Jej lądowanie było miękkie, ale słyszalne. Jej łapy uderzyły w ziemię, a ona sama odetchnęła z irytacją. Przydałoby się popracować nad lądowaniami, ale to już nie dzisiaj.
Kotka żwawym krokiem wyszła z lasu i zamarła. Do jej uszu dotarł dźwięk cichego skrobania. Niby była tutaj, żeby nauczyć się wspinać na drzewa, ale nie zaszkodzi zapolować, prawda?
Kotka przywarła brzuchem do trawy i z uwagą zakradła się w kierunku dźwięku. Wiatr wiał jej w pysk, co ułatwiało skradanie się i pozostanie niezauważonym. Kotka wysunęła się pomiędzy źdźbła trawy i napięła mięśnie. Tam, pośród schnącej rosy stał zając. Jego wyłupiaste oczy wpatrywały się w gęstwiny otaczającego ich zielska. Cóż… łatwy łup. I tak też było. Kotka skoczyła, zacisnęła szczękę na szyi nieszczęśnika i zaraz wlekła się z powrotem do obozu. Dzisiaj miała zły humor i może ktoś zauważy jej stania i zająca, jakiego wniesie do obozu.
Tak jednak nie było. Promienna Łapa rzuciła zdobycz na kupkę i rozejrzała się. Nikt na nią nie spoglądał. Nikt się nią za bardzo nie przejmował. Słońce zajmował się sobą i swoim treningiem, przez co nie widywała go za często. Teraz też brakowało go w obozie. Tawuła? Też się gdzieś podziewała. No cóż. Jej tatusiowie pewnie byli na polowaniu lub patrolu. Rzadko z nią rozmawiali. Każdy był zajęty sobą, obserwując się z daleka. Tak. Kochali się, zamienili słowo to tu, to tam, ale to nie było to samo, kiedy Promyk była kociakiem. Kiedy odwiedzali ją codziennie w żłobku i spali futro do futra.
Promienna Łapa odetchnęła. Wyobrażała sobie to wszystko inaczej. Dorastanie miało być dużo przyjemniejsze niż… to, co się działo. Rodzina jej się trochę rozjechała, rozlała po obowiązkach i zapomniała, że istnieje. Jej trening odbywał się bardzo powoli, do tego stopnia, że Promyk nauczyła się wspinać na drzewa sama. I tak musiałaby to zrobić na własną rękę. Wspinaczka bez łapy pewnie była ciężka dla Łuny.
Usiadła sobie z brzegu jaskini i wbiła wzrok w nicość. Znowu jej się nudziło. Może powinna ruszyć dalej na jakieś polowanie. Znaleźć jakąś jaszczurkę czy wiewiórkę? Poćwiczyć polowanie na drzewach?
– Hej Promienna Łapo! Jaki powód tego, że siedzisz tu tak samotnie? – Promyk rozpoznała ten głos prawie od razu. Bukowa Korona podszedł do niej z własnej woli? Oh... jakiż to był zaszczyt! Może nie powinna być tak sarkastyczna, kot jednak pokazał jej jak polować na kaczki. Został przy tym pobity przez jedną, ale było bardzo śmiesznie. Promyk musi wybrać się tam kiedyś sama i przytargać kaczkę do obozu. Może wtedy ją ktoś doceni i to, co robi! Jak dzielnie się uczy!
– Czyżby Twojej mentorce coś się stało? Wiem, że kręci się przy niej ten… Królicza Prawda. Myślisz, że w końcu do czegoś między nimi doszło? — mruknął do niej — Miałam okazję rozmawiać z tym kocurem… niestety nie raz, nie dwa… i muszę przyznać, że jest zakochany po uszy w twojej mentorce!
– Wiem. Widzę, jak się na nią patrzył, nie raz, nie dwa, ale czy do czegoś doszło… nie wiem. – Promyk przyznała. – Ale Łuna coraz rzadziej zabiera mnie na treningi. Wszystko muszę robić sama. Nauczyć się tego, tamtego… Ostatnio sama nauczyłam się wspinać na drzewa i z nich schodzić. – miauknęła z irytacją. Nie chciała czuć się zła na nikogo. Po prostu frustrowało ją, jak bardzo na samej sobie musiała polegać w swoim treningu.
– To musi być… ciężkie. – Bukowa Korona odparł, jakby nie wiedział za bardzo co na to odpowiedzieć. – Uważasz, że Łuna to zły mentor?
– Nie. Jest dobrym mentorem. Ale chyba jest w ciąży. I moim zdaniem to Królicza Prawda jest ojcem. – Promyk machnęła ogonem i spojrzała na srebrnego kota. Ten zmarszczył nos w zastanowieniu. – Moim zdaniem wszystkie się zgadza. Zakochany od zawsze powraca z ucieczki i zyskuje nowe imię i niedługo potem, BAM! Łuna jest w ciąży!
– To… rzeczywiście bardzo podejrzane – przyznał jej kot.
– Hej… w ogóle. Wtedy jak polowałeś na kaczki. Nie powiedziałam Ci, ale to było naprawdę imponujące i śmieszne. Dzięki. Że mnie wtedy nie przegoniłeś. – Promyk nie miała filtra. Nigdy się u niej nie wykształcił. – Jesteś trochę zapatrzony w siebie i masz wielkie ego, ale masz też talent. Nic tylko zazdrościć. Ja z pewnością mam czego…
<Bukowa Korono?>
[718 słów]
[wspinaczka na drzewa]
[przyznano 14% + 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz