Spoglądał na królika, którego przyniósł mu jego niebieski uczeń. Czyżby szczęście było po jego stronie? Bo widząc jego wcześniejsze próby, stwierdzał, iż kocur ma jeszcze dużo nauki przed sobą. Niby powinien odpuścić i dać zaznać mu odpoczynku, ale czy była to nagroda, na którą Srebrzysta Łapa zasłużył? Z pewnością nie. Nie wykazał się swoimi umiejętnościami, a bardziej Hiacynt dostrzegł ich braki, więc dawanie mu nagrody było jak ugryzienie się w łapę. Nie przyniesie to większych skutków w dłuższym zakresie. Z drugiej strony nie mógł wymęczyć ucznia, jak to robił z nim jego mentor, bo jeszcze pójdzie on do swej matki, a z nią wolał chwilowo nie rozmawiać.
- To nie koniec na dziś, chociaż widzę, iż padasz z łap. - Rzekł Zwiędły Hiacynt, po dłuższym zastanowieniu. - Aby poprawić twoją kondycję, która nie jest w najlepszym stanie, drogę do obozu przebiegniemy w mym tempie. - Widząc zmęczony wzrok ucznia, który wisiał na nim, wskazał ogonem kierunek ich biegu. - Powinieneś ćwiczyć swoją kondycję. Dobry wojownik dalej by miał siły, by polować. Jednym królikiem przecież klanu nie wykarmisz. Więc nie narzekaj, bo to Ci tylko na dobre służy.
Po tych słowach ruszył w stronę obozu, nie dając Srebrzystej Łapie żadnego czasu na zastanowienie się. Miał nadzieje, że uczeń chwyci zwierzynę, którą upolował i podąży za nim. Wybrał odpowiednie tempo, nie za szybkie, jednak jednocześnie nie za wolne. Przecież z tego treningu miał on coś wynieść prócz tego, iż czasem sprzyja mu szczęście. Na całe szczęście niebieski kocur podążył za nim i po chwili znalazł u boku wojownika.
Trening ze Srebrzystą Łapą wojownik mógłby uznać za udany, gdyby nie to jedno zgromadzenie. To zgromadzenie, na którym Klanu Burzy został upokorzony przez jego własnych członków. Na początku Północ, która wymknęła się z obozu na zgromadzenie, a później ta czwórka kotów gadających głupoty, w której był jego własny uczeń. Zawiódł się na nim, a bardziej na jego zachowaniu. Jakim sposobem mógł doprowadzić się do tej sytuacji? Sam nie do końca rozumiał i nawet nie wiedział, czy chciał zrozumieć. Złapał niebieskiego kocura w obozie i zaciągnął go na bok, aby przeprowadzić z nim krótką rozmowę. Był to przecież jego uczeń, więc musiał coś sobą reprezentować. Nie mógł być takim głupcem jak Rumiankowe Zaćmienie, prawda?
- Coś ty zrobił na tym zebraniu?! - Zapytał Zwiędły Hiacynt swojego ucznia, gdy zaciągnął go na skraj obozu. - Oddaliłem się, aby załatwić jedną małą sprawę, a ty ośmieszyłeś Klanu Burzy przed wszystkimi. Jaki był twój cel? Dlaczego podjąłeś to działanie? - Już niebieski kocur chciał odpowiedzieć na pytania zadane przez wojownika, jednak ten wciął się ponownie. - Nie musisz odpowiadać. Nie chcę nawet słyszeć odpowiedzi, bo to tylko wymówki. Wiedz, że zawiodłem się na twej osobie i liczę, że poszedłeś po rozum i nigdy podobna sytuacja się nie powtórzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz