Był chłodny świt. Słońce wschodziło powoli po niebie, wzbudzając za sobą smugę barw. Bok uczennicy unosił się i opadał, gdy była jeszcze we śnie.
Goniła żabę. Dużą, zieloną jak trawa żabę. Próbowała ją złapać, lecz gdy tylko prawie ją łapała odskakiwała gdzie indziej. Chichotała raz po raz, starając się dopaść zwierzę. Niestety, nic z tego. Obślizgły płaz za każdym razem się jej wymykał, gdy była już blisko. Aż w końcu zniknął i już się nie pojawił.
Zamrugała kilkukrotnie. Obudziła się. Bez żaby. W legowisku wszyscy spali, ale na zewnątrz koty zbierały się by wyjść na patrol poranny. Wśród kotów tam był również zaspany Oszronione Słońce. Gdy tylko go dojrzała przeciągnęła się i poszła w jego stronę. Był widocznie zmęczony i niezadowolony z wyboru go na patrol, ziewał starając się wrócić do stanu użytności.
- Oszro-
- Masz dzisiaj wolne. - miauknął przyciszonym głosem. - Jestem wyczerpany i nie mam dziś na to siły. I raczej nie odzyskam.
Strzepnęła uchem, patrząc jak on i grupa innych kotów leniwym krokiem wychodzi.
- Kuna? Co ty tu robisz tak wcześnie? - miauknęła zza jej pleców Modliszkowy Skok. Siostra... poniekąd. Nieważne. Cieszyła się na jej widok.
- A ty? - sama ziewnęła. - Nie idziesz chyba na patrol?
- Nie idę, ale ich borsucze kroki można wyczuć w żłobku. - powiedziała z niezadowoleniem w głosie. - Wiesz jak Dymne Niebo tupie, gdy chodzi? Pół nocy zamiast spać myślę tylko jak mnie obudzi waląc łapami jak stado lisów. A drugiego pół nie przesypiam przez to, jak Suśli Nos chrapie.
- Chrapie?
- Masz szczęście, że śpisz gdzie indziej. Czuję się jakbym była w pieczarze niedźwiedzia w hibernacji. Bo tego spaślaka gdy śpi możesz wynieść za ogon gdzie indziej, a on nawet nie kiwnie uchem. I chyba zacznę właśnie to robić, bo nie wiem czy dłużej wytrzymam. - przecięła ogonem powietrze, usiadła by polizać łapę i owinęła ogon wokół łap. Zmieniła też ton na ciepły i przyjemniejszy. - A u ciebie? Jak tam trening?
Bura kotka uśmiechnęła się.
- Jest super! Uwielbiam trenować!
- Nie możesz się doczekać bycia wojownikiem, co?
- Oczywiście! Chciałabym już! - podskoczyła. - Byłabym najlepsza ze wszystkich! Nikt tak dobrze nie biega jak ja!
- W Klanie Wilka niespecjalnie jest nam potrzebne bieganie.
- Ale jestem super szybka! - zrobiła dwa kółka sprintem wokół podśmiechującej pod nosem Modliszki, aby jej to udowodnić. - Ciekawe jakie będę mieć imię. Kuni Bieg? Kunia Prędkość?
- Raczej Kuni Brud. - mruknęła czekoladowa, wyjmując kolejną gałązkę zza ucha "siostry".
- Kuni Skok? Kunia Pogoń?
- Masz fajne pomysły. Zwłaszcza to po mnie. - wąsy jej zadrgały z rozbawienia. Ktoś z oddali zawołał jednak jej imię. - Oj, czekaj. Chyba Krzak mnie woła. - niespodziewanie uciekła jej przed nosa, by pójść do kremowego kocura, który z oddali puścił roześmiany Kunie oczko.
Tylko co miała teraz ze sobą zrobić?
Wiedziała! Pójdzie do mamy!
Jednak ta siedziała w kącie obozu jakby zbierało jej się na wymioty.
- Sosna?
Bura jakby ocknęła się z transu.
- Kim ty do..
Podniosła się z ziemi.
- Kuna?
Żółtooka skinęła głową.
- Chyba muszę iść do medyka.. - powiedziała i chwiejnie stawiając łapy weszła do tunelu zamieszkiwanego właśnie przez nich.
Trójka sortował zioła, mrucząc coś pod nosem sam do siebie. Rudy Deszczowa Chmura opatrywał ranny bark Cisowej Kołysanki, która kiwała się pod wpływem bólu. Za to ich uczennica, Ośnieżona Łapa wpuściła obie kotki i natychmiast zajęła się przepytywaniem matki młodej kotki co jej dolega. Po usłyszeniu tego wszystkiego
Usiadła gdzieś w pustym od chorych miejscu. Tu cierń w poduszce, tam naderwane ucho, tu kaszel, tam skręcona łapa. Podziwiała od urodzenia medyków. To, że znają każde zioło i potrafią opatrzyć każdą ranę. To było niesamowite.
- A tobie coś potrzeba? - spytała się troskliwie Ośnieżona. - Boli cię coś?
- Przyszłam.. Pooglądać.
- Hmmrf, pf. - zamruczała coś do siebie płowa i poszła dalej zajmować się zasmarkanymi kotami.. Czekaj, czy to Modliszka?
- Jeszcze raz wsadzisz mnie do jakiegoś błota, to cię uduszę WŁASNYMI łapami! - warczała wściekle, otrzepując się z wody. Za nią szła w nawet bardziej opłakanym stanie Makowe Ziarno. Kuna nie mogła powstrzymać śmiechu. Czekoladowa wojowniczka wyglądała jakby nagle straciła całą puszystość. Ze sklejonym futrem wyglądała na strasznie chudą.
- Nie chcia-
- WYNOŚ SIĘ!
Krzaczasty Szczyt cofnął się dalej, a Modliszka dumnym (na tyle na ile pozwalał jej stan sierści) stanęła obok Deszczowej Chmury.
- Wrzucił mnie i Makowe Ziarno do wody! Mam katar. A ta się trzęsie. Nie wytrzymam z tym skończonym mysiomózgim lisim łajnem!
Patrzyła tylko w jedną, to w drugą stronę, na to jak Cisowa Kołysanka warczy na medyków starających się jej pomóc czy Irgowy Nektar, wychodzącą właśnie z opatrunkiem na łapie. Te wszystkie zioła, zapachy.. To było niesamowite!
Gdy ruch w legowisku uzdrowicieli się zmniejszył podeszła do najmłodszej z lekarek.
- Ośnieżona Łapo?
- Hm?
- Jesteście niesamowici! Jak wy to robicie? Jak sprawiacie, że tymi kwiatami przywracacie innym zdrowie? To jest.. Super.
<Ośnieżona Łapo?>
Wyleczeni: Cisowa Kołysanka, Makowe Ziarno Modliszkowy Krok, Sosnowa Igła, Irgowy Nektar
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz