Wełnista Łapa po raz kolejny zderzyła się z rzeczywistością, co nie było przyjemnym doświadczeniem. Resztki entuzjazmu jakie w sobie posiadała opuściły jej ciało, gdy zdała sobie sprawę, że nie tylko Zawilcowa Korona nie jest zadowolony z jej obecności w lecznicy, ale również w pewnym stopniu Wdzięczna Firletka. Co prawda w przeciwieństwie do kremowego, szylkretka z nią rozmawiała, dzieliła się wiedzą, jednak starsza nie wydawała się być szczególnie zadowolona, że z dnia na dzień zyskała kolejnego ucznia. Wróżka jej się nie dziwiła, jednak, gdy wspominała czasy odpracowywania kary w lecznicy, była pewna, że miała do czynienia z dwoma innymi kotami. W Klanie Burzy nastały trudne czasy, kolejny raz krew została rozlana. Krew brata medyczki. Na pysku kocicy pojawił się grymas, gdy przywołała w głowie scenę śmierci Skowroniego Odłamku.
Po tym, gdy zmieniła swoją ścieżkę, udała się do Groty Pamięci. Zdając sobie sprawę, że przebywa w niej tylko Wędrujące Niebo, postanowiła ją pośpiesznie opuścić, jednak point zdołał ją dostrzec i zachęcił, aby do niego podeszła. Niepewnie zbliżyła się do kocura, zachowujące bezpieczną odległość między nimi. Usiadła lisią długość od kocura naprzeciw ściany przedstawiającą historię klanu za pomocą malunków.
– Boisz się mnie – miauknął kocur, łagodnym tonem. Wzrok przez cały czas miał utkwiony w kolorowej ścianie, powoli przenosząc spojrzenie na kolejne malowideł.
– N-nie. To nie tak. – Wędrujące Niebo miał rację. Wełna się go bała od czasu, gdy zatopił zęby w szyi medyka. Bezwiednie przyłożyła łapę do swojej szyjki, dotykając jej opuszkiem. – Dlaczego go zabiłeś?
– Gdybym tego nie zrobił, zrobiliby to inni. – Spojrzał się w uczennicę, nim przedstawił kocicy swój punkt widzenia w związku z niezbyt przyjemnymi wydarzeniami.
Gdyby nie Wędrujące Niebo, który zapewnił medykowi szybką i w miarę spokojną śmierć, najprawdopodobniej Kminkowy Szum wraz z wściekłym tłumem rozszarpał by srebrzystego. Wciąż pamiętała, jak klan zareagował, gdy kocur przemówił. Mimika kocich pysków w ułamku sekundy się zmieniła, by po chwili z ich pysków wydobyły się wściekłe syknięcia i ukazały zęby. Jednym, jak nie jednym z kotów, który zachował w pełni spokój był kronikarz. Wybawca, a zarazem kat brązowego kocura.
Albinoska cieszyła się, że w tym momencie mentorka stała do niej plecami; szylkretka nie miała okazji dostrzec zmiany w mimice pyska uczennicy, gdy przywołała w umyśle rozmowę z kronikarzem. Nie tracąc zbyt dużo czasu na wspomnienia, posłusznie ruszyła za szylkretką, która zdążyła opuścić lecznicę.
Po drodze zahaczyły o Motylkową Łączkę, z którą po krótkiej wymianie zdań, wspólnie opuściły obóz, kierując się w mrok. Wełnista Łapa doceniała, że Wdzięczna Firletka nie chciała jej narażać na poparzenia słoneczne, jednak z drugiej strony zastanawiała się czy odpowiednim było opuszczać wieczorem obóz, zważywszy na ostatnie wydarzenia? Nawet jeśli jako świeżo mianowana uczennica nie miała oporów przed wymknięciem się z obozu, teraz niepewnie stawiała kroki po świeżej trawie. Mogły poczekać do kolejnego wschodu słońca i przed górującym słońcem powrócić do obozu z wspólnego trening. Nie zdecydowała się jednak odwieść kocicy od pomysłu nocnego treningu, w obawie, że Wdzięczna Firletka mogłaby zacząć ją traktować identycznie, jak Zawilcowa Korona. Jej trening mógłby stanąć w miejscu i nawet błogosławieństwo Klanu Gwiazdy i Białego Pawia zyskane z chwilą narodzin nie pomogłoby jej.
Co jakiś czas trzy kocice zatrzymywały się, gdy w zasięgu ich spojrzenia znalazła się roślina, którą mogły wykorzystać w medycynie. Wełnista Łapa wciąż nie znała nazw wszystkich ziół, a nawet czasami nie była w stanie rozpoznać rośliny w swojej naturalnej postaci, gdyż częściej widywała ją w wysuszonej formie lub sproszkowanej, gotowej do podania jej pacjentowi. Ilekroć znajdowały lecznicze zioło, Wróżka starała się zapamiętać nie tylko jego wygląd, ale również zapach. Być może kiedyś jej przyjdzie zająć się pacjentem poza lecznicą, musiała wtedy wykorzystać zioła, które miała na wyciągnięcie łapy, uprzednio wiedząc, gdzie te się znajdują i jakie ich jest zastosowanie oraz sposób podania.
Spojrzała w kierunku swojej mentorki i jej byłej uczennicy. Uśmiechnęła się dostrzegając, że rozmowa ze srebrzystą, czy też zwykła jej obecność sprawiła, że Wdzięczna Firletka wyglądała nieco lepiej. Wykorzystując moment, gdy Motylkowa Łączka na chwilę odeszła od medyczki, Wełnista Łapa truchtem zbliżyła się do kocicy, kładąc u jej łap jedno z ziół, które miała za zadanie znaleźć.
– Dobra robota – miauknęła Wdzięczna Firletka, spoglądając na zerwaną kępkę ziół.
– To dzięki wam i waszej wiedzy, którą się ze mną dzielicie. – Uniosła spojrzenie na mentorkę, by przenieść je w stronę wojowniczki, córki Przeplatkowego Wianka. – Motylkowa Łączka jest naprawdę uzdolnioną kotką – pochwaliła kocicę, która im towarzyszyła podczas wyprawy. Mimo ciekawości, nie zdecydowała się zapytać o powód zmiany ścieżki wojowniczki. Być może Wdzięczna Firletka albo sama wojowniczka opowie jej kiedyś o tym. Jedno było pewne, srebrzysta wiedzą medyczną dorównywała oficjalnym medykom. – Myślę, że z jej pomocą w Klanie Burzy ponownie zapanowałby spokój.
Zwykła, niewinna uwaga sugerująca awans w hierarchii córki Przeplatkowego Wianka. Harmonia, którą kocica swoimi umiejętnościami prezentowała. Ostatnio Wełnista Łapa zastanawiała się nad tym, kogo Zawodzące Echo, już jako Gwiazda wybrałaby na swojego zastępcę. Wełna widziała, jakiego kota na pewno nie chciałaby zobaczyć w tej roli - Kminkowego Szumu, a już na pewno nie Szarej Skóry, nawet jeśli obiecała ojcu pomoc. Może nawet Oskrzydlony Ognik i Śniąca Łapa, o ile do czasu wyboru zostanie przewodnikiem miałby szansę zostania zastępcą w związku z otrzymaniem specjalnego tytułu? Może również któryś z jej braci dostąpiły zaszczytu bycia w przyszłości prawą łapą lidera?
<Wdzięczna Firletko? >
[trening medyka 853]
🐑🐑🐑
[przyznano 17%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz