Z ciężkim sercem i dziwnym uciskiem w żołądku, Wróblowa Gwiazda siadł na brzegu granicznej rzeki. I nie chodziło tylko o to, że czuł się jak zdrajca. Powiedział Modrzewikowi, że potrzebuje zebrać myśli więc idzie na samotne polowanie. Źle się czuł okłamując kocura, jeszcze gorzej, że szedł się spotkać… z kotką… Swoją przyjaciółką…
Która wolała kotki i ponoć miała kogoś na oku. A na dodatek nie przyszedł na ich ostatnie spotkanie. Chciał za to przeprosić, ale… czy właśnie nie tak powinien postąpić? Został ze swoim partnerem i…
Tylko że Iskierka była jego przyjaciółką. Tylko. Nie było powodu, dla którego miałby…
Bury miał mętlik w głowie. Nie wiedział, co tak naprawdę czuł, ani co powinien czuć. To wszystko było… zagmatwane. Zbyt, jak na jego bury łeb.
Czasami miał ochotę po prostu stąd uciec i zapomnieć o wszystkich problemach.
- Wróbelek! - rozległo się tuż obok. Uniósł łeb, w porę żeby nie zostać wywróconym przez szylkretkę. - Tak się cieszę! - miauknęła, ocierając się o jego policzek. Nieśmiały uśmiech mimowolnie wpełzł na pyszczek burego. Naprawdę była jak iskierka. Potrafiła zawsze sprawić, że zapominał o problemach. Chociaż na moment.
- Idę zapolować, żeby ten obwieś się nie przyczepił. Nie połknijcie się. - Prychnęła ruda kocica, którą dopiero teraz zauważył. Z całej jej postawy emanowała niechęć do burego. Coś ścisnęło go w gardle. Z wahaniem przeskoczył przez strumyk, za poganiającą go Iskierką. - Zrób jej coś, to żaden wilczak nie znajdzie twojego truchła.
- Olcho, przestań!
Olcho. Już wszystko rozumiał.
- Wybacz za nią, proszę... Nie wiem co ją ugryzło - miauknęła jego przyjaciółka. Wróblowi ciężko było skupić się na jej słowach. - W obozie wszystko było dobrze. Zrobiła się taka, kiedy poprosiłam, żeby mnie kryła - westchnęła.
- Nic się nie stało - miauknął machinalnie.
Nie dziwił jej się. On też pewnie byłby taki… zazdrosny o Iskierkę. Byłby.
Nie powinien o tym myśleć. Powinien się cieszyć, że Olcha pozwoliła mu się zobaczyć z jego przyjaciółką. Z jej… partnerką. Bo właśnie tym dla siebie były, prawda?
Szylkretka posłała mu pytające spojrzenie. Pokręcił głową.
- Naprawdę nic się nie stało. Cieszę się, że możemy się spotkać. I że masz dobry humor - dodał, uśmiechając się słabo. - Olcha pewnie o ciebie bardzo dba. Ja bym dbał. Na jej miejscu - dodał szybko, spuszczając uszy. Był beznadziejny w rozmowy.
<Iskierko? :’)>
oh wróbelku mistrzu rozmowy, wilczy musi wziąć cię na korepetycje
OdpowiedzUsuńkorepetycje z rwania klifiaków xD
Usuń