Kora, o którą zaczepiła pazury (jak też zaleciła jej mentorka), była twarda, sucha i nieprzyjemnie drapiąca po poduszkach jej łap. Ten jeden raz przełknęła jednak sunące jej się na język narzekania. Prostując ciało, wysuwając łapę przed siebie kotka stawiała swoje pierwsze kroki w wspinaczce. Kiedy sądziła, że wystarczająco solidnie wbiła szpony w pień, próbowała podciągnąć na nich masę swojego ciała. Z naciskiem na próbowała. Podciągnęła się jedynie, nim z głośnym westchnięciem opuściła, nie mogąc wnieść się wyżej. Bolała ją jedynie łapa od jej nadwyrężenia.
— Hm... Użyj obu łap. Wyobraź sobie, że próbujesz zwyczajnie wejść na to drzewo, jak gdyby było to zwykłe wzgórze. Tak łatwiej zacząć — instruowała ją Księżyc. Kazarkowa Łapa odsunęła się na chwilę od drzewa. Jesion, który wybrała wojowniczka do ćwiczeń był całkiem potężny, ale też lekko pochylony. Prawdopodobnie to dlatego wpadł jej w oko. Czekoladowa początkowo chciała się rozpędzić i wbiec na pień, ale przynajmniej ten jeden raz pomyślała o prawdopodobnym przykrym zetknięciu się jej głowy z twardą nawierzchnią. Zamiast tego więc wystartowała szybszym krokiem i próbując stosować się do rad Księżycowego Blasku, zaczęła wchodzić na jesion udając, że to wzniesienie. Parę pierwszych kroków faktycznie, wystarczyło wbić mocniej pazury. Potem jednak się zatrzymała. Nie była jeszcze wysoko, ale i tak nie chciała spaść. Nie spieszyło się jej do brutalnego spotkania z ziemią. — Spróbuj bardziej objąć pień. Większość kotów wspina się, ruszając jedną częścią ciała w każdym ruchu. Zaczynając oczywiście od przednich łap — skończyła mówić, ale dopiero po dłuższej chwili Kazarka sobie zdała z tego sprawę. Trochę ją stresowało, że Księżycowy Blask nie chciała wpierw jej pokazać, jak to się robi, ale... Była sobą, Kazarkową Łapą. Kawka tyle razy mówiła, że będzie najsilniejszym wojownikiem Klanu Nocy pewnego dnia, takim, że będzie mogła koty przerzucać. Że ona sobie nie da rady z jakimś durnym drzewem? Phi!
Słuchając się Księżyca, poruszała się tak, jak kocica kazała. Prędko poleciała plecami w dół, lądując w kupie twardego śniegu.
— Ał.
***
Od kilku dni na treningi zabierała ją ciocia, Ryjówkowy Urok. Nie była tak drętwa, jak czasami bywała jej mentorka. Kiedy Kazarka mówiła, że nie chce jej się robić przerębli, ta z ulgą odpowiadała, że dobrze, że to mówi, bo jej też. Wtedy szły tarzać się w śniegu czy uprawiać leniwe zapasy. Czy uczyła się na tych treningach dużo? Niespecjalnie. Czy je lubiła? Jak najbardziej! Zdecydowanie wolała zrobić pięćdziesiąt kółek wokół wojowniczki, która opowiadała jej o ulubionych aspektach smakowych pstrąga, niż podtapiać się w wodzie. Ale nie miała chwilowo zamienionego mentora bez powodu. Od kilku dni Księżycowy Blask leżała w legowisku medyka, widocznie jej sporadyczne pokasływanie przerodziło się w coś gorszego. No i może czasem Kazarkowa Łapa sporo użalała się nad tym, że kotka ją katuje, ale jednak robiła to w dobrym celu i z dobrymi wynikami. Ostatnimi czasy zauważyła, że szło jej w niektórych rzeczach o wiele lepiej, niż zaledwie księżyc czy dwa temu. Z resztą, Księżyc naprawdę była sympatyczna! To tylko Kazarka nie mogła obyć się bez obowiązkowego narzekania. Dlatego chciała ją odwiedzić.
Kiedy wróciła do obozu, trzymała w pysku mysz. Gryzoń nie wyglądał najlepiej, był chudy i żylasty, jednak był jej własną zdobyczą i bardzo chciała, aby niebieska to doceniła. Ryjówka poszła do legowiska wojowników odpocząć, a uczennica skręciła w drugą stronę i przekroczyła próg lecznicy. Blisko wejścia leżała na mchu Księżycowy Blask.
— Hej! — Kazarkowa Łapa przywitała się, po czym usiadła przy kotce i położyła przed nią posiłek. — To dla ciebie. Złapałam na treningu. — podsunęła jej zwierzynę nosem.
— To miłe — przyjęła zwierzynę bez nagabywania. Obwąchała ją, lecz po tym gorliwie zaczęła skubać jedzenie. — Podoba ci...
— Jak myślisz, kiedy w końcu wyjdziesz? I co ci w ogóle jest? Coś poważnego? — pytała Kazarka, delikatnie zmartwiona. Nie słyszała nawet, że kocica próbowała coś wcześniej powiedzieć.
<Mentorko?>
[611 słów]
[przyznano 12%]
wyleczeni: Księżycowy Blask
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz