Smutna Cisza.
Cholerna smutna cisza i jej cholerna obecność w klanie.
Zboże nigdy nie rozumiała dlaczego Aroniowa Gwiazda przyjął ją do klanu. Ani z niej pożytku nie było ani żadnej korzyści. Sam jeszcze żywy Mokra Gwiazda hardo podkreślał, że ta wariatka zafundowała jego klanowi ostry łomot od gwiezdnych.
Korciło ją, żeby wywalić kotkę na krzywy pysk, jednakże nie miała żadnego powodu. No i nie była psycholem, aby skazać tą miernotę na śmierć z głodu czy zamarznięcie na kość.
Pozostało jej jedynie siedzieć cicho i pozwolić, żeby nienawiść do tej wariatki sobie wesoło siedziała gdzieś tam głęboko w jej bebechach.
— A tej co? — miauknęła znudzona do Jesiotrowej Łuski, gdy tylko wróciła z popołudniowego patrolu. Niby wszystko było w jak najlepszym porządku, jednakże widok zamarzniętej rzeki ani trochę jej nie radował. Jeszcze przyjdzie im żreć śnieg, aby się napić.
Widok Smutnej kręcącej się przy legowisku medyków ani trochę jej nie pasował.
— Kacze Pióro mówił, że ponoć jest wyczerpana. Jeszcze Bezchmurne Niebo dopadł katar. To dopiero początek pory nagich drzew... a co będzie później? — kocica prychnęła z pogardą w myślach. Wyczerpana... ciekawe czym, bycie cholernym darmozjadem? Leżeniem na dupie całe dnie?
Nie mówiła jednak żadnej z tych rzeczy głośno.
— Prowadzisz jutrzejszy poranny patrol, prawda? — Jesiotr skinął jej głową, pusząc się dumnie — Sprawdź proszę dokładniej brzegi rzeki, dobrze? Chcę wiedzieć, czy wszędzie jest zamarznięta. Tylko proszę, bądźcie ostrożni.
— Dobrze, Zbożowa Gwiazdo — kremowy wojownik skinął jej głową. Kocica nadal nie przywykła do nowego imienia, jednak musiała przyznać - brzmiało ono dość dumnie.
wyleczeni: Smutna Cisza, Bezchmurne Niebo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz