przed zgromadzeniem oraz pandemią
Pierwszy trening z nawigacji w tunelach źle wspominała. Odnalezienie białego kocura stanowiło nie lada wyzwanie dla córki Srokoszowej Gwiazdy, w końcu było to jej pierwsze podejście. Jednak nie zniechęciło jej to, a wręcz chciała coraz dalej zapuszczać się w nieznane tunele i zbadać je wszystkie. Z każdym kolejnym wschodem wręcz nie mogła się doczekać momentu treningu, licząc na to, że Prószący Śnieg zechce znowu zabrać ją do tuneli.
— [...] Proszę! — miauczała nad uchem mentora, mając nadzieję, że starszy w końcu ulegnie jej prośbom udania się znowu do tuneli — Pod ziemią jest o wiele fajniej niż na zewnątrz. — Sama nie wierzyła, że to mówi, ale tak. Badanie podziemnych korytarzy rozciągających się pod terenami Klanu Klifu oraz Klanu Wilka, a może i nawet dalej, było wprawdzie wyczerpującą czynnością, ale dla samej satysfakcji, że coraz płynniej poruszała się wzdłuż zawiłych korytarzy radował jej serce
— Biedna Czar! — zawołał nagle mentor i zatrzymał się, spoglądając zmartwiony na szylkretkę — Jeszcze kilka wschodów słońca i zamienisz nam się w kreta! Srokoszowa Gwiazda jak nic nazwie cię jako wojowniczkę Ślepy Kret przez twoje zamiłowanie do badania tuneli. Ach, Ślepy Kret… Półślepy Świstak… co mi dają za uczniów… — mamrotał sam do siebie kręcąc głową, co wyglądało dość komicznie, kiedy kocur starał się wyglądać współczująco
— Lepsze to niż Rozczarowanie — zaśmiała się, “Kret” w imieniu wcale nie brzmiał tak źle jak mogło się na pozór wydawać — To jak?
— Dzisiaj… skupimy się na wspinacze na drzewa. No już, uszy do góry! Musisz każdej ważnej umiejętności się nauczy, jeśli chcesz zasłużyć na miano wojownika. A taka wspinaczka na drzewa, to jak wspinaczka po klifie. Nie zauważysz różnicy!
Zauważyła.
Nie podobało jej się to, że gałęzie były gładkie i giętkie. Wolała pod łapami czuć kamienie oraz skalne płyty, niż sprężystą gałąź, której musiała się uczepić pazurami, jeśli nie chciała spaść z drzewa. Poza tym, w trakcie wspinaczki na klify miała idealne miejsce na podziwianie morza, a z drzew, no cóż, zależało od tego, na które konkretnie się wdrapała w danej chwili. Poza tym nie było chyba większej różnicy we wspinaczce, która sprawiała, że robiło jej się cieplej na serduszku. Cieszyła się, że w Klanie Klifu nie musi spędzać czasu na ćwiczeniu biegów, jak to zmuszeni byli do tego uczniowie Klanu Burzy, jeśli chcieli dogonić swoją kolację. Również umiejętność pływania może i przydatna, nie należała też do czegoś co chciała się nauczyć.
— Czy po treningu w drodze powrotnej możemy zapolować na kraby? — spytała w trakcie przerwy, kiedy to wygodnie rozciągnęła się na gałęzi, ciesząc się morską bryzą
— Chcesz zanieść je starszyźnie w podzięce za opowiadane historie za kociaka?
— Nie, bratu. Spopielona Łapa od jakiegoś czasu nie wygląda najlepiej i pomyślałam, że może jak przyniosę coś na ząb, coś co sama upolowałam to się uśmiechnie czy tam no nie wiem… może mnie pochwali, że jestem super siostrą? Może nawet nazwie mnie najlepszą siostrą pod słońcem… — Potarła łapą pysk, zastanawiając się nad tym jak wyglądała w przypadku jej rodzeństwa hierarchia lubienia swych braci i sióstr. Miała nadzieję, że nie jest na samym końcu.
— A już myślałam, że to tak bezinteresownie zachciało ci się sprawić komuś przyjemność, a ty liczysz na komplementy. — westchnął mentor spoglądając z ukosa na swoją uczennice. — Dobrze, w drodze powrotnej zapolujemy na kraby. Może się uda, chociaż lepiej by było wybrać się na polowanie o zmierzchu… Ech, sam bym z chęcią przyniósł coś swojemu rodzeństwu… — mruknął ciszej i mniej entuzjastycznie — No dobra! Koniec przerwy!
[559 słów + wspinaczka na drzewa]
11% + 5%
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz