Słońce zaczynało już wychodzić zza horyzontu, kiedy starsza kocica zatrzymała się niespodziewanie, przez co cętkowana prawie wpadła na nią.
- Tutaj rozpoczniemy zbieranie. – rzekła zielonooka. – widzisz tę roślinę? To krzew jeżyny. – miauknęła starsza, wskazując ruchem głowy na roślinę o kolczastych liściach. – jako, iż zrobiło się ciepło, pszczoły znów zaczęły latać. A to wiążę się z ewentualnością ukąszenia przez nie – powiedziała starsza, podchodząc do jeżyny – przeżute liście tej rośliny łagodzą obrzęk po ukąszeniu. Dlatego je dzisiaj zbierzemy. – po tych słowach starsza zaczęła delikatnie zrywać listki. Po chwili kotka o miodowych oczach dołączyła do dziko pręgowanej, tym samym rozpoczynając zrywanie listków. Potem, kiedy matka uznała, że mają już dość dużo liści jeżyny, kotki ruszyły dalej. Zatrzymały się przy włochatej roślinie o różowych kwiatach w kształcie gwiazdy.
- To ogórecznik. Często podaje się go karmicielką, bo zwiększa ilość mleka i sprawia iż jest ono lepszej jakości, ale służy nie tylko do tego. Obniża również gorączkę, jakby ktoś zachorował, możemy go użyć. – powiedziała starsza. – zerwij go trochę i postaraj się zapamiętać, a ja tymczasem rozejrzę się po okolicy i zobaczę czy jest tu coś jeszcze. – rzekła błękitna, po czym oddaliła się od córki.
Młoda rozpoczęła posłusznie zrywanie ogórecznika. Musiała to zapamiętać. Musiała pokazać matce, że przykłada się do nauki i że będzie w stanie jej pomóc gdyby ta zachorowała. Bura już w pełni rozbudzona po przebieżce z zapałem zrywała pośpiesznie roślinę. Chciała jak najszybciej zebrać medykament i ruszyć za matką. Za bardzo się bała, że znowu straci kotkę.
- Znalazłaaam! – usłyszała melodyjny głos matki z oddali. Szybko podniosła łebek znad rośliny i popędziła w kierunku, z którego wydobył się dźwięk. Już po chwili wypadła zza chaszczy prosto na matkę, wywracając ją tym samym.
- Wow. – miauknęła tylko błękitna, po czym wyślizgnęła się spod swej córki.
- Przepraszam mamo ja…
- Nic się nie stało kochanie, chodź tu. – odparła z uśmiechem Bylica, po czym pokazała młodej kolejne przydatne zioło. – To jaskółcze ziele. Łagodzi uszkodzenia oka. – powiedziała błękitna, po czym zerwała roślinę. – przyda się nam na wszelki wypadek. – dopiero po chwili namysłu dodało – to chyba będzie tyle na dzisiaj, wracajmy. Ukryjemy nasze zbiory a potem pójdziemy rozejrzeć się za twoim rodzeństwem.
Do myśli cętkowanej kotki wkradły się obrazy rodzeństwa. Tego, jak radośnie bawili się razem w kłodzie, ich małej bezpiecznej kryjówce. Jak ona, Skowronek i Kminek szukały kamyczka, jak Fiołek ciągle buntował się i nawet jak padało próbował wyjść z kłody. Jak razem chodzili na treningi, wspinali się na drzewa. Teraz jednak jej rodzeństwo znajdowało się w Klanie Nocy, do tego Kminek ich zdradziła i nie wyglądało na to, aby liliowa chciała kiedykolwiek wrócić do srebrnej kocicy.
Z tymi myślami bura podążyła za Bylicą trzymając cenne medykamenty w puszczku.
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz