Nie podobało mu się to co zobaczył. Łzy u Kamiennej Agonii? Niemożliwe. Ale jednak. Zrobiło mu się jej szkoda.
— Nie uwierzyłbyś mi. Nawet, gdybym ci powiedziała.
Przysunął się bliżej, kładąc się tuż obok kotki. On również miał ciężko w życiu. Po tym czego się dowiedział i dowiaduje. No bo miał córkę! A był taki mały... To było dla niego dalej niepojęte. Czy powinien ją znaleźć i powiedzieć, że jest jej tatą? Westchnął ciężko. Chyba wolał nic nie mówić. Jeszcze by nie uwierzyła. Za to on byłby w stanie uwierzyć w to co miała mu do powiedzenia czarna. Byli przecież rodziną. No... taką dziwną, ale obiecał sobie, że postara się wesprzeć wojowniczkę w tych trudnych chwilach.
- Myślę, że uwierzyłbym. Przecież sama mi powiedziałaś, że mnie byś nie okłamała. Prawda?
— Bo to prawda. Nigdy bym cię nie okłamała. Ale to nie znaczy, że byłbyś w stanie mi uwierzyć. Nikt nie jest. Już dawno przestałam być wiarygodna.
Nie rozumiał tych słów. Kotka nie chciała czy nie mogła powiedzieć? Nie wiedział jak sprawić, by się przed nim otworzyła. Nie chciał naciskać. Zaczął szurać łapką po ziemi.
- I tak będę cię odwiedzał. Dawał piszczki... eh... - westchnął przypominając sobie o zadaniu od ojca. - Jest ich teraz mało... - zdradził czarnej. - Miałem dawać je rudym by odzyskać twój honor...
— Zajęcza Gwiazda. — cicho mruknęła do siebie, a potem już głośniej dodała — Kodeks wojownika mówi, że karmicielki powinny być karmione pierwsze razem z kociętami i starszymi. Nie wiem, co zrobisz. Rób, co chcesz i co uważasz za słuszne. Nie muszę jeść. Najwyżej umrę z głodu.
Nie podobały mu się jej słowa. Nie chciał by umarła. Był w stanie nawet sam nic nie jeść i swoją część pożywienia oddać kotce. Pokiwał tylko głową, akceptując taki los. Zrobi wszystko, by Kamień przeżyła.
***
Kiedy tylko nieduże piszczki spadły na stos i dostał pozwolenie od Splątanego Futra, że może zjeść, od razu złapał posiłek w pysk i skierował swoje kroki do żłobka. Starał się, by wyglądało to naturalnie. Nie chciał dostać bury od Zajęczej Gwiazdy. Wszedł powoli do środka i rozejrzał się. Nic się przez te dni nie zmieniło. Czarna nadal leżała w tym samym miejscu. Podszedł do niej i położył jej mysz pod nosem.
- Przyniosłem ci coś do jedzenia - miauknął, mając nadzieję, że kotka już lepiej się czuje.
<Kamień?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz