— Wschodzie, gdzie jesteś... — szepnął, wbijając ślepia w grunt. Ogonem uderzał o tylne łapy, mając ochotę połknąć kilka ziaren maku na uspokojenie.
No bo co jeśli nie wrócą? Co jeśli spalili się w ogniu? A co grosza - co jeśli owocowy las spłonie? Kaszlnął, łapiąc się za klatkę piersiową, która zaczynała go potwornie boleć.
— Gdzie jest Wschód? — Leszcz odwrócił się w stronę Leszczyny, która stała w wejściu zaniepokojona.
— N-nie wiem... — rudzielec pokręcił głową, mając ochotę się rozpłakać — M-mówił, że idzie po zioła, że r-rosną blisko — wydukał, mając wrażenie, że zaraz zejdzie na zawał. Leszczyna otworzyła pysk w szoku.
— Nieodpowiedzialny dureń! — prychnęła rozeźlona — Jak się dureń spali to... To mu do dupy nakopię! — fuknęła zła. Widział, że i ona się martwiła, tylko na swój własny, trochę dziwny sposób. Były wojownik klanu wilka w myślach błagał, by jego przyjaciel wrócił bezpiecznie do domu...
OoO
OdpowiedzUsuń