Kotka spokojnie leżała na ziemi w jaskini, nie spała już. Wstała dopiero wtedy, gdy poczuła ból na
swoim ogonie.
- Hej! - krzyknęła tortie odwracając głowę w stronę swego ogona. Zobaczyła kremowe łapy na swoim
puszystym ogonie, spojrzała na pysk kota, który patrzył na swoje łapy.
- O... to ty Wróblowe Skrzydło...- Powiedziała zawstydzona kotka.
- P-przepraszam... n-nie chciałem... - powiedział zmieszany powoli robiąc krok w tył.
- Nic się nie stało - miauknęła kotka, po czym odwróciła głowę, patrząc na przywódcę który
delikatnym ruchem ogona przywołał ją do siebie. Leśne Futro od razu podbiegła do lidera.
- Leśne Futro, dobrze że cię widzę. Nasi medycy skarżą się na kurczące się zapasy ziół. Śnieg nadal
pokrywa ziemie, ale zauważyłem że zaczyna się topić. Weź ze sobą Deszczową Chmurę i pomóż mu
zebrać odpowiednie rośliny - powiedział przywódca. Kotka skinęła głową i pobiegła do medyków, a
dokładnie do Deszczowej Chmury. Kiedy już przekazała to co powiedział Jastrzębia Gwiazda wyruszyli z obozu. Razem z kocurem spacerowali w poszukiwaniu roślin, kiedy nagle kotka usłyszała
charakterystyczne chrumkanie.
- Słyszysz to? To na pewno dzik, lepiej będzie, jak go ominiemy - wyszeptała kotka do asystenta
medyka, a kocur tylko skinął głową.
Bez problemu ominęli dzikie zwierzę i poszli dalej, po jakimś czasie znaleźli się u podstawy gór.
- Dobrze, że udało nam się wyminąć tego dzika - powiedział rudy pręgowany.
- Tak, inaczej mogło by być kiepsko - powiedziała przyjaźnie kotka.
Nagle coś uderzyło w jej łapę, był to mały kamyczek, który najwyraźniej spadł z góry, kotka
uświadomiła sobie, że to może być lawina.
- Uciekaj! - krzyknęła kotka do medyka, sama biegnąc do lasu, po chwili obok swojego boku
poczuła futro oraz oddech kocura. Kiedy byli już na bezpiecznej odległości, zatrzymali się.
- Mało brakowało… - wydyszał Deszczowa Chmura.
- Tak - przytaknęła kotka dysząc – ale teraz skupmy się na zadaniu.
- Dobrze – miauknął kocur.
- Czy tutaj mogą rosnąć jakieś zioła?
- Raczej tak, przynajmniej te które potrzebujemy.
Koty przeszukiwały cały teren ale nie znalazły nawet jednej rośliny.
- No cóż… może jeszcze za wcześnie… wracajmy do obozu – powiedział trochę zasmucony kocur.
- Dobrze – przytaknęła kotka, nie znała się na roślinach, nienawidziła ich.
Po powrocie do obozu kotka podeszła do przywódcy zdać mu raport.
- No nic, poczekamy jakiś czas, to może urosną. Do tego czasu rozglądają się uważnie i melduj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz