Moja mentorka poprosiła mnie o wymienienie mchu w legowisku starszyzny. Rano przeprowadziliśmy krótki spacer i rozpoznawanie, jednakże było to na tyle mało, że czułem niedosyt. Nie widziałem dlaczego miała dla mnie dziś tak mało czasu, jednak nie chciałem nagle zrzucać na nią milion pytań, które kłębiły się w mojej głowie. I tak był to jedyny dorosły kot, z którym lubiłem spędzać czas. Zawsze zabierała mnie w ciekawe miejsca, gdzie mogłem zapomnieć o wszystkim co mnie spotkało. Wiedziałem, że kiedy skończę być uczniem, a stanę się wojownikiem, będzie mi jej brakowało. Ale wiedziałem, że moja siostra zawsze będzie obok mnie, nie ważne co się stanie. Przynajmniej taką miałem nadzieję...
Podczas noszenia mchu nie wydawało mi się, by coś miało wytrącić z równowagi mój normalny dzień, jednak jeszcze nie widziałem jak bardzo się myliłem. Już po raz kolejny niosłem kolejną porcję roślinę do legowiska, gdy nagle obok mnie pojawiła się rudo-czarna kotka, którą kojarzyłem z wyglądu, jednak nigdy z nią nie rozmawiałem. Wpatrywała się we mnie dłuższą chwilę
- Co robisz? - usłyszałem jej głos dobiegający zza moich pleców. Odwróciłem się w jej stronę, ilustrując ją od uszu do łap. Czy ona naprawdę nie widziała co robię?
- Wykonuje zadanie o które poprosił mnie mój mentor - mruknąłem z pełnym pyskiem i już chciałem wrócić do swojej pracy, gdy nagle zastawiła mi drogę.
- Czy jesteś Ciernista Łapa, prawda?
Pokiwałem powoli głową, marszcząc czoło. Ona coś ode mnie chciała, czy o co jej chodzi?
- Ja jestem Płonąca Łapa, moim mentorem jest Pierzasta Mordka. A kto jest Twoim mentorem?
- Miedziana Iskra - mówiąc co ruszyłem szybkim krokiem do legowiska starszyzny, mając nadzieję, że kotka za mną nie pójdzie. Naprawdę nie byłem typem kota, który uwielbia rozmawiać z nieznajomymi kotami. Wolałem obserwować - poznawać przez patrzenie, poznawanie reakcji i zapamiętywaniu rozkładu dnia danego kota. Dlatego zawsze czułem narastający we mnie niepokój tylko jak ktoś do mnie podchodził.
- Poczekaj! - Płonąca Łapa pobiegła za mną, po chwili równając się z moimi barkami. Wywróciłem oczami, patrząc przed siebie. Czy jak będę udawać, że jej tu nie ma to sobie pójdzie?
- Co robisz? - usłyszałem jej głos dobiegający zza moich pleców. Odwróciłem się w jej stronę, ilustrując ją od uszu do łap. Czy ona naprawdę nie widziała co robię?
- Wykonuje zadanie o które poprosił mnie mój mentor - mruknąłem z pełnym pyskiem i już chciałem wrócić do swojej pracy, gdy nagle zastawiła mi drogę.
- Czy jesteś Ciernista Łapa, prawda?
Pokiwałem powoli głową, marszcząc czoło. Ona coś ode mnie chciała, czy o co jej chodzi?
- Ja jestem Płonąca Łapa, moim mentorem jest Pierzasta Mordka. A kto jest Twoim mentorem?
- Miedziana Iskra - mówiąc co ruszyłem szybkim krokiem do legowiska starszyzny, mając nadzieję, że kotka za mną nie pójdzie. Naprawdę nie byłem typem kota, który uwielbia rozmawiać z nieznajomymi kotami. Wolałem obserwować - poznawać przez patrzenie, poznawanie reakcji i zapamiętywaniu rozkładu dnia danego kota. Dlatego zawsze czułem narastający we mnie niepokój tylko jak ktoś do mnie podchodził.
- Poczekaj! - Płonąca Łapa pobiegła za mną, po chwili równając się z moimi barkami. Wywróciłem oczami, patrząc przed siebie. Czy jak będę udawać, że jej tu nie ma to sobie pójdzie?
<Płonąca Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz