Point drgnął, gdy w wejściu stanęła Świetlikowe Skrzydło. Machnęła tylko na niego, nie zadając sobie trudu wyjaśnienia czegokolwiek. Lider błyskawicznie wpadł do środka. Chcąc nie chcąc, zastępca ruszył za nim. Tak na wszelki wypadek.
Przy boku Gęsiego Pióra leżały dwie maleńkie kuleczki: kremowa, śpiąca wtulona w futro rodzicielki i czekoladowa, która jakby wyczuwając ich obecność, obróciła w ich stronę łebek i ziewnęła. Czarny kocur poczuł nieznane do tej pory uczucie. Szyderczy uśmiech zszedł z jego pyska i z dziwną fascynacją przyglądał się nowym członkom klanu. Te maleńkie niesamodzielne istotki miały stać się kiedyś wojownikami, ich przyszłością i przedłużeniem. Poczuł dziwne ciepło na sercu. Wiedział, że gdyby coś im zagrażało, byłby gotowy zasłonić je własną piersią i nie rozumiał swoich uczuć. Nie rozumiał dziwnej tęsknoty, która nagle szarpnęła jego duszą, która kazała mu spojrzeć w odległą przyszłość, gdy jego zabraknie już na tym świecie. Co po sobie zostawi? Trochę złych wspomnień?
Wiedział, że jego lider zostawi po sobie zdecydowanie więcej. Krew, która do skończenia świata będzie krążyła w żyłach jego potomków.
Nagle ogon królowej poruszył się i wyłoniła się spod niego jeszcze jedna kulka. Zamarli. Spod szylkretowego futra wyłoniła się para pręgowanych, rudych łap z białymi skarpetkami, a zaraz za nimi biała mordka z różowym noskiem.
Zamarł, przez uderzenie serca nie będąc w stanie wydać z siebie głosu.
Wilcze Serce spojrzał na zjeżoną sierść lidera i uświadomił sobie, że jego futro też stoi dęba. Szylkretka spojrzała na nich zdziwiona, podążyła za ich wzrokiem i zrozumiała.
- O cholera - wyrwało się czarnemu.
Kociątko otworzyło niebieskie jak rzeka ślepka, natrafiając wzrokiem na Wilcze Serce. Kocura zmroziło. Ruda kulka pisnęła i zaczęła płakać, chowając się z powrotem pod ogonem mamy. Ta, wracając do rzeczywistości, posłała wojownikowi mordercze spojrzenie. Dopiero to przywróciło mu zdolność logicznego myślenia. Rzucił jakiś żartobliwy komentarz na temat swojego pyska i wyszedł z kociarni.
Lisia Gwiazda. To imię prześladowało go do końca dnia.
<No cóż :’) Igło? Leszczynku? Ostrokrzewiku? Szafirku?>
Klep leszczem
OdpowiedzUsuńI super xD
Usuń