"Puchata chmurka?"
Z przyjemnością wróciła do swojego pierwszego spotkania z Wróblową Gwiazdą, które nie odbyło się na zgromadzeniu. Pozwoliła mu się przytulić do siebie i obsmarkać futerko. Mimo wszystko... nie żałowała niczego, to pierwsze spotkanie, miało w sobie coś, do czego Iskrzący Krok bardzo chętnie wracała myślami.
Nieśmiały uśmiech burego.
Jego nerwowy ton...
Tęskniła za tym, brakowało jej tego pogodnego uśmiechu na jego puchatej mordce oraz radosnych iskierek w oczach. Było jej brak opowieści o wilkach, które żyją pośród gwiazd, o przodkach, w których wierzył ojciec Wróblowej Gwiazdy. Czasem kocur zwierzał się jej z drobnych aspektów w swoim życiu, doceniała jego zaufanie wobec jej samej.
"Ej, Chmurko, przecież nic się nie stało, lubię się tulić"
Właściwie to... dlaczego przestała nazywać go chmurką, skoro jego puchate futerko takową przypominało? Sama nie miała pojęcia, jednakże szczerze żałowała, ze tak wyszło. Owszem, nazywanie kocura Wróbelkiem było przesłodkie ale... Chmurka jakoś tak bardziej do niego pasowało.
"Ah, romantyk widzę. W takim razie do zobaczenia, Chmurko"
Właściwie to... spotkanie o zachodzie słońca było bardzo romantyczne jednakże nie chciała się do tego otwarcie przyznać. Pamiętała radosną ekscytację, gdy szła na ich spotkanie z uśmiechem na mordce i nowym imieniem.
Teraz pozostało jej tylko wspomnienie błękitnych oczu, burego futra i słodkiego uśmiechu.
Tęskniła za Wróbelkiem a zmartwienie o kocura zżerało ją żywcem. Co jeśli coś mu się stało?
Wróbelek też tęskni >.<
OdpowiedzUsuń