*Chwila przed porwaniem Jafara, sam początek Pory Nagich Drzew*
- Nie krzycz tak Bluszczu, musisz nauczyć się panować nad emocjami – mruknął Set – Bez tego nie przeżyjesz tutaj.
- Dobrze, dobrze – powiedział arlekin i pokazał czarnemu kocurowi zioło, które znalazł – Co to?
- Aksamitka – wyjaśnił Set – Pomaga na infekcję, ale teraz chodź, dziś poćwiczymy praktykę.
Na te słowa na pysku niebieskiego pojawił się promienny uśmiech i z zadowoleniem poszedł za mentorem.
***
- Hej Klamerko! – przywitał barta, gdy wrócił z treningu. Ten jak zwykle nic nie odpowiedział, jednak Bluszcz nie chciał odpuścić. Usiadł obok brata i wzrokiem podążył za jego oczami. Ściana. Czekoladowy znów patrzył się w ścianę.
- Em... Dlaczego patrzysz na ścianę? – zapytał, lecz brat dalej nie odpowiadał. Coś było nie tak. Zazwyczaj Klamerka odpowiadał, gdy po raz drugi usłyszał zadane pytanie, a teraz. Coś musiało być nie tak.
- Hej, Klamerko? – dalej nic. Bluszcz zaniepokoił się i stanął przed bratem. Dopiero wtedy czekolady zdał sobie sprawę z jego obecności.
- Witaj – powiedział, a Bluszcz zaczął mu się przyglądać.
- Słuchaj... Czy ostatnio nic cię nie boli? – zapytał arlekin, jednak znów nie doczekał się odpowiedzi. To akurat dla brata było normalne. Kolejny raz zadał to samo pytanie, lecz Klamerka dalej nie odpowiadał.
- Klamerko! – krzyknął w końcu i dopiero wtedy kocur odpowiedział.
- Widzisz tę ścianę? – zapytał czekoladowy. Bluszcz westchnął cicho. Dlaczego Klamerka nigdy nie odpowiadał na pytania? Albo w ogóle nie zwracał na nic uwagi? Czasem to go denerwowało.
- Coś cię ostatnio bolało?
- Hm... Ucho – powiedział i znów się wyłączył.
- Które? – pytał niebieski arlekin, lecz już bez skutku. Sam musiał się tego dowiedzieć. Złapał Klamerkę za głowę i przyciągnął jego ucho do siebie. Ten chwilę się wiercił, jednak w końcu się uspokoił.
- To cię boli? – pytał dalej Bluszcz. Klamerka nic nie powiedział, więc arlekin podszedł z drugiej strony i sprawdził drugie ucho.
- To – chyba pierwszy raz biało-czekoladowy kocur odpowiedział na jego pytanie. To bardzo ucieszyło Bluszcza. Z tego, co wywnioskował, jego brat mógł mieć jakąś infekcję ucha, albo coś podobnego. Szybko przypomniał mu się trening. Puścił brata i pobiegł do swojej tajnej skrytki z ziołami. Tak, zrobił sobie w domu własną skrytkę, dzięki temu, zawsze miał zioła pod ręką. Wkładał tam rośliny zazwyczaj po treningu i tak było dziś. Szybko znalazł Aksamitkę i wrócił do Klamerki. Od razu zabrał się do roboty, starając się pomóc bratu.
***
Kolejny dzień był nawet przyjemny, jednak ciemne chmury na niebie zwiastowały pierwsze opady śniegu. Bluszcz cieszył się, że udało mu się pomóc Klamerce przed początkiem aż takiego mrozu. Jednak jego zadowolenie szybko zniknęło, ponieważ nie mógł znaleźć ojca. Miał dziś z nim ćwiczyć te jego mieszanki. Nie było go w całym domu. Arlekin nie wiedział, co się dzieje, jednak był pewien, że tata niedługo wróci. Lecz się mylił i to był dopiero początek tego, co ich czekało.
[Trening medyka, 460 słów]
9%
Wyleczeni: Klamerka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz