Wiewiórcza Łapa wyprowadził niedużych rozmiarów, białego kociaka ze żłobka, w którym spędził już wystarczająco czasu. Strasznie ekscytował faktem, że to mu, a nie jakiemuś innemu kotu, trafiła się możliwość oprowadzenia Blasku po obozie i pokazaniu miejsc, których kociak nie zna.
Rudy rozejrzał się po obozie, uważnie patrząc na legowiska, zastanawiał się, gdzie mogą pierwsze pójść. Zatrzymał wzrok na legowisku starszyzny.
- Może zaniesiemy Tańczącej Pieśni zwierzynę? - zaproponował patrząc w stronę kociaka - Naszej starszej - dodał szybko, jakby kocurek nie wiedział jeszcze, kto to właściwie jest ta Tańcząca Pieśń.
- Okey - zgodził się albinos.
Rudy podszedł do stosu zwierzyny, z miłym uczuciem na sercu zauważając, że na stosie pojawia się coraz więcej zwierzyny od ostatnich czasów. Podniósł pysznie wyglądającego wróbla i wrócił się do Blasku, który na niego czekał. Kocię o czerwonych oczach chwilowo popatrzyło na ptaka, jakby samo chciało je zjeść.
Uczeń machnął ogonem do białego kociaka, aby przekazać mu tym, żeby szedł za nim. Obydwoje poszli do legowiska starszyzny, gdzie leżała starsza, biało czarna kotka.
- Dzień dobry! - powiedział przez zaciśnięte na zwierzynie zęby Wiewiórcza Łapa, po czym położył wróbla przed Tańczącą Pieśnią.
Blask również przywitał się z kotką, wlepiając wzrok w jej ślepe oczy, zaciekawiony.
- Pokazuję Blasku obóz - zamruczał - Pomyśleliśmy, że możemy również przynieść ci coś na ząb, Tańcząca Pieśnio.
<Blasku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz