Mała kotka wygramoliła się ze żłobka z rodzeństwem rzucając ostatnie spojrzenie matce. Żądlący Język kiwnęła głową i pomachała im ogonem z uśmiechem. Głusia przełknęła ślinę i podążyła za rozbrykanymi siostrami i wysokim ojcem, Muchomorowym Sercem. Tata obiecał zapoznać je z wujkiem Pyłkiem oraz resztą ich rodziny. Do tej pory kocię poznało swoją starszą kuzynkę, ciocię i przelotem widziała wujka który był liderem. Brnąc przez złociste liście leżące na ziemi trójka kociąt dreptała za ojcem który z wypiętą piersią i dumą w niebieskich oczach ukazywał im klan.
- Oto wasz dom!- przedstawił teren kocur wyciągając łapę w przód- wasi bracia i siostry. Szanujcie ich i kochajcie a będziecie cudownymi wojowniczkami.
Jaszczurka zamruczała ocierając się o masywną łapę ojca a Lawenda przycupnęła tuż obok drugiej. Głuszka nieśmiało usiadła na puszystym ogonku wielkiego kocura. Jej drobne serduszko zadrżało. Mama nigdy nie miała takiego cudnego ogonka! Już wyobrażała sobie jak biega i goni puszystą kitkę którą porusza jej tata. Chciała aby ojciec poświęcał im więcej czasu, ale zdawała sobie sprawę, że był on wojownikiem i miał pełne łapy roboty. Westchnęła smutna i opadła na ciepłe futerko. Do rodziny zbliżyła się szylkretowa kotka. Wyszczerzyła ona jasne kiełki i zwróciła ciepłe, zielone ślepia na młode.
- Witaj Muchomorowe Serce, witajcie dziewczynki!- zaszczebiotała liżąc każde młode po uchu, nawet oddaloną od innych Głusię- co was tu sprowadza? Nie wolicie posiedzieć w ciepłym żłobku?
- Postanowiłem przedstawić im rodzinę, a, że jest dość duża to zajmie nam to troszkę. Wschodząca Falo, robisz coś teraz czy chcesz się z nami przejść?
- Oh, z przyjemnością!- zachwyciła się kotka machając jeszcze puszystszą kitką. Oczy Głusi rozświetliły się. Smutnym wzrokiem zmierzyła swój chudziutki ogonek. Dlaczego ona nie mogłaby być taka wspaniała?
Cała czwórka ruszyła na podbój klanu. Mijali różne koty które rzucały im przyjazne spojrzenia, w tym jeden czarno biały kocur siedzący z syjamską kotką. Wojownik rozpromienił się i pomachał im łapką poruszając wąsami. Jego partnerka zaśmiała się i mruknęła coś do kociąt. Jaszczurka posłała im uśmiech a w jej ślady poszła Lawenda. Tylko mała Głusia schowała się między Wschodzikiem a Muchomorem, nie chciała zwracać na siebie uwagi. Cała ekspedycja podeszła pod legowisko lidera. Wojowniczka jednym susem wskoczyła do niego i po chwili wyszła w towarzystwie wysokiego, umięśnionego choć chudego kocura. Lider zszedł powoli do reszty i przywitał ojca kociąt kiwnięciem głowy. Zwróciwszy się do młodych uśmiechnął się radośnie i każde trącił noskiem w polik. Mała Głuszka z początku się przestraszyła, jednak aura spokoju otaczająca tego kocura dodała jej odwagi. Lider w końcu przemówił:
- Witajcie, Lawendo, Jaszczurko, Głuszko. Jestem Potokowa Gwiazda, lider tego klanu. To miłe widzieć was tak piękne i silne, rośniecie szybciej niż bym się tego spodziewał! To dobrze, bardzo dobrze- zamruczał kocur oglądając je dokładnie po czym przeniósł wzrok na dumnego ojca- wiedziałem, że twoje dzieci urodzą się silne.
- Ba, mają to po ojcu!
- A intelekt po mamusi- zaśmiała się Wschodząca Fala opierając głowę o partnera. Muchomorowe Serce zmarszczył nos ale nie zaprotestował, nawet nie śmiał tego podważyć. Głuszka spojrzała na lidera i jego ukochaną. Byli tak mili, a między nimi ewidentnie istniała niezwykle silna więź. Kocur liznął partnerkę w ucho i zamruczał coś cicho. Malutkiej nie wydawało się to obrzydliwe, wręcz przeciwnie, inspirujące. W jej małym serduszku obudziło się coś nowego, jakieś dziwne pragnienie właśnie takiej bliskości. ,,Może kiedyś" pocieszyła siebie, chociaż miała świadomość, że może nigdy nikogo nie zachwycić. Jest chuda, brzydka, ma ogromne uszy i szczurzy ogonek. Niemożliwe aby taki kocur jak lider kiedykolwiek na nią spojrzał. Niemożliwe.
Obchód klanu skończyli na legowisku starszyzny z którą koniecznie zechciał zapoznać ich ojciec. Wraz z nimi poszła Wschodzik w celu odwiedzenia swoich rodziców. Dołączyła do nich także Żądlący Język martwiąca się dlaczego to wszystko trwa tak długo. Upewniwszy się, że jej dzieci żyją i partner nie zgniótł ich czy nie zgubił postanowiła do końca pozostać już z nimi. Lawenda wbiegła pierwsza a zaraz za nią Jaszczura wlokąc łapkami. Ewidentnie była już zmęczona ale i podekscytowana. Głuszka weszła krok w krok za ojcem. Zapach mchu uderzył ją od razu. Dostrzegła czwórkę kotów siedzących w małym kółku. Czarny kocur z białym akcentem na ogonie odwrócił swą głowę i ukazał trójkątne, zimne oczy. Widząc młode złagodniał jednak. Jego partnerka ożywiła się mrucząc coś pod nosem.
- Wschodzik, kochanie!- zaskrzeczała starsza szylkretka i zetknęła się nosem z córką- co ty tutaj robisz? Nie masz pracy?
- Nie, teraz nie. Towarzyszę siostrze i jej rodzinie, to ciekawsze niż łapanie myszy po lasach.
Czarny kocur siedzący obok szylkretki zaśmiał się tuląc obie kotki do siebie. Żądlący Język na powrót stanęła obok partnera i wystawiła przed łapki swoje dzieci.
- Głuszka, Lawenda i Jaszczurka- przedstawiła je kładąc łapkę raz po raz na główce innej kotki. Pręgowany Grzbiet skinęła im głową, Borsuczy Cień posłał uśmiech, Spadający Liść westchnął ciężko a Zabluszczone Futerko od razu przyciągnęła trójkę kociąt i zaczęła je tulić. Jaszczurka opierała się chwilę ale dała babci wyściskać się do woli. W przeciwieństwie do Głusi, która dostała nagłego ataku paniki. Wyfrunęła z objęć kotki z dzikim piskiem po czym podskoczyła od razu do łap mamusi. Spadający Liść zaniósł się śmiechem po raz pierwszy od wejścia małych po czym mruknął do partnerki:
- Już ją lubię!
- Prze...przepraszam...- mruknęła maleńka siedząc na łapkach Żądlącego- nie chciałam...
- Nic się nie stało kochanie- zapewniała ją babcia dalej tuląc pozostałe kociaki- to ja zostałam niedoinformowana, że nie lubisz się tulić! Ale nie musiałaś tak krzyczeć.
Reszta kotów zaśmiała się a malutkiej zrobiło się głupio. Ukradkiem, podczas rozmowy starszych, wymsknęła się z legowiska i wyszła na dwór. Zamknęła oczy i wzięła w płuca duży oddech. Przetrzymała go troszkę czując jak lekko zimowe powietrze wypełnia ją chłodem po czym wypuściła z powrotem na świat. Rozejrzała się po obozie dokładniej aby móc chłonąć jego piękno. Złoto-czerwone liście opadały z drzew odsłaniając nagie gałęzie. Koty roznosiły suchą okrywę ziemi która wzbijała się w powietrze i opadała powolnie. Głusia obserwowała jak ostatnie pomarańczowe promienie słońca spadają na legowiska i pyszczki zmęczonych wojowników. Obserwowała gamę ciepłych kolorów niosących za sobą ten przedziwny chłód i dreszcz odczuwalny na karkach każdego. Zanurzyła się w złocie, czerwieni i znikomej zieleni tejże pory roku napawając się jej dumnym pięknem. Zamknęła oczy przytaczając w wyobraźni drzewa chwiejące się na cichym wietrze. W ich koronach grały koncert ptaszki robiąc przerwy na sum liści. Był to przepiękny koncert natury który mogła Głusia oglądać, chłonąc całą powierzchnią swojego ciała. W końcu, gdy otworzyła oczy magiczna aura opadła pozostawiając jedynie zacieniony obóz. Złoto i czerwień rozpłynęły się dając jedynie znikomy blask żółci oraz brunatnego ocienia liści. Kotka westchnęła ciężko żegnając cudowną godzinę tego dnia. Nadchodziła noc, a wraz z nią trzeba było udać się spać. Jednakże, w przytłaczających ciemnych kolorach Głuszka dostrzegała coś tajemniczego. Chciałaby je poznać ale strach nagle ściął jej serce. Musi wrócić do żłobka z rodziną jak najszybciej. Na szczęście rodzina własnie wyszła z legowiska starszych.
- Głusiu, siedziałaś tu cały czas?- zdziwiła się Żądlący Język dotykając małej noskiem- jesteś chłodna potwornie! Wracamy teraz!
Malutka uśmiechnęła się z tryumfem i podreptała za mamą która pożegnawszy się czule z ojcem zabrała swoje dzieci do żłobka. Ten dzień był niezwykle męczący.
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?W Klanie Nocy
Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.
W Klanie Wilka
Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).
W Owocowym Lesie
Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Miot w Klanie Klifu!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Burzy!
(Brak wolnych miejsc!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz