Autor grafiki: Tsumeri_
OGÓLNE
NARRATOR
*Poprzednie imiona: Oh boi, jest ich całkiem sporo i niektórych z nich dalej używa. W poprzednim miejscu zamieszkania wołali na niego często Niosący Ozdrowienie, Wieszcz, Niosący Płomienny Świt, Wiewiórka, Rudy, Rdza, Dudek, Pragnienie i wiele innych. Oryginalnie natomiast od rodzicielki dostał imię Meszek, a od swoich pierwszych dwunożnych Puszek.
Płeć: Kocur
Orientacja: Narrator nie specjalnie zainteresowany jest romansami i wszystko zatacza w koło przyjaźni, przez co złamał wiele serc, jednak jeśli miałby już wybierać, byłyby to kotki.
Przynależność: Pieszczochy
Ranga: Pieszczoch
- - - -
Właściciel: Postać NPC (Autor i opiekun: Tsumeri_)
CHARAKTERYSTYKA
APARYCJA
Ogólny opis- Narrator jest postawny, wysoki i szczupły. Długie uszy zakończone są pędzelkami. Pysk raczej smukły, lekko dłuższy niż u przeciętnego kota, o przystojnych rysach zdobią go niebieskie podłużne oczy, patrzące spokojnie na otoczenie oraz ciemno-różowy nos. Bieli na jego ciele nie ma zbyt wiele, pojawia się ona jako skarpetka na lewej przedniej łapie, lewej tylnej idąc w górę i zaginając się niczym laska mikołaja koło brzucha, oraz w podobnym, jednak odwróconym do góry nogami kształcie od lewej łopatki na grzbiet, kończąc się po prawej stronie przy tylnej nodze na brzuchu. Boki ciała bengala ozdobione są w charakterystyczne, cudne rozety usadowione na półdługiej sierści, która swobodnie opada w dół. W dotyku jest miękka i śliska, lśniąca na słońcu. Sam kocur po wyjściu z mieszkania ma charakterystyczny, lekki zapach kosmetyków takich jak pianka do golenia czy olejek różany, jednak po dłuższym przebywaniu na zewnątrz pozostaje jedynie słodkawy zapach róż.
Cechy szczególne- Często można go zauważyć z zawiązaną niebieską chustą wokół szyi. Rzadziej w innych kolorach. Pędzelki na uszach.
Kolor sierści- Rudy bengal
Długość sierści- Półdługa
Kolor oczu- Niebieskie
Stałe skutki chorób - ///
CHARAKTER
Marzyciel i bajerant. To jeden z tych magicznych i tajemniczych bajkopisarzy, którzy robią za "przykład" dla otoczenia, lubiąc lśnić w oczach innych. Nigdy nie będzie nachalny, celowo wredny, a wręcz przeciwnie. Jest to tak zwane ,,złote dziecko", zawsze zgłaszające się do eventów szkolnych, olimpiad czy misji charytatywnych. Szybko i łatwo zawiera nowe znajomości, do których często przywiązuje się na warstwie emocjonalnej, jednak większość to po prostu znajomi z ulicy, których, no, zna. Zna większość kotów i ciągle ich przybywa do jego listy. Niestety jest to również idealista i będzie siedział nad czymś do momentu, w którym nie będzie tak, jak powinno, a nawet lepiej. A jeśli nie wychodzi, to się zirytuje, nasyczy, a na koniec dostanie załamania egzystencjonalnego. Wszystko potrafi brać do siebie. Obraz księcia z bajki na białym rumaku. Rozdaje komplementy, jak i kocha je zbierać, a do większości spraw podchodzi z wielką wyrozumiałością. Jakby umieścić go w jakiejś grupie, byłby aktywistą. Cechuje się cierpliwością i podejściem do dzieci, mógłby robić za mesjasza, wzór i symbol dobroci. Niemniej gdzieś tam w środku kotłuje się czasem zazdrość oraz nieświadoma chęć manipulacji. Oczywiście wszystko dla dobra drugiej osoby!
MORALNOŚĆ
To wyrafinowany poeta! Więc w skrócie trudno stwierdzić co mu we łbie siedzi. Przemocą gardzi i sam nie chce brać w tym udziału, uwielbia większość istot żywych i chętnie wyciągnie bezinteresowną, pomocną łapę, jednak oglądanie czegoś z daleka? Podpalenie Rzymu dla swoich wierszy i patrzenie z bezpiecznej odległości? Jak najbardziej.
CIEKAWOSTKI
---
UMIEJĘTNOŚCI
Poziom medyczny: III
Poziom wojownika: II
Słabe strony: Nie umie pływać, a oprócz tego dość słabo mu idzie celowe, przemyślane kłamanie. Zręczność też mu ubolewa, łatwo coś upuszcza i nie potrafi wycelować w najprostszą rzecz. Szybko się rozprasza, ganiając głową w chmurach. Najpewniej nie umiałby kopnąć piłki.
Mocne strony: Niezwykle silny, z szybkością już trochę marniej, jednak nadal całkiem żwawy. Być może nie umie kłamać, ale umie unikać tematu i czarować oraz koloryzować. Nie można się na niego zbyt długo złościć, on się o to postara.
RELACJE
RODZINA
Ojciec: Dobre pytanie
Matka: Basia [NPC]
Rodzeństwo: Wenecja [NPC], Wiktoria [NPC], Włodek [NPC]
Partner: Nie posiadał nigdy oficjalnie, jego młodzieńczą miłością była pewna śliczna jasna kotka z sąsiedztwa o imieniu Peonia, jednak jakiś czas potem przestała pokazywać się na podwórzu, potem stracił zainteresowanie znalezieniem kogoś nowego.
Potomstwo: Najpewniej kilka kociąt o których istnieniu nawet nie wie, które zostały w innym mieście lub są rozsiane po wielu miejscach, powstałe z hodowli.
INNE
Bliskie koty:
Kaszmir- Jego dawny mentor, staruszek był dla Narratora bardzo ważny.
Peonia - Ideał kobiety! Delikatna o jasnym futerku, roztaczająca taką spokojną, ciepłą aurę. Nawet jeśli zniknęła z jego życia wciąż będzie ją dobrze wspominał i układał poematy na jej temat, czy wzdychał do okna marzycielsko.
Basia - Kochana mama od której został oddzielony, jednak na zawsze pozostanie w jego serduszku.
Rodzeństwo: Również nie bardzo ich pamięta, jednak wciąż na w głowie zarys ich mordek i wspomnienia ze wspólnej zabawy. Czasem za nimi tęskni.
Kogut, Pianka i Baton - Cudowni znajomi z którymi można było świetnie spędzić czas i to w sumie za nimi najbardziej ubolewa. Czy wybaczą mu, że tak nagle zniknął?
SZKOLENIE
Mentor - Kaszmir [martwy]
Uczniowie obecni - ///
Uczniowie dawni - ///
HISTORIA
Narrator urodził się wraz z trójką rodzeństwa w miocie Basi, z powodu… cóż, czysto hodowlanego, zaplanowanego przez ludzi. Pierwsze księżyce szły dobrze, kocurek się lenił, jadł, spał i bawił z rodzeństwem, a gdy zaczął przejawiać większe zainteresowanie światem zewnętrznym i trochę podrósł, nagle coś się zmieniło. I to nie mała rzecz, a całe życie rudzielca. Nie było już rodzeństwa, mamy, a zamiast tego zupełnie nowe miejsce. Co prawda już wtedy zaczął tęsknić, jednak bardziej interesowało go otoczenie i tylko czasem jęczał nawołując rodzinę. I tak spędził kolejne nudne księżyce. W ciepłym mieszkaniu, w zamknięciu, z dostępem do karmy i drapaków. Niczego nie brakowało, życie było idealne…oprócz tych kilku momentów, w których do domu przychodzili jacyś obcy ludzie ze swoimi kotkami. Zadanie co prawda wykonywał, ale nie zawsze i dość marudnie, dlatego właściciele dość szybko zrezygnowali. Nie mówił jednak o wszystkim swojej ukochanej, widywanej często po drugiej stronie płotu. Ah, z nią spędzanie czasu to jednak było co innego! Mógłby jej przynosić pod dom piwonie, byle tylko zwróciła na niego większą uwagę i wszystko by było idealnie, gdyby ta nie zniknęła, a jego samego również po krótkim czasie całkowicie zamknięto w domu. A przynajmniej do czasu, aż któryś z ludzi nie zostawił uchylonych drzwi balkonowych. Czy to nie idealna okazja? Czy nie warto z niej skorzystać? 30 księżycowy bengal po długim czasie spędzonym w zamknięciu, zupełnie nie był przyzwyczajony do zewnętrznego świata. Nic więc dziwnego, że wpadł pod koła samochodu, który w porze szarówki nie zauważył przebiegającego na drugą stronę kocura. Szczęście w nieszczęściu rudzielec został jedynie ogłuszony i załatwił sobie wielokrotne złamanie w łapie, jednak kierowcą okazał się być całkiem miły, starszy pan, który zaraz zabrał Narratora w odpowiednie miejsce i zapewnił opiekę, a jako iż nie widział żadnych ogłoszeń o zaginionym kocie… to cóż, bengal kurował się już przy starszym panu. Był to dziwny staruszek, gustujący w starociach, różach i pachnący pianką do golenia oraz wciąż zachowanymi po zmarłej żonie olejkami różanymi. Często można było też poczuć atrament, bowiem dziadzio lubił pisać wiersze w tradycyjny sposób - piórem, lub też na maszynie. To wtedy poznał drugiego rezydenta, Kaszmira. Stary był to kawaler, doświadczony i chętny do rozmów, chociaż trochę już drażliwy przez bolące kości. Nie posiadał jednej z łap i wyglądał na dość poturbowanego, jednak po dachach przestarzałego miasteczka poruszał się całkiem sprawnie, jak i po samych terenach. To od niego młodzieniec nauczył się chociażby ziół, kiedy natchnęła go wena podczas patrzenia jak były samotnik i włóczęga leczy jakieś koty za drobne przysługi. Ciężko mu to szło i dostał w pewnym momencie opierdziel od mentora, kiedy przez przypadek złego zioła użył, chcąc samemu kogoś przyjąć zamiast poczekać na Kaszmira. Cóż, rudzielec nie widział w tym rzeczy praktycznej, a bardziej poetycką, więc kogo by swoją postawą nie zirytował i swoim wianuszkiem adoratorów? Długo potem musiał wracać do łask starszego i naprawdę się przyłożyć do nauki, by ten w końcu uznał przydatność Narratora. I tak życie toczyło się dalej.. do momentu, w którym Kaszmir postanowił zakończyć swój żywot, ot, ze starości. Odbiło się to oczywiście na psychice bengala, jednak nie tylko on w tej sytuacji ucierpiał, bowiem staruszka strata wiernego towarzysza również zabolała, podobnie jak dosłownie serce. I inne części ciała. Dziadek również powoli się kończył i potrzebował ciągłej opieki, co zmusiło go do przeprowadzki do małej kawalerki w zupełnie nowym miejscu w obcym mieście, by być blisko i do szpitala i do mieszkającej tam rodziny, która często wpadała by zapewnić starcowi pomoc. Jest to zupełnie nowa sytuacja i przez naprawdę długi czas kocur nie wyglądał na zewnątrz. Dopiero jakiś czas temu zaczął wyglądać ze swojego zielonego okienka w zadbanej alejce obok wysokiego krzewu róż pnącego się po ścianie i interesować się przechodzącymi dołem czy górą kotami. A może nawet powoli również wychodzić, przechodząc po linkach i balkonach, poznając otoczenie. Niemniej na tym jego chęci podróży się nie skończyły. Po usłyszeniu o jakże tajemniczych kotach mieszkających w lasach, zaczął zapuszczać się i w tamte rejony, oczywiście z małą eskortą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz