- ..... Masz... Coś konkretnego na myśli? Może najpierw spytać Czajkę...? - zapytała.
Tak. Powinni zapytać siostrę czy sobie tego życzy. Musieliby jednak ją znaleźć, a z tego co się orientował była jeszcze na treningu. Do tego czasu musieli zająć się czymś innym. Westchnął, siadając.
- Dobrze. Poczekamy na nią - zgodził się.
Przez ten czas zastanawiał się czy przypadkiem Droździa Łapa ich nie ubiegnie. No bo jak wtedy mieli ochronić siostrę, gdy było już po? A może to i lepiej? Dzięki temu Czajka zrozumie zagrożenie i sama ich poprosi o pomoc?
Wpatrując się ciągle w wejście do obozu, nie zauważył jak Róża gdzieś zniknęła. Zaskoczony, zaczął rozglądać się na boki, ale siostra wsiąkła w ziemię. Może poszła odpocząć do legowiska uczniów?
Nie ruszył się jednak z miejsca. Widział, że dzisiaj była niezadowolona. Może źle poszedł jej trening? Właśnie! Nie zapytał jak jej idzie! Był złym bratem! Ale siedział dalej, póki jego oczom nie ukazała się Czajkowa Łapa. Zmęczona właśnie wróciła z treningu i od razu skierowała kroki do legowiska uczniów. Nie czekając aż wejdzie całkowicie do środka, podbiegł do niej, zaczynając wypytywać o Drozda.
- Jeszcze go nie spotkałam. A co się dzieję? - zapytała.
Zaszurał łapką w ziemi i powiedział jej czego się dowiedział.
- Pewnie źle ci się wydawało. Nie martw się nim, chodźmy - Ruszył za nią do środka i dostrzegł odpoczywającą Róże. Rzucił jej spojrzenie i wzruszył ramionami. Najwidoczniej musieli poczekać na rozwój wydarzeń, by zadecydować.
***
Nastał nowy dzień, a on nie chciał wstawać i iść na trening. Po tym czego dowiedział się od Zajęczej Gwiazdy, nie mógł skupić się na ćwiczeniach. Wiedział, że to źle. Że zawodził po raz kolejny. Pół nocy nie spał, czując wzrok na swoim grzbiecie, jakby świat obserwował każdy jego krok. Liczył ile porażek poniesie. Jak bardzo Zajęcza Gwiazda będzie się nim brzydził. Chciał płakać, lecz łzy już dawno się wyczerpały.
Różana Łapa wstała, gdy tylko jej mentorka znalazła się w wejściu. Zmusił się do tego samego, bo już z daleka usłyszał głos Splątanego Futra, która z kimś o czymś rozmawiała. Wyczłapał się smętnie na zewnątrz i usiadł przy Róży, zauważając wzrok dwóch mentorek na nich.
- Dzisiaj będziemy ćwiczyć wspólnie. Idziemy na patrol - ogłosiła.
Patrol? To... to doskonale się składało! Mógł spędzić ten czas z siostrą i zobaczyć jak sobie radzi! Od razu na jego pyszczek wstąpił uśmiech.
- Fajnie nie? Nasz wspólny patrol!
<Róża?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz