Spojrzała na Glinę. Niebieski kocur nie był w dobrym nastroju, co dla kotki było dziwne. Przywykła do niepodważalnego humoru brata, który prawie zawsze miał w zanadrzu niezły suchar. Kochała go, a w tym momencie był jedynym kotem, z którym lubiła spędzać czas. Została pozbawiona już matki i mentora. Pyskatka nie potrafiła teraz podejść do taty i po prostu z nim porozmawiać. Czuła, że jako córka przyniosła mu wstyd i powinna trzymać się od niego z daleka. Podobnie było z Niebiańskim Kwiatem i Orlikowym Szeptem. Cała jej rodzina pewnie ogromnie jej się wstydzi.
- Hej, królewno, zamyśliłaś się? - Zażartował nagle Gliniane Ucho i zaczepnie potrącił pyskiem jej ucho. Kotka strzepnęła ogonem z irytacją. I wrócił żartowniś.
- Wydrapię ci oczy, jeśli kiedykolwiek nazwiesz mnie jeszcze królewną - Warknęła kotka. - Po twojej minie wnioskowałam, że humor cię opuścił.
- Mnie nigdy nie opuszcza humor, Kamień - Miauknął Glina i zaraz westchnął. - Staram się nie przejmować. Tak, jak mi poleciłaś.
- Wychodzi ci to, póki nie działasz mi na nerwach - Odpowiedziała Pyskatka ponuro. - Nie chce mi się nadużywać strun głosowych, by się na ciebie wydrzeć.
Gliniane Ucho lekko się uśmiechnął.
- Jestem zaszczycony.
Widząc przygnębienie siostry, niebieski zbliżył się do niej. Szli razem, krok w krok, w stronę legowiska medyka. Za nimi podążała, zachowując odpowiedni dystans Borówkowa Mordka. Gdy byli przy wejściu, Jeżowa Ścieżka właśnie doglądał swoją uczennicę. Pyskatka weszła do środka od razu, gdy Wiśniowa Łapa odeszła od medyka. Niektóre zioła nie były przyjemne, ale dało się wytrzymać. Gliniane Ucho był już przyzwyczajony do medycznego bólu i w żaden sposób nie pokazał po sobie nieprzyjemności, gdy Jeżowa Ścieżka podawał mu najróżniejsze medykamenty.
**
Wróciła do kociarni, czując się po wizycie u medyka o wiele lepiej. Gliniane Ucho nie lubił wchodzić do środka żłobka, najpewniej ze względu na obecność takich kotów jak Pszczeli Pyłek. Brat wejrzał do środka, a Pyskatka wstała, przewracając oczami, i podeszła do niego.
- Czego, idioto? - Warknęła. Tylko w towarzystwie brata jej agresja nie była szczera. Lubiła się z nim przekomarzać, w końcu ten mysi móżdżek nie przywaliłby jej w pysk.
- Jak z rodzeństwem? - Spytał. - Jak się czują?
- Rosną. Rozwijają się. Słuchają idiotycznych tez Pszczelego Pyłka. - Odpowiedziała kotka, tym razem czując nabrzmiewającą złość. - Czuję, że niedługo wybuchnę. Mam wielką ochotę rozorać tej bezużytecznej kupie futra cały brzuch!
- Wiem, jest ciężko - Mruknął Gliniane Ucho. - Nie chcę nawet myśleć, że Pszczeli Pyłek opowiada naszym braciom takie głupoty. Nie wierzą w to, prawda?
- Skąd mam to wiedzieć? - Warknęła kotka. - Są przeklętymi chuchrami. Pewnie wierzą we wszystko, co im ta ruda idiotka powie.
- Powiedz im, że ich kocham - Powiedział Glina, a jego wąsy drgnęły. Naprawdę się starał, by nie pokazywać po sobie smutku. - Ciebie też kocham. Kocham Króliczy Sus...
- Dość tych czułości - Przerwała mu kotka, wiedząc, że zacznie wymieniać całą rodzinę. Przyrzekła sobie, że jeśi ktokolwiek kiedykolwiek wspomni o rodzeństwie i mamie, to nawrzeszczy na niego tak bardzo, że będzie to słychać z czwartego wymiaru. - Nie wspominaj o Króliczym Susie. Staram się zapomnieć, a ta piekielna egzekucja nawiedza mnie w każdym cholernym śnie. Nienawidzę Piaskowej Gwiazdy. Ale wytrzymamy to, Glina. Jakoś musimy.
Weszła z powrotem do żłobka, zanim jej brat zdążył cokolwiek odpowiedzieć. Kątem oka widziała tylko, jak się odwraca. Miała nadzieję, że przynajmniej on nie zostawi jej samej. Gdyby skończył jak Króliczy Sus lub Zwęglone Futro, czarna nie miałaby już tyle cierpliwości.
wyleczeni: Pyskatka, Wiśniowa Łapa, Gliniane Ucho
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz