— Trening Chrobotkowej Łapy idzie do dupy — rzuciła jakby od niechcenia, mając zamiar zmienić temat — Jest zdolna ale non stop się rozprasza — dodała zaraz, kłapiąc zębami, gdy jakiś upierdliwy owad przeleciał jej obok pyska. Niezadowolona zmarszczyła nos, oczekując na reakcję kocura.
Nie sądził, że jest aż tak źle. Oczywiście... Chrobotkowa Łapa miała już swoje księżyce. Skoro Zbożowy Kłos sama twierdzi, że słabo jej idzie szkolenie, to może wypadałoby z nią o tym porozmawiać? Zwłaszcza, że kotka sama przyznała, że jej uczennica jest zdolna, tylko ma problem ze skupieniem się. Zastanowił się jak mógłby im pomóc, by treningi zaczęły przynosić efekty.
- Może spróbuj zmienić plan szkolenia? Bardziej pod nią. Skoro się rozprasza, zajmij jej uwagę całą swoją osobą. No nie wiem... Zasłaniaj jej pole widzenia, gdy na coś się zapatrzy? - zaproponował. - Możesz też z nią o tym porozmawiać. Spróbować wspólnymi siłami opracować jakiś sposób? Jeszcze przydałoby się gdyby Mglisty Sen ją obejrzała. Może jest na coś chora? - rzucał pomysłami.
Zbożowy Kłos pomyślała chwilę nad propozycjami, po czym skinęła głową.
- Dobrze. Zobaczę czy coś z tego wyjdzie - miauknęła. - A ty? Kiedy sobie sprawisz ucznia?
To pytanie zbiło go nieco z tropu. Na razie miał tyle na głowie, że jeszcze kogoś miałby szkolić? Miał taką dobrą kadrę, młodych i silnych wojowników. On już wychował trzech uczniów. Teraz czas na nowe pokolenie.
- Chyba dam na razie sobie z tym spokój. Dam szansę innym, którzy marzą o mentorstwie, a ja skupię się na władaniu - odpowiedział.
Posiedzieli jeszcze chwilę, lecz kotka musiała wziąć się za sprawy zastępcy. Sam doskonale pamiętał, co należało do tych obowiązków, więc życzył jej powodzenia.
***
Wyszedł właśnie ze żłobka, gdzie spędził ten czas z wnuczką. Żabka była przeuroczym stworzeniem, które zasługiwało na uwagę dziadka. Pobawili się trochę w toczenie kulki mchem, gdy wypędziły go obowiązki. A dokładniej... Ognisty Język. Kocur zaczął nadawać, że ma pilną sprawę. Zmusił się więc do wstania i ruszył za byłym pieszczoszkiem.
- ...No i wiesz. JA nadaję się lepiej na twojego zastępcę. Zostałem wojownikiem, więc teraz jest to możliwe! - miauczał i miauczał.
Większość tych słów wypuszczał jednym uchem. Nasłuchał się ich już za bycia zastępcą. Wtedy kierował je do Aroniowej Gwiazdy. Teraz jednak on był liderem, więc uczepił się jego, a nowym przeciwnikiem została Zbożowy Kłos.
- To niemożliwe, Ognisty Języku. Musiałbyś jeszcze odchować jednego ucznia... - westchnął, siadając nad brzegiem rzeki.
- Ucznia? To daj mi jakiegoś! Wychowam go na najlepszego wojownika, a wtedy ci udowodnię, że się nadaję i kopniesz w tyłek tą całą Zboże! - miauknął ciut za głośno, czym zwrócił uwagę, spacerującej zastępczyni.
Oho. Czuł zbliżające się kłopoty.
- Co ty znowu tam syczysz? - warknęła w jego kierunku, zbliżając się.
- Prawdę! Byłbym lepszym zastępcą od ciebie! TY ledwo sobie dajesz z tym radę! Jesionowa Gwiazda wziął cię z litości, ot co!
Chciał coś powiedzieć, przerwać tą całą głupią sprzeczkę, ale szczerze? Kolejna bura i tak nic nie zmieni. Kocur będzie nadal stał uparcie przy swoim. Minęło już tyle księżyców, a to nadal trwało. Żadne słowa, które padną z jego pyska nie zostaną przez niego przyswojone. No chyba, że powie o tym, że jest jego nowym zastępcą. Wtedy to by się działo! Nie chciał jednak tego sobie wyobrażać. Rzucił Zbożowemu Kłosowi proszące spojrzenie, aby posłała wojownika na jakiś patrol. Chciał się od niego chociaż na chwilę uwolnić.
<Zbożowy Kłosie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz