Przed mianowaniem
Gałęzatka wpatrywał się w ciszy w wędrującą po suficie żłobka muchę. Zdawał się całkowicie wyłączony, słowa dookoła niego nie miały żadnego znaczenia, a świat został ściszony o wszystkie możliwe decybele. Został tylko on i jego myśli. No i mucha na suficie. Od myśli odcięła go dopiero łapa Morszczyna, która omsknęła się, stając Gałęzatce na ogon.
— Jasne maluchy. Wiadomo, że każdy z was bardzo chciałby od zaraz zostać przywódcą. To nie takie szybkie. Potrzeba wielu treningów oraz królewskiej krwi. Bez tego nie zdołacie zrobić zbyt wiele — mruknęła Kotewka, a kilka z tych słów dotarło do uszu niebieskiego. Nastroszył lekko futro, mrucząc cicho pod nosem.
— Ja niekoniecznie — stwierdził, podnosząc się z legowiska. — Wolałbym chyba zostać ogrodnikiem czy czymś w tym stylu — dodał, wpatrując się w oczy kotki.
— Och no jasne przecież są wyjątki. Zostanie wojownikiem ci się przyda, może zgubisz trochę tłuszczyku klusko — zaśmiała się zielonooka.
Gałęzatka urażony jej słowami postanowił się już nie odzywać. Zamiast tego położył się w legowisku i po prostu usnął.
Aktualnie
— Wstawaj — miauknął Rozpromieniony Skowronek w stronę niebieskiego kocura, który westchnął przeciągle.
— Nie — mruknęło krótko. — Nigdzie nie idę — warknęła cicho, chowając pyszczek za łapami.
— Hmm, a mi się wydawało, że lubisz pływać? — stwierdził kremowy, lekko przechylając głowę na bok, przyglądając się uważnie Dryfującemu z zainteresowaniem.
— No… Lubię. Ale nie umiem! Kotewka często mówiła, że kiedyś się utopię… — mruknęła, a w jeno głowie zakiełkowała zabawna myśl, że nie byłoby to nawet takie złe.
— No to się nauczysz, więcej wiary! — zaśmiał się kocur.
***
— Lodowato — skomentował żółtooki, zanurzając się powoli w wodzie.
Wpatrywała się onieśmielona w taflę wody, robiącej dookoła niego piękne krążki. Otrzepał pysk z wody i spojrzało na mentora z uśmiechem, gdy ten wyjaśniał mu wszystkie instrukcje dotyczące pływania.
— No to na co czekasz? — miauknął po chwili Skowronek, gdy już skończył swój wywód.
Niebieski spojrzał na niego tępym wzrokiem z szerokim, sztucznym uśmiechem, po czym zaczął próby pływania. — Nie słuchałeś! Pysk wyżej! — zawołał do kocura, który jak na jego standardy pływał okropnie i mozolnie. — Na Klan Gwiazdy utopisz się zaraz mysi móżdżku, wyżej ten łeb! — krzyknął, śmiejąc się głośno, a Gałęzatka jakby zdeterminowany tym śmiechem, który wydawał mi się okrutny, w końcu zaczynał pływać jakby prawidłowo. I tak było przez chwilę, dopóki nie zapomniał, jak używało się łap. Gdy kończyny zaczęły go zawodzić, z minimalnym żalem musiało stwierdzić, że zaczynało się topić. Kremowy jednak zadziałał szybko i widząc całą sytuację, wyłowił ucznia.
— No i po co ta panika? — miauknął po chwili, otrzepując się z wody. — To Klan Nocy. Jeśli się tego nie nauczysz… Nie wróżę wspaniałej przyszłości — mruknął cicho, klepiąc Dryfującego po barku.
Gałęzatka opuścił tylko pyszczek na te słowa, a już po kilku minutach rozpoczął ponowne próby.
***
Gałęzatka zirytowany wyszedł z wody i przybrał dumny wyraz pyszczka.
— No trochę ci to zajęło. Wracajmy. Myślę, że musisz coś zjeść. Woda zawsze sprawia, że jestem głodny — miauknął Skowronek, a na te słowa usłyszał burczenie w brzuchu ucznia.
— Mhmmm… — mruknął, po czym razem ruszyli w stronę obozu.
Niebieski kot podszedł do stosu zwierzyny, sięgając po skromną mysz. Zwierzęta powoli wychodziły ze swoich kryjówek, więc jedzenia było już nieco więcej. Problemem, jak zawsze była woda, którą Klan Nocy tak się szczycił. Rozejrzał się dookoła, po chwili zauważając niewielkiego kocura. Niemal od razu rozpoznał w nim ucznia ogrodnika. Westchnęło ciężko i podeszło do kocura, siadając obok.
— H-Hej! — miauknęło, usiłując utrzymać kontakt wzrokowy z uczniem. — Jesteś Szepcząca Łapa, prawda? Cz-Czy chcesz może się zaprzyjaźnić? — dodał, patrząc na kocura tylko jednym okiem, tak jakby bał się, że zaraz zostanie pobity.
Szept odwrócił powoli głowę w stronę ucznia ze słabym uśmiechem na ustach.
— A ty jesteś… — mruknął cicho zdenerwowany point, sam także unikając wzroku.
— Dryfek! — zawołała z uśmiechem na pyszczku, na który poświęcił chyba resztki swoich umiejętności społecznych. Skutek jednak był bardzo średni, bo point wyglądał na wystraszonego. — Wybacz.
— Jasne — uśmiechnął się nieśmiało Szepciak, kiwając lekko głową w stronę Gałęzatki. — Czyli Dryfująca Łapa? — zapytał cicho dla pewności, na co dostał kiwnięcie głową.
— Czym się zajmujesz jako ogrodnik? — spytał Gałęzatka.
<Szeptająca Łapo? ;3>
[654 słowa + pływanie]
[przyznane 13% + 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz