*Kiedy to było... W sensie, podczas kary*
- Odpocznij uderzenie serca.
Orzech strzepnęła uszami, spoglądając na brata.
- Jeśli chcesz. - mruknęła, wzruszając ramionami.
Obwąchała przyniesionego przez vana ptaka. Obok niego leżały stokrotki, pomięte i przemarznięte. Przed oczami na chwilę stanął jej obraz takich samych przynoszonych jej niemal codziennie. Teraz nie było na to czasu.
- Dzięki. - miauknęła cicho, wgryzając się we wróbla.
Chwilę siedzieli w ciszy, zagapieni w niebo.
- Słuchaj... Przepraszam.
- Za co? - zapytał zaskoczony.
- Za wszystko, co poszło źle.
Orzech strzepnęła uszami, spoglądając na brata.
- Jeśli chcesz. - mruknęła, wzruszając ramionami.
Obwąchała przyniesionego przez vana ptaka. Obok niego leżały stokrotki, pomięte i przemarznięte. Przed oczami na chwilę stanął jej obraz takich samych przynoszonych jej niemal codziennie. Teraz nie było na to czasu.
- Dzięki. - miauknęła cicho, wgryzając się we wróbla.
Chwilę siedzieli w ciszy, zagapieni w niebo.
- Słuchaj... Przepraszam.
- Za co? - zapytał zaskoczony.
- Za wszystko, co poszło źle.
*Skip o jakiś księżyc, powiedzmy, że kociaki mają po 4 ks*
Przemykała cicho przez obóz. Nie miała ochoty budzić innych, po prostu chciała coś zjeść. Uszy zwisały jej z tyłu głowy, a cała kotka drżała. Nie chciała zostać przyłapana.
Porwała ze stosu srokę, i szybkim krokiem skierowała się z powrotem do żłobka. W ciemności mignęło jej znajome spojrzenie zielonych oczu. Szylkretka jednak zignorowała Niezapominajka, spoglądając na niego z pod przymrużonych powiek. Nie miała ochoty na jakiekolwiek kontakty.
Porwała ze stosu srokę, i szybkim krokiem skierowała się z powrotem do żłobka. W ciemności mignęło jej znajome spojrzenie zielonych oczu. Szylkretka jednak zignorowała Niezapominajka, spoglądając na niego z pod przymrużonych powiek. Nie miała ochoty na jakiekolwiek kontakty.
*Skip do teraz*
Niezapominajkowy Sen został zastępcą. Szylkretowa chciała się cieszyć z sukcesu brata, ale nie dawała rady. Miała wrażenie, że teraz dzieli ich wielka przepaść; van zyskał w oczach wielu członków klanu, a ona nadal była postrzegana jako morderczyni. A wcale nie miała ochoty dalej grać w te gierki, doświadczyła już konsekwencji tego wszystkiego i nie chciała przeżywać tego ponownie.
Wróciła ze spaceru z Rudzikową Łapą. Byli nad rzeką, a rudy pochwalił się jej, czego nauczył go wujek. Orzechowy Zmierzch z ulga stwierdziła, że nie ma nic przeciwko kontaktom obu kocurów, w końcu wychodziło im to na dobre.
- Słyszałam, że nauczyłem Rudzika pływać. - zagadnęła brata przy wejściu do obozu - Tak ogólnie, to gratulacje!
Polizała oboje po czołach, mrucząc cicho.
<Niezapominajek? Siostra się stara>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz