Ciemne ślepia siostry spojrzały na niego zimno, choć miał wrażenie, że pod pokrywą tego chłodu kryło się zmęczenie.
- Odpocznij.
- Nie mogę - odmiauknął. - Muszę pomóc zbierać zioła, Potrójny Krok mówił, że na razie jest w porządku, ale spodziewa się nawrotu epidemii w Porze Opadających Liści. Musimy zebrać więcej ziół, bo jeśli m jego przypuszczenia się sprawdzą…
- Odpocznij - przerwała mu. - Klan potrzebuje lidera. Nie przydasz mu się martwy.
- To będzie miał ciebie - odparł bury. W ślepiach Borsuk zalśnił gniew.
- Zrzeknę się liderowania jeśli coś ci się stanie.
Brat spojrzał na nią z niedowierzaniem.
- Robisz mi na złość, tak?
Nie odpowiedziała, wpatrując się w niego twardo.
- Żartujesz - jęknął. - Nie możesz…
- Mogę.
Wróblowa Gwiazda przyjrzał jej się zaskoczony. Bura mówiła zupełnie poważnie. Nie wątpił, że myślała o tym już wcześniej. Wiedział, że nigdy nie chciała zostać liderem i zgodziła się na pozycję zastępcy tylko dla niego. Na jego szczęście. Nie wyobrażał sobie rządzić bez siostry. Uratowała mu zad już tyle razy…
Westchnął. Nie spodziewał się, że rozmowa przybierze taki obrót.
- Ja też chciałbym móc odebrać życia - miauknął cicho. - Ale wiesz, że to niemożliwe. Nie da się dostać do Księżycowego Kamienia.
- Musi być jakiś sposób.
Westchnął.
- Powiem ci, jeśli tylko go znajdę.
Borsuczy Krok przyglądała mu się uderzenie serca za długo. Zawsze wiedziała, kiedy kłamał.
Wiedziała, że nie chciał odbierać żyć. Dzięki temu miał złudzenie, że posiada jeszcze jakiś wybór. Że gdy to wszystko się skończy, będzie mógł zrezygnować i odejść w swoją stronę.
Narażał swoje życie dla ułudy i nie potrafiła mu tego wybaczyć.
Wygrała, jak zawsze. Odpuścił sobie zbieranie ziół i zamiast tego ruszył do legowiska starszyzny.
Gdy tylko wszedł, uderzyło go poczucie pustki. Wciąż się nie przyzwyczaił.
Uśmiechnął się do wciśniętej w kąt arlekinki.
- Cześć, Żabko. Jak się czujesz?
Żabi Skok uśmiechnęła się delikatnie.
- Zdrowie mi dopisuje. Jak widzisz, właśnie jem posiłek - odparła. - Cieszę się, że mnie odwiedziłeś.
Odpowiedział jej smutnym uśmiechem. Lubił ją odwiedzać. Potrafiła dostrzec pozytywy w nawet najgorszej sytuacji i zawsze była wobec niego szczera.
Starsza bez problemu odgadła, że coś go trapi. Położyła łapę na jego łapie.
- Wróbelku, na pewno wszystko się dobrze ułoży. Pamiętasz przez ile ciężkich sytuacji przeszedł Klan Wilka? Jesteśmy niezniszczalni.
Trafiła. Ślepia lidera zaszkliły się.
- Chciałbym, żeby tak było - miauknął cicho. - Czasami mam wrażenie, że wszystko rozsypuje mi się w łapach. - Wysunął pazury i spojrzał na swoje łapy. - Od kiedy Świtająca Maska rzucił się na Leszczynka jest tylko gorzej. - Spojrzał w jej jasne ślepia. - Tak jakby… jakbyśmy już nie byli jednym klanem.
<Żabko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz