedł z niego sam - zmęczony, ale pełen tryumfu i z myszą w pysku. Wymamrotał coś, co zapewne było pochwałą jego umiejętności łowieckich, a czego Świetlista nie zrozumiała, gdyż nie wypuścił piszczki. Mimo zirytowania zachowaniem Owcy nie mogła też nie przekląć w myślach gryzonia - nie dość, że wystrzelił kotom prosto pod łapy, to jeszcze teraz dał się złapać niesfornemu kilkuksiężycowemu kocięciu. Bardzo niewychowawcze.
Właśnie otwierała pysk, by udzielić kociakowi reprymendy - która ze względu na frustrację kotki mogłaby być o wiele bardziej surowa, niż powinna - kiedy jej uwagę przykuł dźwięk uderzających o ziemię kropli deszczu. Podniosła głowę tylko po to, by zobaczyć niebo zasnute niemal całkowicie ciemnymi chmurami - nie burzowymi, ale zwiastującymi spore opady. Kiedy po chwili uświadomiła sobie, co oznacza ten deszcz, miała ochotę przeteleportować się na tereny Klanu Klifu i rzucić się stamtąd do morza.
Biegnąc za Owcą, nie miała czasu śledzić otoczenia. Nie miała pojęcia, gdzie się teraz znajduje, podczas pogoni straciła orientację w terenie. A teraz spływający beztrosko po gałęziach deszcz miał zmyć nikły zapach, który znaczył ich ścieżkę aż dotąd. Odprowadzanie kociaka, które i tak odbywało się "na ślepo", to jedna rzecz. Jak miała potem wrócić do domu?
Rosnące poczucie beznadziei niemal przygniotło ją do ziemi. Czy Klan Gwiazdy się na nią uwziął? Co się dzieje z tym światem?
- Co się stało? - zapytał zdziwiony jej nagłą zmianą nastroju Owca, którego nie miała siły postrofować za samowolne zerwanie się za zwierzyną.
- Nic - odpowiedziała ciężkim głosem. - Lepiej zjedz teraz tę mysz, będzie ci łatwiej iść. Nie ma sensu tu zostawać, niedługo i tak wszystko zawilgotnieje. Znasz tę okolicę?
- Nie bardzo - zaprzeczył kocurek, ale po chwili zawęszył i dodał: - Ale czuć stąd zapach owiec.
Świetlisty Potok ożywiła się nieco. Do niej też docierał ten dziwny zapach, przypominający trochę odór brudnego, zmokniętego kota wytarzanego w trawie, jednak wcześniej go ignorowała. Czyli tak pachną te całe owce?
- No to chodźmy - ponagliła, ruszając w stronę źródła zapachu. Owca podreptał za nią szybko, trzymając zdobycz. Możliwe, że chciał się jeszcze nacieszyć swoim trofeum.
- Ale co ci się stało? Aż tak nie lubisz deszczu? - kociak ponowił pytanie z pewną dozą kpiny w głosie. Uwadze szylkretki nie umknęło, że tym razem wyartykułował to zadziwiająco wyraźnie jak na kogoś, kto miał pysk zapchany mysim truchłem.
- Nie, po prostu przez to wszystko teraz ja też nie wiem, jak mam wrócić do domu - mruknęła z niechęcią. Była zbyt zmęczona, żeby próbować wymigać się od odpowiedzi; zresztą Owca nie zrezygnowałby z nękania jej tak łatwo.
Kociak spojrzał na nią z zaskoczeniem. Nie bya pewna, co sobie pomyślał, ale nie interesowało jej to za bardzo. Nie teraz.
- No, to będziesz mieć problem - stwierdził.
- Będę - westchnęła, rozmyślając nad bliską przyszłością. Nagle coś przyszło jej do głowy; coś tak oczywistego, że nie miała pojęcia, jakim cudem nie wpadła na to wcześniej. - ...Albo i nie. Mała zmiana planów. Odprowadzę cię do samej stodoły, dobrze?
- Po co? Myślałem, że chcesz jak najszybciej wrócić.
- Chcę, ale muszę zapytać... - urwała nagle i stanęła jak wryta.
Stali na skraju lasu. Deszcz, który mimo ochrony gałęzi drzew zdążył już zmoczyć ich futra, teraz zaczął przesiąkać je jeszcze bardziej. Umysł burzowiczki był jednak zaprzątnięty czymś zupełnie innym.
Przed nimi rozciągały się wielkie, płaskie łąki z krótko przystrzyżoną trawą, którą wolno skubały wielkie, "aromatyczne", brudnobiałe stworzenia. Dopiero po kilku uderzeniach serca Świetlista zdała sobie sprawę z tego, że to właśnie są owce, i źrenice rozszerzyły jej się w zdumieniu.
<Owca?>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?W Klanie Nocy
Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.
W Klanie Wilka
Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).
W Owocowym Lesie
Straszliwy potwór, który terroryzował społeczność w końcu został pokonany. Owocniaki nareszcie mogą odetchnąć bez groźby w postaci szponów sępa nad swoimi głowami. Nie obeszło się jednak bez strat – oprócz wielu rannych, życie w walce z ptakiem stracili Maślak, Skałka, Listek oraz Ślimak. Od tamtej pory życie toczy się spokojnie, po malutku... No, prawie. Jednego z poranków wszystkich obudziła kłótnia Ambrowiec i Chrząszcza, kończąca się prośbą tej pierwszej w stronę liderki, by Sówka wygnała jej okropnego partnera. Stróżka nie spodziewała się jednak, że końcowo to ona stanie się wygnańcem. Zwyzywała przywódczynię i zabrała ze sobą trójkę swych bliskich, odchodząc w nieznane. Na szczęście luki szybko zapełniły się dzięki kociakom, które odnalazły dwa patrole – żłobek pęka w szwach ku uciesze królowej Kajzerki i lekkim zmartwieniu rządzących. Gęb bowiem przybywa, a zwierzyny ubywa...W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Miot w Klanie Klifu!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Burzy!
(Brak wolnych miejsc!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz