Nadal wspominał spotkanie ze swoją siostrą. Cieszył się myślą, że Srebrna Łapą jest zdrowa oraz bezpieczna. Liczył na ponowne spotkanie z niebieską, chociaż pewnie nie tak prędko trafi się ku temu okazja. W końcu jako medyk był bardzo zapracowany, a ona jako samotniczka poruszała się po wielu terenach. Czuł jednak ulgę i dobrze wspominał ich spotkanie po latach, podobnie z resztą jak Rzeczny Nurt, która mimo ostatnio złego samopoczucia, uśmiechała się z tęsknotą. Często rozmawiali o niebieskiej siostrze. Ich rodzina się rozdzieliła, część członków zmarła, część pozostała na świecie, ale wciąż stanowili jedną, silną całość i tylko to miało znaczenie.
Tego dnia nie spędził na lenistwie, z resztą nie miał nigdy odpowiedniej okazji. Bark dalej go bolał, wręcz jeszcze mocniej, ale chyba nie wdało się zakażenie. Cóż jednak poradzić, że zioła wolał przeznaczyć na pobratymców, niż na siebie i swój stan zdrowia. Wraz z Porą Nowych Liści zrobiło się ciepłej i w lesie wprost roiło od zwierzyny od ziół, po które zamierzał się wybrać w bliskim czasie.
Pierwszą pacjentką była Mniszkowy Kwiat. Siostra Orlikowego Szeptu rozejrzała się krytycznym wzrokiem po otoczeniu i skrzywiła nos na mocne wonie ziół. Jeżowa Ścieżką powitał ją z serdecznym uśmiechem na pysku. Zawsze zachowywał spokój i starał się być przyjazny.
— Witaj, Mniszkowy Kwiecie, coś się stało?
— Inaczej bym do ciebie nie przyszła. — wypaliła z niezadowoleniem kotka. Pokazała mu łapę wykrzywioną pod dziwnym kątem. — Skręciłam tylną łapę na polowaniu.
— To niedobrze, ale już się nią zajmuję. — miauknął czekoladowy medyk i pośpieszył do schowka z ziołami, prędko wyciągając z niego potrzebny medykament.
Maść rozsmarował na tylnej łapie kotki, owinął ją w pajeńczyny i podał wojowniczce ziarenko maku na ukojenie bólu. Widział ulgę na jej pysku.
— Uważaj na przyszłość.
— Na pewno będę. — stwierdziła wojowniczka. Trzepnęła ogonem i opuściła legowisko medyka.
Jeżowa Ścieżka odprowadził ją spojrzeniem, lecz nie pobył długo sam, bo zaledwie kilka uderzeń serca później do środka wszedł Świerszczowy Skok.
— Jeżowa Ścieżko, ugryzł mnie szczur. — miauknął, krzywiąc się z bólu. — Masz coś na to?
Czekoladowy w podskoku znalazł się przy nim i obejrzał rankę po ugryzieniu. Nie wdała się infekcja, a to bardzo dobrze.
— Tak. Usiądź i na mnie poczekaj. — miauknął i ponownie tego dnia udał się do sterty z medykamentami.
Powrót do wojownika nie zajął mu dużo czasu. Kolejna maść znalazła się na ugryzieniu przez szczura. Akurat potrzebne do leczenia zioło leżało na widoku. Łatwe i szybkie znalezienie z pewnością było na plus.
— Dziękuję. Za ile mogę wrócić do obowiązków? — spytał biały wojownik.
Jeżowa Ścieżka posłał mu uśmiech.
— Dzisiaj odpocznij. Ślad po ugryzieniu musi się zagoić. Dobrze, że od razu do mnie przyszedłeś. Szczury to małe, ale roznoszące choroby stworzenia. — miauknął.
Syn Cętkowanego Kwiatu skinął głową. Na pewno rozumiał powagę sytuację.
— Będę bardziej ostrożny. Jeszcze raz dzięki.
Opuścił legowisko medyka. Jeżowa Ścieżka chwycił resztę zioła, żeby odnieść je do składnika. Mogła być Pora Nowych Liści, ale za marnowaniem ziół nigdy nie był.
Wyleczeni: Mniszkowy Kwiat, Świerszczowy Skok
8 pkt
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz