Czarna kotka z rudymi plamkami spoglądała na liliową towarzyszkę. Uczennica medyka, poza jasnym futerkiem, miała liczne ciemniejsze pręgi i białe plamki. Tak jak każdy kot z rodziny królewskiej, na czole nosiła czerwony znak lotosu. Czereśnia po chwili odwróciła głowę w stronę wyjścia ze żłobka. Właśnie dowiedziała się, co kryje się na zewnątrz!
"A więc to śnieg? Dziwna nazwa" pomyślała, marszcząc nos i strosząc futro z zimna. Po chwili ponownie zwróciła wzrok na rozmówczynię.
— Naprawdę? To nie jest fajne! Lepi się do futra i łap — mruknęła z irytacją, przypominając sobie moment, gdy dotknęła śniegu. Był zimny i od razu przykleił się do jej sierści. — Kiedy ten śnieg zniknie? — zapytała z nadzieją, spoglądając na uczennicę.
— Dopiero gdy nadejdzie Pora Nowych Liści. Wtedy będę mogła zebrać nowe zioła do składziku... — odparła Zimorodkowa Łapa, patrząc tęsknie w stronę wyjścia ze żłobka. Czereśnia szybko zrozumiała, że Pora Nowych Liści musi być czymś dobrym, skoro przynosi zioła.
— Składziku? Czyli gdzieś zbieracie te zioła? Ciekawe — miauknęła, coraz bardziej zainteresowana tematem. Może mogłaby nauczyć się tego samego, co Zimorodkowa Łapa?
— Tak, mamy składzik, w którym przechowujemy zasuszone zioła, gdy nie możemy ich zbierać. Kiedyś ci go pokażę, ale tylko wtedy, gdy w legowisku medyka nie będzie Różanej Woni. Ona nie lubi, gdy ktoś grzebie w jej ziołach — odpowiedziała liliowa kotka, dodając z przyjaznym tonem, że będą musiały uważać na jej mentorkę. Czereśnia pokiwała głową na znak zrozumienia.
— Poznałam Różaną Woń. Była niemiła — mruknęła, cofając uszy do tyłu. Nie polubiła medyczki Klanu Nocy. — Badała mnie i robiła to mocno. A do tego wydawała się markotna — dodała, tłumacząc swoją niechęć do czarnej kocicy.
— Różana Woń jest... specyficzna — stwierdziła Zimorodkowa Łapa z pewnością i lekkim rozbawieniem. — Z tego, co wiem, nie chciała zostać medykiem na początku swojej ścieżki. Poza tym ma nieco gorsze podejście do kotów spoza klanu i do czekoladowych kotów. Czy Kotewkowy Powiew mówiła ci już o panujących w naszym klanie przekonaniach? — dopytała, w jej głosie pobrzmiewał lekki niepokój, jakby bała się tego, co Klan Nocy mógł już przekazać młodej kotce.
— Rozumiem, ale to nie znaczy, że może być niemiła — burknęła szylkretowa koteczka. Na kolejne pytanie uczennicy przechyliła głowę, zaciekawiona. — Czekoladowych? Dlaczego? Kotewkowy Powiew nic mi o tym nie mówiła — przyznała, zbliżając się do Zimorodkowej Łapy, by usłyszeć więcej.
— Czekoladowe koty są uważane za gorsze, podłe i tchórzliwe. Szczerze mówiąc, sama już nie wiem, dlaczego i co o tym sądzić — wyjaśniła, spoglądając na swoje łapy. — Jako księżniczka od małego miałam wpajane, że są gorsze. Ale... nie są. Moja siostra, która zaginęła księżyce temu, była czekoladowa, a jednocześnie uważam ją za jednego z najmilszych kotów, jakie znałam — dodała, wciąż patrząc na podłogę żłobka.
Czereśnia od razu wyczuła, że dla Zimorodkowej Łapy ten temat jest trudny. Szylkretka chłonęła każde słowo jak gąbka, ale to, co usłyszała, postanowiła zachować głęboko w sercu. Rozszerzyła zaskoczona oczy. W żłobku nie było czekoladowych kotów; żadnego też nigdy nie widziała. Może gdyby Zimorodkowa Łapa powiedziała jej, że te koty są złe, Czereśnia przez chwilę by w to uwierzyła. Skoro jednak sama uczennica medyka, a do tego księżniczka, w to wątpi, to musi być coś na rzeczy!
— To głupie! — prychnęła tak głośno, że inne koty w żłobku spojrzały w ich stronę. — Przecież co ma jedno do drugiego? — miauknęła poważnie, z zaskakującą dojrzałością.
— W tym właśnie sęk, że nic — odpowiedziała liliowa kotka, patrząc na Czereśnię. — Możemy się tylko domyślać, dlaczego moja babka i znaczna część klanu tak uważa. Cieszę się, że jesteś wyjątkowo pojętnym kociakiem i nie uznajesz czegoś za właściwe tylko dlatego, że inni tak mówią — przyznała pręgowana, spoglądając na młodszą kotkę z nadzieją.
— A gdyby kilka kotów nie chciało już takich rządów, to mogłyby je zmienić? — zapytała Czereśnia z zainteresowaniem, a jej oczy błyszczały od emocji. — Jesteś uczennicą medyka i masz kontakt z Klanem Gwiazdy, prawda? Więc czy nie możesz ich zapytać, czy to, co robi Srocza Gwiazda, jest dobre?
— Wiesz, są już koty, którym nie podobają się pomysły i zarządzenia Sroczej Gwiazdy, ale jest ich znacznie mniej niż jej zwolenników, więc same nic nie mogą zrobić — odpowiedziała Zimorodkowa Łapa, starając się unikać zbytniego krytykowania przywódczyni. Po krótkiej chwili dodała: — A co do drugiego pytania... Mogę się ich spytać, ale nie będę mogła podzielić się odpowiedzią z tobą. Chyba że kiedyś naprawdę zostaniesz medyczką. Wtedy będziemy mogły dzielić się wizjami. Jednak koty, które nie są medykami — poza liderem — nie mogą dowiadywać się o treści rozmów lub wizji z Klanu Gwiazdy — wyjaśniła z powagą.
— Rozumiem. To smutne, że te koty są tak traktowane — mruknęła Czereśnia, spuszczając wzrok na swoje łapki. Po chwili spojrzała na Zimorodkową Łapę z żalem w oczach. — A co, gdyby ja i Kuna miałyśmy brązowe futerka? Czy wtedy patrol Klanu Nocy zostawiłby nas na śmierć?
— Nie zostawiliby was, ponieważ kodeks wojownika zabrania pozostawiania kociąt w potrzebie na pastwę losu. Ale... nie patrzyliby na was przychylnie, a Kotewka mogłaby podchodzić niechętnie do sprawowania nad wami opieki. Potem zostałybyście klanowymi wyrzutkami — odpowiedziała uczciwie liliowa kotka, chcąc, by Czereśnia zrozumiała, jak wygląda rzeczywistość.
— To straszne! — miauknęła młodsza kotka z przerażeniem w głosie. — Czyli jeśli rodzi się kociak z brązowym futerkiem, nawet z kilkoma plamkami, to jego mamusia już go nie kocha? I każdy w klanie go nienawidzi? — dopytywała z szeroko otwartymi oczami i pyszczkiem, nie mogąc uwierzyć w usłyszane słowa.
— Zależy, jaka mamusia, ale dobra matka nigdy nie odwróciłaby się od swojego dziecka. Moja mama, którą bardzo kocham, kochała Płotkę, moją siostrę, tak samo, jak nas, swoje pozostałe córki. Ale klan może za nim nie przepadać... tak samo, jak za biedną Płotką — wytłumaczyła uczennica, a w jej głosie pobrzmiewał smutek.
— Płotka się nie znalazła? Wiesz, gdzie ostatnio była? Może po prostu odeszła z klanu, bo bała się tych wyzwisk? — zapytała Czereśnia, zwijając ogon w pytajnik. W jej oczach lśniła nadzieja, że siostra Zimorodkowej Łapy żyje i ma się dobrze.
— Nie mam pojęcia, gdzie była po raz ostatni. To wydarzyło się dawno temu, gdy dopiero co zostałyśmy mianowane uczennicami. Podejrzewam, że odeszła nie tylko przez wyzwiska, ale również dlatego, że rodzina ją wykluczała. Jeśli kiedyś się odnajdzie... będę dozgonnie wdzięczna Klanowi Gwiazdy. To zniknięcie było dla mnie najboleśniejszą rzeczą zaraz po stracie mamy — przyznała Zimorodkowa Łapa z żalem. Odwróciła wzrok, próbując ukryć łzy, które napłynęły do jej oczu.
Szylkretka podniosła się z posłania i podeszła bliżej. Położyła swoją łapkę na łapce liliowej kotki, wahając się, czy może sobie pozwolić na taki gest.
— Na pewno gdzieś jest! I jest szczęśliwa, i tęskni za tobą — miauknęła Czereśnia z przekonaniem. W jej spojrzeniu błyszczała mądrość przeplatana dziecięcym urokiem. Zimorodkowa Łapa nie wytrzymała. Przyciągnęła ją do siebie i mocno przytuliła. Czereśnia odwzajemniła gest, wtulając się w starszą kotkę.
— Wierzę, że jest szczęśliwa. A gdziekolwiek jest… — przerwała nagle Zimorodkowa Łapa, chcąc powiedzieć coś więcej, ale zza ścian żłobka dobiegł głos z głównej polany.
— Zimorodkowa Łapo! — zawołała ktoś głośno. — Bratkowe Futro wybiła sobie bark, chodź mi pomóc! — krzyczała Różana Woń. W jej tonie było słychać, że jeśli uczennica szybko się nie pojawi, medyczka nie będzie zadowolona.
Zimorodkowa Łapa spojrzała na małą kotkę.
— Muszę iść. Różana Woń mnie potrzebuje — oznajmiła, uśmiechając się lekko. Podniosła się na cztery łapy i ruszyła ku wyjściu. — Do zobaczenia, Czereśnio — zamruczała na pożegnanie.
Czereśnia spojrzała za nią, machając łapką.
— Do zobaczenia — miauknęła, uśmiechając się sama do siebie. Potem skulona na posłaniu zapadła w sen.
W jej śnie powracały rozmowy i myśli o Płotce, aż nagle koszmar wypełnił jej umysł. Widziała siebie na wodzie, stojącą na chybotliwej kłodzie. Czuła, że zaraz spadnie. Wtem pojawiły się koty z Klanu Nocy, które zepchnęły ją z kłody, śmiejąc się z jej brązowego futerka. Próbowała im tłumaczyć, że to tylko błoto, ale gdy spojrzała na swoje łapki, okazały się jasno czekoladowe. Krajobraz wokół niej zmienił się w czarną pustkę.
W tej ciemności Czereśnia siedziała, płacząc. Nagle mrok przecięło jasne światło. Spojrzała w jego kierunku, lecz nie odważyła się podejść. Sama jego obecność jednak przyniosła jej otuchę.
Wyleczeni: Bratkowe Futro
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
po wygranej bitwie z wrogą grupą włóczęgów, wszyscy wojownicy świętują. Klan Nocy zyskał nowy, atrakcyjny kawałek terenu, a także wziął na jeńców dwie kotki - Wężynę, która niedługo później urodziła piątkę kociąt, Zorzę, a także Świteziankową Łapę - domniemaną ofiarę samotników.W czasie, gdy Wężyna i jej piątka szkrabów pustoszy żłobek, a Zorza czeka na swój wyrok uwięziona na jednej z małych wysepek, Spieniona Gwiazda zarządza rozpoczęcie eksplorowania nowo podbitych terenów, z zamiarem odkrycia ich wszystkich, nawet tych najgroźniejszych, tajemnic.
W Klanie Wilka
Klan Wilka przechodzi przez burzliwy okres. Po niespodziewanej śmierci Sosnowej Gwiazdy i Jadowitej Żmii, na przywódcę wybrany został Nikły Brzask, wyznaczony łapą samych przodków. Wprowadził zasadę na mocy której mistrzowie otrzymali zdanie w podejmowaniu ważnych klanowych decyzji, a także ukarał dwie kotki za przyniesienie wstydu na zgromadzeniu. Prędko okazało się, że wilczaki napotkał jeszcze jeden problem – w legowisku starszych wybuchła epidemia łzawego kaszlu, pociągająca do grobu wszystkich jego lokatorów oraz Zabielone Spojrzenie, wojowniczkę, która w ramach kary się nimi zajmowała. Nową kapłanką w kulcie po awansie Makowego Nowiu została Zalotna Krasopani, lecz to nie koniec zmian. Jeden z patrolów odnalazł zaginioną Głupią Łapę, niedoszłą ofiarę zmarłej liderki i Żmii, co jednak dla większości klanu pozostaje tajemnicą. Do czasu podjęcia ostatecznej decyzji uczennica przebywa w kolczastym krzewie, pilnowana przez ciernie i Sowi Zmierzch.W Owocowym Lesie
Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz