Promienie słońca przebiły się przez liście niewielkiego krzewu pod którym był urządzony tymczasowy żłobek i obudziły jednego z kociaków, padając na jego nosek. Ostrokrzewik zerwał się na równe nogi. Czy to już pora wstać i rozpocząć kolejny świetny dzień pełen zabaw i polowań na liście? Rozejrzał się. Z rozczarowaniem przyjął do wiadomości, że jego mama i Szafirek jeszcze śpią, a Leszczynek leży z boku i delikatnie szturcha jakiś listek. Przynajmniej ta dziwna dorosła kotka z dużym brzuchem już tak nie miauczała. Wczoraj ledwo dało się z nią wytrzymać, nawet najmłodszy z braci nie mógł usnąć, a zwykle nie sprawiało mu to żadnych problemów i zasypiał ciągle. Kremowy kocurek spojrzał w stronę drugiej kocicy. Nawet już nie wyglądała na aż taką grubą. Zaraz… Zamrugał zdziwiony. Przy jej brzuchu leżały jakieś trzy kulki! Dwa brązowe i jedna biała… Tylko co to jest?
– Leszczynku, popatrz! – popędził do brata, zatrzymując się w ostatniej chwili i cudem unikając wpadnięcia na rudego kocurka.
Brat odskoczył i spojrzał na niego z przerażeniem.
– T-tak? – spytał niepewnie.
– Ta dziwna kotka ma jakieś dziwne kulki! – miauknął point całkowicie ignorując fakt, że prawie staranował Leszczynka i go nieźle przestraszył. – Chodź zobacz! Uuaa, one się ruszają!
Podskoczył znów w miejscu i szturchnął Szafirka.
– Mysie łajno! – zaprotestował czekoladowy, powtarzając zasłyszane od innych kotów słowa, choć nie znał ich znaczenia. – Ostrokrzew, co jest z tobą nie tak? Jest jeszcze noc!
– Wcale nie, jest dzień! – zamiauczał radośnie pytany, podskakując dookoła.
– Czemu tak hałasujecie? – spytała Gęsie Pióro, która zdążyła już w międzyczasie się obudzić od ich (a zwłaszcza jednego z nich) pisków.
– Mamo, ta dziwna kocica z dużym brzuchem ma małe kolorowe kulki – oznajmił Ostrokrzew z przejęciem.
– Tak, skarbie, wiem, że Biały Puch się okociła – mruknęła kotka. – Ona ma imię i nie jest żadną dziwną kotką z dużym brzuchem, bądź uprzejmy.
– Będziemy mogli się z nimi bawić, prawda? – Szafirek włączył się w rozmowę, patrząc z ciekawością na nowe kociaki.
– Jasne, że będziecie mogli, dajcie im tylko trochę urosnąć, jeszcze nawet nie otwarły oczu – uśmiechnęła się Gęsie Pióro.
***
– Gęsie Pióro, mogłabyś popilnować przez chwilę Zawilca? Muszę iść się trochę przewietrzyć.
Ostrokrzewik przerwał zabawę (do której o dziwo udało mu się namówić i Szafirka i Leszczynka) i odwrócił się w stronę tej dziwnej kotki, Białego Puchu, która upuściła koło ICH mamy swoje ostatnie dziecko. Kocurek nie był pewien jak to się stało, że z trzech kulek została tylko ta jedna brązowa, dorosłe koty mówiły coś o jakichś sowach, drapieżnych ptakach i tragediach, ale kociak niewiele z tego zrozumiał. Zresztą ani on, ani jego rodzeństwo nie mieli okazji zapoznać się z tamtymi, a sam Zawilec po zniknięciu rodzeństwa siedział głównie z Białym Puchem w kącie kociarni i nie wydawał się chętny do zabawy ze starszymi kocurkami. A teraz leżał koło ich mamy i patrzył się na nich zaciekawiony. Ostrokrzewik podszedł bliżej zaniepokojony.
– Dlaczego on tu jest? To nasza mama! – miauknął.
<Zawilec? Szafirek? Leszczynek? Mam nadzieję, że nie popsułam bardzo charakterów>
Zaklepuję!
OdpowiedzUsuń~ Zawilec