jeszcze przed tragedią w OL
Orzeł był dobrym ojcem. Odwiedzał swoje kociaki codziennie. Opowiadał im różne historie, bawił się z nimi, wysłuchiwał ich przygód. Kostce zostawił bycie surowym rodzicem, oddał jej pałeczkę. Sam przyjął rolę tego nadopiekuńczego. Jego zamartwianie się o kociaki nie minęło nawet wtedy, gdy zostały mianowane na uczniów. Krzemień, który budził obawy Orła, został mentorem jego pierworodnej - Mrówki. Słonecznik trafił pod czujne oko Bielik. Jego matka podjęła słuszną decyzję.
Ale nie tylko Mrówka i Słonecznik byli jego dziećmi. Owszem, z Kostką doczekał się dwójki. On i partnerki kochali ich całym sercem. Kostka się do tego nie przyznała, ale wiedział doskonale, że martwiła się również o ich przyszłość. Wychowali jednak kocięta silne, zdrowe i pewne siebie. Spisali się w roli rodziców, co powtarzał jej każdej nocy, gdy kładli się spać we wspólnym gnieździe.
Perkoz i Miodek, czyli dwójka kociąt Owieczki, także byli jego dziećmi. Pamiętał jak namawiał Kostkę, żeby wzięła ich pod opiekę, gdy jego przyjaciółka popełniła samobójstwo. Nie miały ojca, więc starał się go zastąpić, chociaż był bardziej traktowany przez nich jako wujek. Odwiedzał czwórkę kociaków i to właśnie takiej ilości przynosił zabawki. Rzadko, bo rzadko, ale zdarzało mu się przynieść jakiś prezent.
Miodek nabrała dystansu do Orła. Zostając uczennicą poświęciła się głównie zdobywaniu umiejętności. Zagadywał do Sadzy, wypytując o postępy młodej kotki. Jeśli zaś chodzi o Perkoza, to też nie mieli jakiejś wielkiej więzi, ale zamierzał to jakoś zmienić. Kocurek powinien wiedzieć, że ma wsparcie w dymnym kocurze. Zawsze będzie gotowy mu pomóc.
Dlatego wraz z pierwszymi promieniami słońca, kocur opuścił Jabłoń. Zastępczyni, Błysk, właśnie ogarniała poranne patrole. Schował się za drzewem, żeby go nie zauważyła. Miał teraz inne plany. Nastawił uszu i słysząc poruszenie na gałęzi uczniów, czekał cierpliwie aż najmłodsi zejdą na dół.
Gdy jego żółte oczy wyłapały sylwetkę syna Owieczki, Orzeł wyszedł z ukrycia. Patrol akurat opuszczał obóz. Odetchnął z ulgą. Mimo wszystko powinien się pośpieszyć, gdyż Perkoz może wyjść w każdej chwili na trening.
- Nie zapomniałam o tobie, Orzeł. Idziesz na wieczorny patrol. - Błysk utkwiła w kocurze stanowcze spojrzenie, zanim zwinnie wskoczyła na Jabłoń, wbijając ostre pazury w jej korę.
Orzeł westchnął cicho. No dobrze. Po treningu z Krecikiem zajmie się patrolem. Rozejrzał się w poszukiwaniu Perkoza. Odnalazł go wzrokiem przy stercie ze zdobyczą. Uczeń jadł mysz.
- Cześć. Jak idzie trening? Jak ja byłem uczniem, to mój mentor uwielbiał przelewać moją całą energię podczas treningu. - uśmiechnął się delikatnie. - Nie rozmawialiśmy odkąd zostałeś uczniem. Wszystko u ciebie w porządku?
Ale nie tylko Mrówka i Słonecznik byli jego dziećmi. Owszem, z Kostką doczekał się dwójki. On i partnerki kochali ich całym sercem. Kostka się do tego nie przyznała, ale wiedział doskonale, że martwiła się również o ich przyszłość. Wychowali jednak kocięta silne, zdrowe i pewne siebie. Spisali się w roli rodziców, co powtarzał jej każdej nocy, gdy kładli się spać we wspólnym gnieździe.
Perkoz i Miodek, czyli dwójka kociąt Owieczki, także byli jego dziećmi. Pamiętał jak namawiał Kostkę, żeby wzięła ich pod opiekę, gdy jego przyjaciółka popełniła samobójstwo. Nie miały ojca, więc starał się go zastąpić, chociaż był bardziej traktowany przez nich jako wujek. Odwiedzał czwórkę kociaków i to właśnie takiej ilości przynosił zabawki. Rzadko, bo rzadko, ale zdarzało mu się przynieść jakiś prezent.
Miodek nabrała dystansu do Orła. Zostając uczennicą poświęciła się głównie zdobywaniu umiejętności. Zagadywał do Sadzy, wypytując o postępy młodej kotki. Jeśli zaś chodzi o Perkoza, to też nie mieli jakiejś wielkiej więzi, ale zamierzał to jakoś zmienić. Kocurek powinien wiedzieć, że ma wsparcie w dymnym kocurze. Zawsze będzie gotowy mu pomóc.
Dlatego wraz z pierwszymi promieniami słońca, kocur opuścił Jabłoń. Zastępczyni, Błysk, właśnie ogarniała poranne patrole. Schował się za drzewem, żeby go nie zauważyła. Miał teraz inne plany. Nastawił uszu i słysząc poruszenie na gałęzi uczniów, czekał cierpliwie aż najmłodsi zejdą na dół.
Gdy jego żółte oczy wyłapały sylwetkę syna Owieczki, Orzeł wyszedł z ukrycia. Patrol akurat opuszczał obóz. Odetchnął z ulgą. Mimo wszystko powinien się pośpieszyć, gdyż Perkoz może wyjść w każdej chwili na trening.
- Nie zapomniałam o tobie, Orzeł. Idziesz na wieczorny patrol. - Błysk utkwiła w kocurze stanowcze spojrzenie, zanim zwinnie wskoczyła na Jabłoń, wbijając ostre pazury w jej korę.
Orzeł westchnął cicho. No dobrze. Po treningu z Krecikiem zajmie się patrolem. Rozejrzał się w poszukiwaniu Perkoza. Odnalazł go wzrokiem przy stercie ze zdobyczą. Uczeń jadł mysz.
- Cześć. Jak idzie trening? Jak ja byłem uczniem, to mój mentor uwielbiał przelewać moją całą energię podczas treningu. - uśmiechnął się delikatnie. - Nie rozmawialiśmy odkąd zostałeś uczniem. Wszystko u ciebie w porządku?
<Perkoz? po swoim odpisie możesz zakończyć sesje>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz