"Nie bierz przykładu ze swojej matki"
Ile razy już to słyszała? Chyba codziennie minimum dwa razy, od różnych kotów. Głównie od tych, którzy przyjaźnili się z jej ciotką, jak i od niej samej. Było to uciążliwe i jak na początku zawsze ochoczo zgadzała się, że nie będzie brać przykładu z Błotnistej Plamy, to za setnym razem ta uwaga wychodziła jej bokiem. W końcu nie brała z niej przykładu, wkładała całe w serce w treningi, aby być lepszą każdego dnia. Chciała coś udowodnić, że nawet jeśli była tym najsłabszym kocięciem, to teraz wcale taka nie jest. Zdecydowała się zmienić temat na ciotkę, by nie ciągnąć tematu jej rodziców. Może i samej jej się zdarzało na ich temat ponarzekać, ale nie lubiła gdy ktoś to robił. Miała w końcu oczy, przejrzała na nie i wiedziała, że związek jej rodziców nie był zdrowy, a oni sami pozostawiali wiele do życzenia.
— Sroczy Lot przekazuję mi najpotrzebniejszą wiedzę, dzięki czemu staję się lepszą wersją siebie. Ostatnio kilka dni temu wspomniała, że to tylko kwestia czasu nim zostanę wojowniczką. — powiedziała czując wielką dumę, że kotka doceniała jej poświęcenie sprawie jakim były treningi. Nie mogła się doczekać dnia, gdy otrzyma imię wojownika.
— Gratuluje więc. Bycie wojownikiem niesie dużo korzyści, na przykład można chodzić gdzie się chcę i robić co się chcę. Ja z Pszczółką często po wykonaniu obowiązków chodzimy się kąpać w rzece albo na plaże. Czasem należy się zrelaksować w babskim gronie.
— To prawda. Nie mogę się już doczekać tych wojowniczych przywilejów — miauknęła rozmarzona, ona już jako wojowniczka po skończeniu wojowniczych obowiązków spędza miło czas z ... No właśnie, z kim? Z bratem? Z siostrą? Z Porankiem? Z kuzynkami? — Mam nadzieję, że tak jak wy teraz, ja również kiedyś będę spędzać czas ze swoją przyjaciółką. — odparła uśmiechając się do kotek — Gdzie nie spojrzeć, zawsze was widać razem. Zazdroszczę wam waszej relacji. — przekrzywiła łebek, przenosząc wzrok na Pszczelą Dumę — W moim przypadku jak na razie nie udało mi się znaleźć wspólnego języka z żadną z rówieśniczych kotek z naszego klanu, więc pozostaje mi towarzystwo mojej leniwej siostry, bądź hałaśliwego brata i Porannej Łapy — westchnęła ciężko, żałowała tak bardzo, że kotki, z którymi udało jej się znaleźć wspólny język, szczególnie ze Słoneczną Łapą, mieszkały w innych klanach, więc nie mogły tak łatwo się spotykać.
— Uh... — Skrzywiła nos na wzmiankę o bracie Kawki. — Musisz wiedzieć moja droga, że lepiej otaczać się kobiecym towarzystwem. Tylko my siebie rozumiemy... Kocury są... Głupie. Mój brat także jest jakiś odklejony, a ojciec... Szkoda gadać. — Machnęła łapą, aby nie wracać do tych wspomnień. — Jestem pewna, że znajdziesz sobie jakieś wartościowe damskie towarzystwo. Pszczółka i ja znamy się od żłobka, czasem jeszcze dołącza do nas Cedrowa Rozwaga, twoja mentorka oraz Zajęcza Troska. Jesteś młoda — oceniła. — Ale warto korzystać z wiedzy starszych. Prawda, Pszczółko?
Kotka zarumieniła się, gdy Mak na nią spojrzała, ale nie było to zbyt widoczne przez jej sierść. Skinęła głową, potakując.
— Prawda.
— Widzisz? Mogę cię wszystkiego nauczyć — mruknęła niezbyt skromnie, prostując się w idealnie. — W nas jest bowiem siła. Większa niż sądzisz.
— W takim razie z chęcią skorzystam z twojej wiedzy — odparła ochoczo, będąc ciekawa nauk Makowego Pola, która uśmiechnęła się do kotki promiennie.
— A więc... My kotki jesteśmy nie bez powodu lepsze od kocurów. Jesteśmy bardziej inteligentne. Widać to po klanie. Rudzikowy Śpiew sobie nie radził, nie chciał nawet przyjąć imienia lidera. Mój ojciec... Cóż... Zawalił sprawę i dał się obalić, phi! A teraz bawi się w jakiegoś detektywa. A twój tatuś od siedmiu boleści? Cham i prostak, który nawiał, gdy zmarła mu mamusia. Widzisz więc, że oni potrzebują naszego przywództwa. Dlatego od teraz same kotki wybierane są na stanowisko lidera.
— Rudzikowy Śpiew ledwo co pamiętam, byłam zbyt mała. Ale wychodzi na to, że to nawet lepiej... — zauważyła, coś faktycznie obiło jej się o uszy odnośnie kocura, jednak słowa Mak utwierdziły ją w przekonaniu odnośnie niezdolnego do sprawowania władzy lidera — Dobrze, że Klan Nocy przestał być pod jego łapami. Martwi mnie jednak to, że władza ostatnim czasy się bardzo często u nas zmienia. Zmiany są potrzebne, jednak w innych klanach z tego co zauważyłam na zebraniach od dłuższego czasu panują ci sami liderzy. — wyznała kotkom coś co trapiło ją od dłuższego czasu — Czy tak samo było przed moim narodzeniem, że lider zmieniał się prawie, że z upływem pory roku?
— Może... Nie żyje aż tak długo, aby to ocenić. Ale słyszałam, że wiele razy lider się zmieniał, bo sobie nie radził. Dotyczyło to jednak kocurów. Krucza Gwiazda rządziła długo, ale Rudzikowy Śpiew ją zabił, a potem szerzył tą swoją niedole na resztę klanu. Gdybym ja została wybrana liderką, nie pozwoliłabym na to, aby ktoś się buntował i próbował mnie obalić. Upadają słabi co nie potrafią się utrzymać.
— Tak... — zgodziła się z jej ostatnimi słowami, a w jej głowie na słowo "słabi" pojawił się obraz Błotnistej Plamy. Czy można było upaść niżej niż jej matka? — Myślę, że nadawałabyś się idealnie na liderkę Makowe Pole. Na pewno uzyskałabyś poparcie całego klanu, w szczególności kotek. A gdy ty byłabyś liderką to myślę , że Pszczela Duma świetnie spisałaby się jako twoja zastępczyni — uśmiechnęła się do drugiej kotki, która była cichsza.
<CIOCIU MAK? proszę nie zabijaj cioci mgiełki w teraźniejszości, jeśli ta wizja posiadania władzy ci podpasuje 🤧>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz