Żar łał się z nieba a liliowy kocur jedyne, na co miał ochotę to wleźć do zimnej wody, żeby zaznać chociaż trochę ukojenia. Bóle głowy co prawda ustały ale nie zmieniało to faktu, iż pogoda była nad wyraz nieznośna. Raz po raz przymykał oko, uważnie obserwując obóz, leżąc przy tym we wgłębieniu, które wykopał żeby byłou wygodniej. Jakoś tak... Wzięło go na rozmyślania. Zaczął zastanawiać się kiedy przyjdzie na niego pora. Miał już pewnie jakąś setkę na karku a nie pomagał też jego brak łapy oraz oka. Point westchnął ciężko, spoglądając w niebo. Brakowało mu jego przyjaciela, a także Nagietkowego Pyłu czy Falującej sadzawki... Już nawet ich obraz w jego wyobraźni był kiepski, nie potrafił sobie przypomnieć kształtu pyska czy ułożenia futra. To było dosyć smutne... Z całej ósemki kociąt, które urodziły się w odstępie tylko kilku dni wiele księżyców temu, został tylko on i z każdą chwilą czuł się coraz bardziej samotny. Świadomość, że przeżył już piątkę z dziewiątki swoich dzieci napawało go przeogromnym smutkiem, miał ochotę zapaść się pod ziemię. Był stary, nie zasługiwał żeby dalej żyć, dlaczego więc dalej żył, patrząc jak jego bliscy znikają z tego świata? Czyżby to nadal była kara za zabicie Łabędziej Szyi?
— Aleś ty stary — usłyszał nad uchem. Poruszył wąsami, podnosząc łeb z ziemi. Przed nim stała jego prawnuczka - Płomień, która przyglądała mu się uważnie ze zmarszczonym noskiem. Igła zerknął zdrowym okiem na boki, jednak nigdzie nie było matki młodej, podobnie jak ojca czy mentora.
— Że co proszę? — stęknął wybity z tropu. Młoda uczennica wywróciła ślepiami prychając rozzłoszczona. Machnęła ogonem, uderzając nim o ziemię.
— Nie dość, że stary, to jeszcze głuchy — miauknęła urażona. Igła zamrugał okiem, nie potrafisz uwierzyć w słowa młodej.
— Jestem twoim pradziadkiem, czegoś ty oczekiwała? Że będę miał dwadzieścia księżyców i skakał po drzewach jak oszołom? — mówiąc to, napuszył futro. Końcówka jego ogona drgała niespokojnie — A tak swoją drogą, nie powinnaś być z mentorką na treningu?
— Gorąco jest nooo
— Zauważyłem
— Swoją drogą. Sprawę mam do ciebie — Płomień podrapała się za uchem, ziewając. Liliowy nastawił postrzępione uszy, słuchając jej uważnie. Chyba faktycznie był stary, skoro jego własną prawnuczka mu to wypomniała...
< Płomień? >
X D Igła ❤️
OdpowiedzUsuń