Szept spała spokojnie. Czuła ciepło Sikorkowego Śpiewu. Starsza kotka mruczała przez sen melodię którą uwielbiła usypiać Słonecznika. Nagle młoda poczuła uderzenie w bok. Otworzyła szybko oczy wystraszona i oszołomiona, bo wybudzono ją tak nagle z jej pięknego snu. Był ranek, słońce jeszcze wstawało rozespane. Obróciła głowę i dostrzegła, że nikogo nieproszonego nie ma w legowisku. Choć normalnie wolała by wyjść ze żłobka by zobaczyć co dzieje się na zewnątrz, to tym razem była bardzo śpiąca. Podeszła z powrotem do matki, próbowała wtulić się w jej sierść ale... ta... przez sen ją odepchnęła! Szept spojrzała na nią. Czyli to to wybudziło ją ze snu! Sikorka zaczęła się wiercić, przy czym niechcący odepchnęła od siebie Dzikiego i Słonecznika. Dziki szybko się obudził i stanął na równe łapki. Spojrzał na wiercącą się matkę. Słonecznikowi zajęło trochę dłużej wyjście z szoku. Po chwili cicho się odezwał:
- Co się dzieje z mamą?
- Nie wiem – odpowiedział mu Dziki – może ma zły sen?
Szept dziwiła się, że Dziki był nieco spokojniejszy niż normalnie. Spojrzała na brata, to było... ciekawe? Dziwne? Nietypowe jak na niego?
- A co ty sądzisz, Szept?
Gdy padło to pytanie młoda nie miała najmniejszego pojęcia co zrobić. Rodzeństwo rzadko ją o coś pytało. Zorientowali się chyba już dawno, że Szept milczy jak zaklęta. Spojrzała na nich, co miała odpowiedzieć? Nie chciała gadać choć miała wiele do powiedzenia. Tyle przemyśleń cisnęło jej się na pyszczek. Chciała jednak, by inne koty uważały ją za niemowę. Nie wiedziała dla czego, ani skąd to się wzięło. Tak po prostu, nie czuła potrzeby rozmawiania z innymi. Może dla tego, że nie było o czym? A może bo nie było po prostu z kim? No bo z Dzikim nie pogada, z mamą też nie bo ta woli słuchać Słonecznika albo Orzechowego Futra, ewentualnie Pląsającej. A Słonecznik z kolei wolał słuchać matki i innych dorosłych kotów, które znają opowieści o klanie gwiazdy. Tak się nad tym zamyśliła, że nie odpowiedziała a jej bracia zaczęli się dziwić i niecierpliwić.
- Odpowiesz nam w końcu czy nie? – spytał Dziki wyraźniej zirytowany – CZEMU NIE ODPOWIADASZ?
Nagle ich matka przewróciła się na drugi bok, spojrzała na swoje dzieci. Czyli się obudziła? Kiedy? Szept nie czuła nawet upływu czasu, myśląc nad rozmowami których nigdy z nikim (poza sobą lub innymi w myślach lub we snach) nie przeprowadziła. Jej matka odezwała się po dłuższej chwili:
- No... Faktycznie to trochę dziwne... Szept, czemu nie mówisz? Nie możesz? Boli cię coś? Nie umiesz?
Matka spojrzała czule na córkę, polizała ją i zamruczała, przysunęła dzieci do siebie. Na prośbę Słonecznika zaczęła opowiadać historie o klanie gwiazdy tym czasem dziki postanowił, że sobie jeszcze trochę pośpi, bo nie chciał słuchać tej opowieści. Szept częściowo słuchała a z drugiej strony myślała, myślała nad tym... czemu nie mówi? Chyba po prostu... wolała ich kiedyś w najmniej oczekiwanym momencie zaskoczyć. Nie chciała z nimi rozmawiać, tak po prostu. Przestała o tym rozmyślać gdy matka kończyła już opowieść, a Słonecznik zasnął. Gdy tylko to się stało Sikorka spojrzała na nią jakoś... dziwnie. Tak, tak... to było dziwne. Nietypowe, starsza kotka odwróciła wzrok. Po czym tonem nie znoszącym sprzeciwu, nie patrząc w stronę Szeptu powiedziała:
- Idź już spać, Szept.
Młoda poczuła się źle, gdy jej matka wypowiedziała te słowa. Co takiego zrobiła nie tak? W jej małym łebku kotłowała się niezliczona ilość myśli na ten temat. Analizowała wszystko co się stało w jej życiu. Sikorkowy Śpiew nadal miała zwrócony wzrok w inną stronę. Nagle zaczęła obracać głowę, chciała pewnie zobaczyć, czy Szept już śpi. Młodsza zamknęła szybko oczka, nie chciała by matka była na nią zła, że jeszcze nie zaczęła spać. Kocica parę razy szturchnęła córkę by sprawdzić czy ta usłuchała jej nakazu, a następnie powoli, i cicho ostrożnie tak by nie zbudzić żadnego kociaka wstała. Wyszła ze żłobka i podążyła w tylko sobie znanym kierunku. Szept otworzyła ślepia gdy ta znikała w wyjściu ze żłobka. Młodsza szeroko otwarła oczy, gdzie idzie jej mama? Przecież wszyscy razem mieli spać. Jej mały pyszczek wychynął ze żłobka, zobaczyła, że jej rodzicielka idzie do wyjścia z obozu. Czemu? Jaki był jej cel? Podążyła za nią i natknęła się na Pląsającą Sójkę. Jej babcia została szybko wyleczona przez medyka i chyba wracała nareszcie do żłobka. Widząc swoją wnuczkę zawołała:
- Witaj Szept! Chcesz się może pobawić? – spytała szybko, po czym pacnęła swoją wnuczkę łapką i zaczęła uciekać.
Miały się bawić w berka? Super! Nareszcie jakiś towarzysz zabaw! Pobiegła za starszą kotką, Szept była bardzo szybka, dlatego w mik dogoniła starszą od siebie kocicę. Jednak, nie przewidziała, że ta postanowi zrobić nagle ostry zakręt. Dopiero chwilę później Szept zorientowała się, że dotknęła swoją małą łapką nie babkę, a... MOKRĄ GWIAZDĘ?! O nie... NIE! NIE! NIE! NIE! Skuliła się, wystraszona a Pląsająca zamarła w pół kroku. Czy lider będzie zły? Mała wystraszyła się. Zwrócił wzrok w jej kierunku, co teraz będzie?
<Mokra Gwiazdo? E:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz