Gdyby jeszcze tylko wiedział jak naprawić to wszystko.
***
- Przepuść mnie - ryknął, wysuwając pazury i strosząc futro. Bycza Szarża zmierzył go chłodnym spojrzeniem.
- Piaskowa Gwiazda jasno się wyraziła, masz zakaz zbliżania się do niej gdy odbywa karę-
- Gówno mnie obchodzi co powiedziała. Przepuść mnie, ja muszę się z nią zobaczyć - przerwał mu dalszy wywód ściekłym uderzeniem ogona. Byk westchnął cicho, kładąc po sobie uszy. W jego oczach zatańczyło wahanie z błyskiem współczucia, może litości dla młodszego wojownika.
- Zajęczy Nosie, będziesz miał problemy jeśli teraz do niej pójdziesz. Poczekaj wschód słońca, jej kara się skończy - czarno-biały ściszył głos, obniżając delikatnie łeb. Nie obchodziło go, że jeśli Piasek go zobaczy prawdopodobnie zostanie ukarany.
- Bycza Szarżo, proszę, ja nawet nie wiem czy ona żyje - szepnął, błagalnie spoglądając w ciemne oczy kocura. - Chociaż na chwilę. Uderzenie serca.
Starszy odwrócił wzrok, jednak przesunął się delikatnie, bezsłownie pozwalając przejść białemu. Nie spodziewał się takiego gestu ze strony podwładnego Piasek. Szczególnie tak oddanego jak Bycza Szarża. Zdążył postawić jeden krok. Jeden krok w stronę dołu w którym leżała jego siostra.
- Co to ma znaczyć? - głośne warknięcie rozległo się w jego uszach. Zastygł w miejscu, jedynie wzrokiem podążając za przemieszczającą się sylwetką Piaskowej Gwiazdy. Wbił nienawistne spojrzenie prosto w chłodny, obrzydliwy pysk starej liderki. jej brew uniosła się delikatnie, widząc bijące wściekłością oczy zwykle spokojnego kocura.
- Piaskowa Gwiazdo, ja… - zaczął Byk, jednak kocica uciszyła go krótkim ruchem ogona.
- Daj mi do niej przejść.
- Nie. Jest morderczynią, zasługuje na karę - wycharczała cętkowana, obnażając kły.
- Kłamstwo! To nie jej wina! - syknął prosto w twarz przywódczyni, na co ta wysunęła pazury.
- Powiedz jeszcze słowo, ostrzegam.
- Zejdź mi z drog- urwał, widząc, jak kremowa zamachuje się łapą. Szybko uniknął pierwszego ciosu, jednak za drugim razem przeorała mu bark. Białe futro w miejscu rany zabarwiło się szkarłatnie, a Zając mimowolnie się cofnął.
- Wynocha do leża wojowników. I żebym więcej cię tu nie widziała, bo trafisz do drugiego dołu - wycedziła kremowa przez zaciśnięte w furii zębiska, po czym przywołałą do siebie Szczypiorkową Łodygę by pilnowała przejścia razem z Byczą Szarżą. Zajęczy Nos ugryzł się w język i z krwawiącą łapą zawrócił. Myśl, że nie ma go przy potrzebującej go siostrze bolała dużo bardziej niż głupia rana zadana przez Piaskową Gwiazdę. Zając opadł na swoim legowisku. Powinien bardziej zawalczyć o siostrę? Czy tylko pogorszyłby tym jej sytuację? Tak bardzo chciał jej pomóc. Sprawić, by nie cierpiała. Zapewnić jej chociaż chwilę wytchnienia. Nie wiedział jednak, czy potrafi tego dokonać. Nie dopóki Piaskowa Gwiazda im przewodzi.
Po chwili bicia się z myślami dołączył do niego Gliniane Ucho. Pręgowany klasycznie kocur widząc stan, w jakim znalazł się biały, z ciszą na ustach przysunął się do niego. Kocur zasłonił go własnym ciałem przed wścibskimi oczami Klanu Burzy i pozwolił ukryć pysk w futrze. Zajęczy Nos nie potrafił dłużej powstrzymywać łez. Łkał cicho, pierwszy raz od dawna pokazując, jak bardzo wyczerpuje go to wszystko.
***
Kara Wilczej Łapy się skończyła i wszystko wróciło do potwornej “normalności” jaką tworzyła im grupa Piaskowej Gwiazdy. Polował, brał udział w patrolach i spędzał tyle czasu ile mógł z siostrą. Opowiadał jej o swoich dniach, gładko omijając delikatniejsze czy smutniejsze fragmenty, by niepotrzebnie nie martwić kotki. Opiekował się nią, upewniał się, że zjadła cokolwiek od rana. Było mu ciężko, jednak wiedział, że jego gesty i czas wiele znaczą dla Wilczej Łapy. A dla niego liczyło się jedynie jej szczęście. Jej i Glinianego Ucha. Dwóch najważniejszych osób w jego życiu.
- Co cię trapi? - ciepłe mruczenie Glinki wyrwało go z zamyślenia. Zając otworzył pysk, jednak zaraz go zamknął, rozważając jeszcze raz słowa jakie chciał powiedzieć. - Możesz mi powiedzieć, nikomu nie zdradzę.
Jego brązowe oczy ze zmartwieniem wodziły po pysku zielonookiego. Po jego ciele rozlało się przyjemne ciepło, zatracając się w ślepiach niebieskiego. Mógł wpatrywać się w nie godzinami. Wszystkie jego troski momentalnie odpłynęły, chociaż na chwilę rozjaśniając umysł kocura. Gdy zrozumiał, że jak oczarowany gapi się w pysk Glinianego Ucha bez słowa, jego policzki zapiekły.
- Zając?
- Przyjdziesz dzisiaj wieczorem do traktora? - wypalił głośniej niż powinien, odsuwając nagle głowę od zaskoczonego niebieskiego. Na pysk Glinianego Ucha wstąpił delikatny uśmiech, a jego oczy zaśmiały się ciepło.
- Chętn-
- Super! Cześć! - zawołał zawstydzony białasek, uciekając z leża wojowników. Co mu przyszło do głowy?! Przecież nic nie miał gotowe! Głupi, głupi, głupi! Zmieszany wziął głębszy oddech, by pozbyć się uczucia piekącego ze wstydu pyska. Cóż, teraz już nie było odwrotu. Zając szybkim krokiem wybył z obozu, by przygotować traktor na randkę z Glinowym Uchem. Randkę! Ich pierwszą oficjalną randkę! Przynajmniej była nią w jego oczach… ale zaraz. Przecież nie powiedział Glince że to ma być randka! Zawalił! Z myślą, że być może Glinka się domyśli poszedł udekorować zaplanowane miejsce. Gdy skończył, wrócił do obozu opowiedzieć o wszystkim Wilczej Łapie i wieczorem wymknął się szybciej niż ukochany, żeby upewnić się, czy wszystko jest w porządku. Wyglądało… idealnie.
Niedługo przed zachodem słońca zjawił się Gliniane Ucho. Miał w pysku bukiet wrzosów, a jego futerko było zadbane i wyczyszczone. Jego sylwetkę oświetliły różowe promienie chowającego się złotego kręgu, nadając mu iście zniewalającego wyglądu. Oczy Zajęczego Nosa zalśniły, radując się cudownym widokiem. W jego brzuchu zatańczyły motyle, a w łapach pojawiło się przyjemne mrowienie.
- To dla ciebie, Zajączku - zamruczał pręgowany klasycznie, kładąc przed białym bukiecik. Zając otarł się o niego w podziękowaniu i chwyciwszy bukiet zaprowadził Glinę bliżej traktora. Już z oddali mogli dostrzec ozdobione najróżniejszymi kwiatami koła Toma, a na dachu przygotowane na liściach buku dwie piszczki. Tylko dla nich. Wokół powoli do życia budziły się świetliki, rozświetlając okolicę swoim ciepłym blaskiem. Gliniane ucho otworzył delikatnie pyszczek i zachwycony zaraz zwrócił się do Zająca.
- Sam to wszystko przygotowałeś? Dla mnie?
- Tak, nie jest to dużo, ale…
- Jest cudownie - zamruczał z uśmiechem kocur, uśmiechając się rozkosznie. Zając zamrugał parę razy, a jego serduszko szybciej zabiło. Wziął głęboki wdech, po czym pewniej spojrzał niebieskiemu w oczy.
- Glinko, jest coś, co chciałem ci powiedzieć od dłuższego czasu… ja… - zaczął, próbując nie zwracać uwagi na łapiący go stres. - Chciałbym, żebyś wiedział, że nie ważne co się teraz dzieje, to zawsze będzie przy tobie ktoś, komu na tobie zależy. Bardzo. I chce twojego szczęścia bardziej niż własnego. I nie musisz czuć tego samego, ale…
- Kocham cię Zajączku! - zawołał uradowany Gliniane Ucho, z błyszczącym, szczerym uśmiechem.
- Ja… właśnie miałem ci powiedzieć to samo - jęknął z zawstydzonym, jednak szczęśliwym wyrazem pyszczka. Czyli jednak! Jego serce zatrzepotało, a kocur miał wrażenie, że właśnie w tym momencie mógłby zrobić wszystko. Dopóki Gliniane Ucho był przy jego boku, czuł jakby mógł szybować. Przyjemne ciepło rozchodziło się po jego ciele, gdy wbiegł w ramiona niebieskiego, wtulając się w jego miękkie, pachnące futro.
- Już nie musisz mieć przede mną tajemnic - zamruczał Glina, liżąc go za uchem. Z piersi Zająca wydarł się nieco niezręczny, nieco nerwowy śmiech. Oparł jednak głowę na szyi ukochanego, spoglądając gdzieś na horyzont.
- Tak, nie muszę… kocham cię Glinko.
***
Otarł łzy Glinowego Ucha, po czym położył uspokajająco głowę na barkach szlochającego w jego białe futro. Trwał tak w ciszy, pozwalając niebieskiemu wsłuchać się w bicie serca czy spokojniejszy oddech Zajęczego Nosa. Minęło parę godzin od śmierci Króliczego Susu. Poniżającej śmierci, na jaką bura kotka nie zasługiwała. Nikt nie zasługiwał na publiczną egzekucję. Ile jeszcze będą znosić rządy Piasek? Nawet po śmierci liderki kotka znajdzie kogoś, kto będzie kontynuował jej plany. Chyba nikt w to nie wątpił. I ani jeden z wojowników nic nie robił. Nic nie próbował zmienić. Nic nie myślał.
Został on.
On i Glina przeciwko kremowemu potowrowi. Obiecał, że weźmie sprawy w swoje łapy. I po tylu śmierciach… nie miał na co dłużej czekać.
Najlepsza para świata<3
OdpowiedzUsuńTAK
Usuń