Jakkolwiek interesująca by nie była ta rozmowa, musiała jakoś zareagować. Wizja walki na śmierć i życie matki i syna nie była zbyt przyjemna, więc wolała im jakoś przeszkodzić. Jakby nigdy nic po prostu weszła do środka, usiadła i cierpliwie czekała aż kotka sobie wyjdzie. Czy czuła się jakoś lepiej bo może zapobiegła morderstwu? Niezbyt. Po prostu przyniosłoby to więcej kłopotów. Ta niezręczna cisza była miodem dla jej uszu, a kiedy Ważkowe Skrzydło się ewakuowała, mogła w końcu odetchnąć z ulgą. Nigdy wcześniej nie rozmawiała z Naiwną Łapą, bo… Po co? Nie wydawał się być jakiś specjalny.
- Mogę cię o coś spytać? – zapytał kocur cicho. – Czy... Słyszałaś tę rozmowę? I gdyby ktoś uciekł... To czy klan uznałby to za zdradę?
Aż westchnęła, słysząc drugą część pytania. Naprawdę? Coraz to bardziej traciła wiarę w inne koty.
– Ciężko było nie słyszeć. Kłóciliście się tak, że pewnie było słychać na cały obóz - stwierdziła, od niechcenia patrząc na losowe elementy w legowisku medyka.
– Uhm… Poniosły nas emocje. Przepraszam - odpowiedział, wyglądając na trochę zakłopotanego tą sytuacją. Jednocześnie jednak widziała, że nie wyglądał jakby żałował dyskusji z matką.
– Nie dziwię się. Irytująca jakaś jest - wzruszyła ramionami, sama nie wiedząc co sądzić o Ważkowym Skrzydle. - Nigdy nie żywiłam do niej sympatii. Odpowiadając na twoje drugie pytanie… Czy ty masz zamiar stąd uciec? - zapytała ostro, podnosząc jedną brew. Był to całkowicie absurdalny pomysł i trochę nie rozumiała tego, że uczeń wyciągnął ten temat w ich rozmowie. Po co?
– N-nie, oczywiście, że nie! Tak tylko się zastanawiałem - stwierdził, choć można było wyczuć, że był dość nerwowy. To wszystko jakoś jakby składało się w całość, ale wolała nie oskarżać młodego o jakieś plany dezercji, skoro to były tylko jej domyślania… Mogła tylko spróbować go przekonać, jak idiotyczny byłby ten pomysł.
– Byłoby to uznane za zdradę. W końcu, dlaczego ktoś miałby uciekać bez słowa? Może by opowiedzieć o klanie wrogowi? Kto wie? Z problemami najlepiej radzić sobie tu na miejscu. Ucieczka od innych nie pomoże, tylko pokaże jacy jesteśmy słabi. Trochę mija się to z celem, nieprawdaż? - spojrzała na niego wymownym wzrokiem i nie pozwalając mu dojść do głosu, kontynuowała. - Mój brat, Koszmar… Zawsze dawał w kość. Ale nie uciekłam tylko dlatego bo zachowywał się jak chujek i dalej to robi, udając jakim to poważnym wojownikiem jest… Nigdy nawet nie myślałam o tym, by uciec od jego obelg. Jeżeli ktoś czuje, że łatwiej jest się poddać, to trochę… Nie w stylu Klanu Wilka. Czyż nie celem każdego wojownika powinno być walczenie do końca? Czy nie lepiej jest się postawić matce, niż pokazywać jej, że ma rację i rzeczywiście jesteś synem pokraką? - stwierdziła, obserwując go bacznie wzrokiem, ciekawa jego reakcji.
<Naiwna Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz