Kociak starał się zachowywać tak najciszej jak to tylko potrafiła. Przy noworodkach trzeba tak robić. Jeden był jasnoszarym kocurkiem o trochę podpuchniętych oczach. Drugi, jego braciszek był nieco chuderlawym liliowym kotem. Sierść ich obydwojga zdobił pręgowany point. Maluchy wydawały się być całkiem zdrowe.
- Paplo, czy oni są zdrowi? - zapytała Słowiczka.
- Oczywiście, wszystko z nimi jak najbardziej w porządku. - odparła uczennica medyka.
Nagle Cisowa Kołysanka powiedziała dosyć słabym głosem jakie imiona chce im nadać.
- Nie zobaczę moich kociąt, ale chciałabym im nadać imiona. - Po tym ślepa karmicielka dotknęła nosem liliowego kociaka i lekko liznęła go językiem.
- Chudy jak gęś... Nazwę go Gąsiorek. A-a ten, jakie ma miękkie futro. Nazwę go Przebiśnieg. - skończyła mówić Cis.
Dzik miała mnóstwo iskierek w paciorkowatych oczach. Jej bura siostrzyczka kochała malutkie kocięta, a widok noworodków wręcz ją ekscytował. Z podziwu aż pisnęła.
- To piękne imiona i przystojne kocurki. - powiedziała Dzik.
Przy wejściu do żłobka czekał na nich Szczurek. Wyglądał on na bardzo znudzonego i chyba nawet trochę przysypiał. Z grymaśnym tonem trochę pomrukiwał rzeczy w stylu “ja nigdy nie zrozumiem kotek”, “po co się tak interesować małymi kociakami” i “jak będę wojownikiem, to przyrzekam, że nie będę niczyim tatą”.
******
Słońce górowało na błękitnym niebie. Delikatny wiaterek muskał jej liliowe futro. Obok niej siedziała dwójka innych równie zadowolonych i podekscytowanych mianowaniem. Ona sama starała się nie okazywać emocji, ale jej oczy mówiły o jej szczęściu. Zauważyła, że ich przywódca opuszcza swoje legowisko. Jego pomarańczowe oczy spojrzały na trójkę młodych kotów. Najpierw skierował spojrzenie na liliową kotkę.
- Słowiczko, ukończyłaś sześć księżyców i nadszedł czas abyś została uczniem. Od tego dnia, aż do otrzymania imienia wojownika będziesz się nazywać Słowicza Łapa. Twoim mentorem będzie Rozkwitający Pąk. Rozkwitający Pąku, jesteś gotowa do szkolenia własnego ucznia. Otrzymałaś od swojego mentora, Cisowej Kołysanki doskonałe szkolenie i pokazałaś swoją inteligencję i chęć do niesienia pomocy, mam nadzieję, że przekażesz jej całą swoją wiedzę.
Następnie z tłumu wyszła szara pręgowana kotka z bielą. Z tego co Słowicza Łapa słyszała, to jej nowa mentorka jest w porządku. Obydwie kotki dotknęły się nosami.
Potem Dzik i Szczurek, a może raczej Dzikowa Łapa i Szczurza Łapa również otrzymali swoich mentorów. Szczurza Łapa aż nie mógł powstrzymać zadowolenia i podekscytowania.
- Wierzycie w to? Nareszcie możemy wyrwać się z tych trzech ścian gdzie się tylko kisiliśmy. Nareszcie trochę zabawy, trochę ryzyka!
Słowik tylko przewróciła oczami. W takim razie codziennie za karę będzie sprzątał legowiska. Pasowanie na uczniów się zakończyło. Jedni patrzyli na mianowaną trójkę z gratulującą miną, zaś inne koty miały w swoich oczach wrogie spojrzenia. Najpewniej to dlatego, że świeżo upieczeni uczniowie byli znajdami. Może ich nie powinno tu być? Słowicza Łapa jednak szybko odsunęła od siebie tą myśl. Ona będzie lojalna Klanowi Wilka do ostatniej kropli krwi, nie ważne, że nie jest jego członkinią o czystej klanowej krwi.
*******
Słowicza Łapa spała w legowisku uczniów. Jak przystało na nią, nie trzeba było długo czekać aby się obudziła. Przy wejściu stała Rozkwitający Pąk, we własnej osobie. Miała łagodną postawę, więc liliowa kotka raczej się cieszyła z treningu z nią.
- Widzę, że jesteś wyspana. Chodź, to czas na trening. - Szara wojowniczka machnęła ogonem aby zasygnalizować, że już wychodzą.
Uczennica posłusznie podążyła za swoją mentorką, aby wyjść z obozu. Tuż przy wyjściu liliowa kotka zapytała Rozkwit, co dziś będą robić.
- To twój pierwszy trening. Dzisiaj cię oprowadzą po naszym terenie i przy okazji opowiem o kodeksie wojownika.
Słowik skinęła mentorce głową. Coś już słyszała od wojowników przynoszących zwierzynę do żłobka, że Klan Wilka i Klan Burzy w chlubnej bitwie pokonały Klan Nocy. Ale nigdy nie postawiła łapy na zdobytych terytoriach, więc mogłaby zobaczyć co nowego jest w granicach jej klanu.
- Dokąd idziemy najpierw? - Zapytała uczennica.
- Na polanę, którą zdobyliśmy od Klanu Nocy. To łatwiejsza trasa, na zboczu można upaść i zrobić sobie krzywdę. Ale najpierw idziemy zobaczyć Wąską Ścieżkę. Za nią jest nasza granica z Klanem Klifu. Skoro o innych klanach mowa, to pamiętaj, że nie wolno mieć związków z kotami, które nie są Wilczakami. Nie wolno także bez powodu przekraczać granic i polować na nie swoich terenach łowieckich. Rozumiesz?
- Tak rozumiem.
- Świetnie. W takim razie możemy iść do ścieżki.
Obydwie kotki dalej szły w stronę wspomnianego wcześniej miejsca. Gdy już dotarły, liliowa kotka nie mogła się nadziwić jak to wysoko.
- Ta ścieżka prowadzi od Księżycowej Groty do Polany. W Księżycowej Grocie spotykają się medycy na specjalnych zgromadzeniach. We wnętrzu tej groty jest Księżycowy Kamień, polizanie go sprawia, że jesteśmy na terenach Klanu Gwiazdy. A na Polanie, co księżyc odbywają się normalne Zgromadzenia. Tam przychodzą przywódcy ze swoimi klanami aby opowiedzieć co się u nich dzieje.
- Czy ja i Dzikowa Łapa i Szczurza Łapa zostaliśmy wybrani na udział w nim? - Zapytała Słowicza Łapa.
- Nie, jesteście jeszcze za młodzi. Ale myślę, że za księżyc tam pójdziecie. No dobrze, możemy iść zobaczyć stare terytoria Klanu Nocy.
Mentorka i jej uczennica znów wybrały się na spacer w inne miejsce. Nie było to oddalone od Wysokiej Ścieżki nie wiadomo ile, ale i tak to był spacerek. Rozkwit również opowiedziała swojej uczennicy; że karmicielki, kociaki i starsi jedzą pierwsi, że słowo przywódcy jest prawem, że uczniowie nie mogą być w związku i inne rzeczy związane z kodeksem wojownika. W końcu dotarły na miejsce. Polana zabierała dech w piersiach, a prawdopodobnie za dnia roiło się tu od świeżej zwierzyny.
- Ta polana jest ogromna... Wydaje się jakby należała do potężnego klanu. Dziwię się, że Nocniaki tak po prostu ją oddały w łapy innych wojowników. - Powiedziała młodsza kotka.
- Klan Nocy taki jest. Po terytorium kiedyś się sądziło, że to potęga, ale tak naprawdę więcej niż jeden przeciwnik ich zniszczył. W sumie to dwa do jednego nie jest fair.
- Tak właściwie, to od czego zaczęła się ta cała wojna? - Zapytała coraz bardziej zaciekawiona uczennica.
Jej mentorka wszystko jej opowiedziała ze szczegółami. Z jej słów wynikało, że to wszystko przez Paplającą Łapę. Podobno wyjawiła na Zgromadzeniu tajemnicę Klanu Wilka członkowi Klanu Nocy. Na całe szczęście to jej klan i Klan Burzy zwyciężyły nad ich wrogami.
*****
Słowicza Łapa wróciła do obozu po dosyć męczącym treningu. Nadal nie mogła uwierzyć, że kotka o której zaczynała myśleć jak o starszej siostrze zrobiła taką głupotę. Ale jej emocją było bardziej niedowierzania niż złość. W końcu nikt nie jest nieomylny; a liliowa kotka myślała, że obraźliwe imię i samo życie z tym, że wywołało się wojnę i śmierć niewinnych kotów wystarczą. Uczennica sama do końca nie wiedziała, czemu nie chce zerwać z nią kontaktu. Może to współczucie i sympatia? Nigdy nie czuła czegoś takiego w tak wielkim stopniu, z wyjątkiem Dzikowej Łapy. Mimo to i tak chciałaby porozmawiać z Paplającą Łapą. Choćby po to aby dowiedzieć się cokolwiek o swojej biologicznej matce. Może widziała jej ciało? Może mama była podobna od mnie? Może miała zapach jakiegoś innego klanu? Może prócz jej rodzeństwa były tam inne kocięta?
<Paplo?>
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz