Od kilku dni nieustannie bębniły o ziemię krople deszczu. Prostszym językiem - lało jak z cebra. Przyzwyczaił się już do mokrej sierści i obłoconych łap. Tego ranka było jednak inaczej. Ocknął się ze snu o ganianiu królików z łapami zalanymi wodą. Od razu wstał.
- Co tu do cholery?! - warknął podnosząc łapy.
Niemal jednocześnie zbudzili się (lub rozbudzili, zależy) inni uczniowie z legowiska: Wilcza Łapa, która podskoczyła z przerażeniem, Zmierzchowa Łapa, bardziej zaskoczona niż zlękniona oraz trójka nowych kotek, byłych samotników. Typowy Klan Burzy. Wszyscy chcieli wyskoczyć z legowiska w plątaninie krzyków taranując swojego wybawiciela, który upadł do wody, mocząc długą sierść na policzkach. Był pewien że wygląda żałośnie, więc otrzepał się z wody. Woda podnosiła się nie do końca bezpiecznie, Chciał czmychnąć jak najszybciej, ale zauważył wciąż śpiącą w najlepsze Kamienną Łapę. Spała na wyższym miejscu, więc miała w wodzie jedynie łapy, a nie pół głowy jak reszta. Bez wahania chwycił ją za kark, co w końcu ją zbudziło.
- ZOSTAW MNIE TY WÓRZE LISIEGO ŁAJNA! - warknęła głośno. Bardzo głośno. Bardzo, bardzo głośno. Próbując się uwolnić sturlała się do wody.
- Przestań wrzeszczeć powódź mamy!
Czarna wstała wbijając nienawistne spojrzenie w Jałową Łapę.
- Nie zauważyłabym, wiesz?!
Razem wyskoczyli z wciąż napełniającego się wodą legowiska i okazało się, że problem jest większy niż sądzili, prawie każde legowisko było zalane, a koty wyskakiwały. Zastanawiał się jakim cudem on i inni uczniowie się nie potopili, rozwiązaniem okazały się kamienie nad dziurą nazywaną legowiskiem i odrobina szczęścia. Temat dlaczego się obudzili tak późno odłożył na inny termin i przyjrzał się patologii obozu. Karmicielki ratowały kocięta, niektórzy ciągnęli nieprzytomne koty, jeszcze inni próbowali ogarnąć akcję. W tym zamieszaniu kątem oka zobaczył Wiśniową Łapę wraz z Jeżową Ścieżką, ratujących zioło-kwiatki. Ogółem panował chaos. Wciąż chmury łkały, wypełniając przestrzeń mgłą i wbijając w ziemię wszystko co napotkały, łącznie z kotami. Widział że niektórzy ledwo stoją na nogach, wraz z kompletnie przemoczoną Piasek, która wskoczyła na skałę nad legowiskami wojowników i uczniów. Zaczęła wygłaszać jakiś poemat, lecz w tym zamieszaniu mało kto się jej słuchał. On do nich należał, usłyszał jedynie koniec wypowiedzi swojej liderki:
- Musimy stąd iść. Ratujcie co tylko możecie!
Czuł drżenie Kamiennej Łapy. Na jej plecach położył koniuszek ogona, który zrzuciła i napięła mięśnie jak do ataku.
- Co, na podrywy ci się zachciało?! - syknęła.
Typowy burzak. Zbyt typowy, by powiedział.
Nawet nie zauważył jak obóz opustoszał, więc rzucił się za rozmywającym się zapachem towarzyszy, a Kamień niechętnie pognała za nim.
- Możesz mnie przynajmniej tolerować?! - burknął, doganiając orszak.
- Wyobraź sobie że niektórzy mają zbyt małe mózgi by się z nimi zadawać. - miauknęła nieprzyjaźnie i się zmyła gdzieś. Wszyscy nieśli jakieś mchy, zioła bądź ocalałą zwierzynę ze stosu. Aby się nie wyróżniać z tłumu urwał kępkę trawy. Trzeba sprawiać pozory, prawda?
Cały Klan tak szedł w ciszy przerywanej bębnieniem ulewy. Budzące się słońce rzucało niewyraźne promienie przez chmury czarne jak smoła. Zwierzaki chowały się w swoich norach i w tej chwili im zazdrościł. I jeszcze ten smak trawy, okropieństwo!
Z narzekania w myślach wyrwał go wrzask samej Piaskowej Gwiazdy. Chciał zobaczyć co się stało, ale szybko się dowiedział o co chodziło, przez wrzask jednego z kotów na przodzie.
- Piaskowa Gwiazda się topi!
W czym niby może się topić?! Rzeki nie ma, co najwyżej kałuże. Niezdara jakaś ewidentnie.
Okrążył grupę i wyszedł na przód. Z głębokiego dziwnie wąskiego rowu wynurzyła się z pomocą byłego ucznia kremowa. Wyglądała jeszcze żałośniej i mimo podtopienia się klęła pod nosem liczne przekleństwa, aż Żar wyciągnął ją na ziemię. Otrzepała się jedynie i pognała dalej, kaszląc i oddychając świszcząco.
Dotarli do miejsca spotkań, zmęczeni, przemoknięci do ostatniego włoska oraz maksymalnie niezadowoleni. Oczywiście, szybko się okazało że nie starczy miejsca dla wszystkich i zaczęła się przepychanka. Piaskowa Gwiazda gdzieś zniknęła i jej miejsce na skale zajął Bycza Szarża, wydający przeróżne rozkazy i uspokajając Klan.
- MORDA WSZYSCY I SPOKÓJ! - wrzasnął na całą polanę, uciszając wszelkie rozmowy. Po chwili zmaterializowała się sama Piaskowa Gwiazda i wszyscy już na dobre umilkli czekając na wyrok.
- Te koty których imiona wypowiem idą zrobić sobie legowiska w traktorze: Jałowcowy Świt, Kozi Skok, Orlikowy Szept, Burzowa Noc, Muszy Lot, Niebiański Kwiat, Szumiące Wzgórze, Jelenie Kopytko, Słonecznikowa Łodyga, Szemrzące Szuwary, Zajęczy Nos, Szczypiorkowa łodyga, Gliniane Ucho, Sasankowy Kielich, Wilcza Łapa, Jałowa Łapa, Szybka Łapa, Kamienna Łapa i Narcyzowy Pył. - zakaszlała - I Bycza Szarża. - powiedziała i zeskoczyła ze skały.
***
Zapadł wieczór, a wszystko było względnie dobrze zrobione i zorganizowane. Byk i Szczypiorek zachowywali się jak prawdziwi przywódcy a zmęczony i strudzony tłum nierudych jedyne co chciał zrobić to wyczyścić sobie futra i pójść spać. Zastanawiał się, jak poradzili sobie rudzi bez ich pomocy, niedojdy. Dwójka "dyktatorów" gadała co gdzie jak z legowiskami i jak żołnierze w armii wykonywali te zadania. W tej chwili szczerze współczuł kotom takich jak na przykład Szum, którzy niegdyś lśnili długim i puchatym futrem, a teraz stracili objętość i wyglądali zwyczajnie głupio. W sumie on też, ale mało go obchodziła obłocona, brudna, kręcona na końcach przez niewysuszanie i posklejana sierść. Spanie. To chciał najbardziej.
Uciekł więc pod koła Toma, tam gdzie leżała większość kotów, w tym Kamienna Łapa, bijąc ogonem o trawę. Jej kłaki były w niewiele lepszym stanie.
- Hej Kamienna Ła-
- Czego chcesz ode mnie?!
Westchnął.
- Niczego, bo wierz mi lub nie, ale jestem ostatnim empatycznym kotem w Klanie Burzy, niedojdo.
<Kamienna Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz