— Nie ruszaj się! — wymruczała Zimorodkowe Życzenie.
— Ale to szczypie… — mruknęła Stokrotka. Zagryzła wargę, by w większym stopniu nie czuć bólu. Jednak nadal było czuć ogromne szczypanie przy głowie. Kiedy liliowe futro księżniczki ustąpiło, Baśniowa Stokrotka oblizała pyszczek. Pokiwała głową do medyczki, wychodząc z legowiska medyka, zobaczyła wymowne spojrzenie Spienionej Gwiazdy. Jej zielone oczy śledziły ją wzrokiem.
"Czy to przez tę bliznę? Od kiedy się wygoiła, wyglądam strasznie… " — pomyślała. Po chwili liderka pokręciła głową w jej kierunku, pomachała w jej stronę ogonem, zachęcając ją do podejścia. Pręgowana kotka uchyliła się nad wejściem do drzewa, a tam ujrzała Spienioną Gwiazdę. Legowisko pręgowanej zdobyły piękne kwiaty, aż Stokrotka miała ochotę je ukraść.
— O co chodzi? — zapytała. Kocica potrząsnęła łbem i westchnęła.
— Możesz brać udział w patrolach, jednak nadal nie zwalnia cię to z dawno przydzielonej kary — oznajmiła. Baśniowa Stokrotka położyła uszy i kiwnęła głową.
— A teraz idź, patrol czeka na ciebie — powiedziała. Kremowa z niechęcią opuściła jej legowisko, cały czas patrząc się w ziemię. Nie miała ochotę iść na patrol, zwłaszcza od tego ostatniego wypadku.
— Baśniowa Stokrotko! Czekamy na ciebie — Usłyszała. Z mozołem podniosła łeb i ujrzała Kijankowe Moczary i Nenufarowy Kielich. Czarny ogon wojownika musnął bok Stokrotki, a ta odwzajemniła to mruczeniem.
— Ruszamy? — zapytała Nenufarowy Kielich, a reszta patrolu przytaknęła.
Cętkowane futro zaczepiło się o krzak, dlatego kotka mruknęła.
— Poczekajcie! — wyrmuczała. Baśniowa Stokrotka szarpnęła futro i dogoniła resztę patrolu.
— Gdzie idziemy? — rzuciła. Kijankowe Moczary wskazał punkt obok Brzozowego Zagajnika. Członkini patrolu kiwnęły głową i wraz z Kijankowymi Moczarami do granicy.
— Teraz uważajcie! — ostrzegł je. Czarne, krótkie futerko kocura musnęło krzaki, szukając jakichkolwiek poszlak. Tak samo Nenufara i Stokrotka, razem poszły do jednego z wysokich drzew. Kremowe jutro wojowniczki zmieszało się z czarnym futrem Kijankowych Moczar. Po jego spojrzeniu Baśniowa Stokrotka wywnioskowała, że nic się nie dzieje. Aby to stwierdzić, pręgowana wezwała koty głębiej w las. Mogli jej nie ufać, ale ta w tych patrolach zdobyła największe doświadczenie... Stokrotka raz jeszcze powąchała powietrze. Ciekawa woń zwabiła wojowniczkę głębiej, dalej w nieznane tereny. Prowadziła ją w ciemność głębokiej, opuszczonej, niegdyś należącej do lisa woń. Kremowa nieco obwąchała norę i spojrzała się krzywo na swoich towarzyszy. Po chwili namysłu zdecydowała się wejść. A co jeżeli to ich obóz? Czy powinna sama decydować, przecież coś mogło jej się stać!
Kotka postawiła kroków do przodu, zagłębiając się w korytarzu. Wtem coś chrupnęło, a ziemia za nią się obsunęła, zasypując wyjście z nory.
— Baśniowa Stokrotko? — rozległy się zaniepokojone głosy jej towarzyszy.
Baśniowa Stokrotka odskoczyła, nie wiedząc, co się dzieje.
— Nic mi nie jest! Może uda mi się przekopać, ale najlepiej jak znajdę wyjście — wydukała.
— Uważaj na siebie! Spróbujemy znaleźć drugie wejście. W lisich norach praktycznie zawsze są, więc się nie martw! — zawołała Nenufarowy Kielich, próbując uspokoić Baśniową Stokrotkę. Kotka uwielbiała ciasne miejsca, ale tylko wtedy gdy miała przed sobą wyjście.
— Ja też spróbuje coś znaleźć! — powiedziała. Ale na jej słowa, już nie dostała odpowiedzi. Trzepnęła ogonem o wilgotną ziemię i ruszyła w stronę ciemnych korytarzy. Z naprzeciwległej strony wojowniczki dobiegł dźwięki powolnie stawianych kroków, a po chwili z mroków nory i uniesionego pyłu, wyłonił się smoliście czarny kocur, obserwujący beznamiętnym spojrzeniem Baśniową Stokrotkę.
— Szwendanie po cudzych terenach z tego, co widzę, wam się nie nudzi... — skomentował z wyraźną dozą sarkazmu.
— Ależ nie! Ja, gdybym mogła, wylegiwałabym się na skale! — wymruczała. Spojrzała na czarne futro kocura. Przypominał jej Cis - jej ojca. Chociaż ten miał czekoladowe futro, a nieznajomy czarne. Jednak znała to spojrzenie, pełne znudzenia. Czy mu naprawdę się wydawało, że ona tego chciała? Tak... Bo na pewno chciałaby być uwięziona w dziurze.
— Kim jesteś? — zapytała — Masz jakieś imię? Panie Smoliste futro — rzuciła.
— To nie jest istotne — rzucił, skracając dzielący ich dystans — I tak ta wiedza do niczego ci się już nie przyda — dodał, po czym skoczył przed siebie, lądując na wojowniczce.
— Jesteś bardzo niemiły! Mam nadzieję, że nikt tego nie widzi! Bo nie lubię stosować złego języka — syknęła. Wiła się łapami, żeby znaleźć ziemię i z niej się odbić. Syknęła wściekle na kota, łapiąc go za łapę.
— Jesteśmy! — zawołały praktycznie jednocześnie dwa znajome głosy, jednak widząc sytuację, w jakiej znajdowała się ich towarzyszka, rzucili się na pomoc.
Nenufarowy Kielich złapała kocura za ogon, ściągając go ze Stokrotki. Choć kotka nie widziała, co się dzieje, głównie przez panującą ciemność i wznoszony przy każdym sykliwym uderzeniu piach i drobiny pyłu, po odgłosach domyślała się, że Kijankowe Moczary zajął się obcym.
— Jesteś cała? — spytała bura, przywierając do boku kremowej i pomagając jej wstać — Przybiegliśmy najszybciej, jak mogliśmy. Trochę to zajęło, bo górne wyjście było zasłonięte, ale po głosach was odnaleźliśmy!
— Tak! Dziękuję... Musimy stąd uciekać — wymruczała.
— Mm — wymruczała młodsza, obserwując z bezpiecznej odległości walczące kocury — Ty zajdź go z jednej, ja z drugiej — poinstruowała, przykucając na ziemi.
Gdy już kotki zaczęły podkradać się bliżej wroga, ten niespodziewanie uderzył całym ciałem w jedną ze ścian, podpieranych iglastymi pędami. Te pękły pod naporem siły, tworząc mu dodatkową drogę ucieczki, z której natychmiast skorzystał.
— Uważajcie! Chce nam uciec! — krzyknęła. Nie za wahała się, od razu podbiegła za kocurem. Nie mógł jej uciec, nie tym razem! Kremowe futro już całkiem brudne zmieszało się z ziemią. Małe wibracje, uderzającej pod jej łapami ziemi, dawały Stokrotce nadzieję. Niestety, mimo próby Baśniowej Stokrotki, jej starania poszły na marne, gdy pyskiem uderzyła w ścianę ślepego zaułku.
— Baśniowa Stokrotko, wracajmy! Kijanek podobno się czegoś dowiedział, ale krwawi. Musimy go zabrać do obozu nim wda się infekcja! — miauknęła ze zmartwieniem. Ta niepewnie spojrzała się na ciemny kąt. Jak udało mu się uciec...? Zadała sobie pytanie.
— Masz rację, wracamy — powiedziała. Pomogła Kijankowym Moczarom wstać, podpierając się na jej braku.
— Dziękuję… — wyszeptał wojownik. Stokrotka kiwnęła łbem i powędrowała za Nenufarą do obozu.
— Różana Woń, Zimorodkowe Życzenie! Jesteście? — krzyknęła. Po chwili zza rogu wybiegły obie kotki, szybko przejęły pacjenta i położyły go na legowisku.
— Odniósł obrażenia w walce — wyjaśniła.
— Zajmiemy się nim, możesz już iść — powiedziała Różana Woń. Baśniowa Stokrotka kiwnęła i poszła do legowiska, by odpocząć.
— Ale to szczypie… — mruknęła Stokrotka. Zagryzła wargę, by w większym stopniu nie czuć bólu. Jednak nadal było czuć ogromne szczypanie przy głowie. Kiedy liliowe futro księżniczki ustąpiło, Baśniowa Stokrotka oblizała pyszczek. Pokiwała głową do medyczki, wychodząc z legowiska medyka, zobaczyła wymowne spojrzenie Spienionej Gwiazdy. Jej zielone oczy śledziły ją wzrokiem.
"Czy to przez tę bliznę? Od kiedy się wygoiła, wyglądam strasznie… " — pomyślała. Po chwili liderka pokręciła głową w jej kierunku, pomachała w jej stronę ogonem, zachęcając ją do podejścia. Pręgowana kotka uchyliła się nad wejściem do drzewa, a tam ujrzała Spienioną Gwiazdę. Legowisko pręgowanej zdobyły piękne kwiaty, aż Stokrotka miała ochotę je ukraść.
— O co chodzi? — zapytała. Kocica potrząsnęła łbem i westchnęła.
— Możesz brać udział w patrolach, jednak nadal nie zwalnia cię to z dawno przydzielonej kary — oznajmiła. Baśniowa Stokrotka położyła uszy i kiwnęła głową.
— A teraz idź, patrol czeka na ciebie — powiedziała. Kremowa z niechęcią opuściła jej legowisko, cały czas patrząc się w ziemię. Nie miała ochotę iść na patrol, zwłaszcza od tego ostatniego wypadku.
— Baśniowa Stokrotko! Czekamy na ciebie — Usłyszała. Z mozołem podniosła łeb i ujrzała Kijankowe Moczary i Nenufarowy Kielich. Czarny ogon wojownika musnął bok Stokrotki, a ta odwzajemniła to mruczeniem.
— Ruszamy? — zapytała Nenufarowy Kielich, a reszta patrolu przytaknęła.
* * *
— Poczekajcie! — wyrmuczała. Baśniowa Stokrotka szarpnęła futro i dogoniła resztę patrolu.
— Gdzie idziemy? — rzuciła. Kijankowe Moczary wskazał punkt obok Brzozowego Zagajnika. Członkini patrolu kiwnęły głową i wraz z Kijankowymi Moczarami do granicy.
— Teraz uważajcie! — ostrzegł je. Czarne, krótkie futerko kocura musnęło krzaki, szukając jakichkolwiek poszlak. Tak samo Nenufara i Stokrotka, razem poszły do jednego z wysokich drzew. Kremowe jutro wojowniczki zmieszało się z czarnym futrem Kijankowych Moczar. Po jego spojrzeniu Baśniowa Stokrotka wywnioskowała, że nic się nie dzieje. Aby to stwierdzić, pręgowana wezwała koty głębiej w las. Mogli jej nie ufać, ale ta w tych patrolach zdobyła największe doświadczenie... Stokrotka raz jeszcze powąchała powietrze. Ciekawa woń zwabiła wojowniczkę głębiej, dalej w nieznane tereny. Prowadziła ją w ciemność głębokiej, opuszczonej, niegdyś należącej do lisa woń. Kremowa nieco obwąchała norę i spojrzała się krzywo na swoich towarzyszy. Po chwili namysłu zdecydowała się wejść. A co jeżeli to ich obóz? Czy powinna sama decydować, przecież coś mogło jej się stać!
Kotka postawiła kroków do przodu, zagłębiając się w korytarzu. Wtem coś chrupnęło, a ziemia za nią się obsunęła, zasypując wyjście z nory.
— Baśniowa Stokrotko? — rozległy się zaniepokojone głosy jej towarzyszy.
Baśniowa Stokrotka odskoczyła, nie wiedząc, co się dzieje.
— Nic mi nie jest! Może uda mi się przekopać, ale najlepiej jak znajdę wyjście — wydukała.
— Uważaj na siebie! Spróbujemy znaleźć drugie wejście. W lisich norach praktycznie zawsze są, więc się nie martw! — zawołała Nenufarowy Kielich, próbując uspokoić Baśniową Stokrotkę. Kotka uwielbiała ciasne miejsca, ale tylko wtedy gdy miała przed sobą wyjście.
— Ja też spróbuje coś znaleźć! — powiedziała. Ale na jej słowa, już nie dostała odpowiedzi. Trzepnęła ogonem o wilgotną ziemię i ruszyła w stronę ciemnych korytarzy. Z naprzeciwległej strony wojowniczki dobiegł dźwięki powolnie stawianych kroków, a po chwili z mroków nory i uniesionego pyłu, wyłonił się smoliście czarny kocur, obserwujący beznamiętnym spojrzeniem Baśniową Stokrotkę.
— Szwendanie po cudzych terenach z tego, co widzę, wam się nie nudzi... — skomentował z wyraźną dozą sarkazmu.
— Ależ nie! Ja, gdybym mogła, wylegiwałabym się na skale! — wymruczała. Spojrzała na czarne futro kocura. Przypominał jej Cis - jej ojca. Chociaż ten miał czekoladowe futro, a nieznajomy czarne. Jednak znała to spojrzenie, pełne znudzenia. Czy mu naprawdę się wydawało, że ona tego chciała? Tak... Bo na pewno chciałaby być uwięziona w dziurze.
— Kim jesteś? — zapytała — Masz jakieś imię? Panie Smoliste futro — rzuciła.
— To nie jest istotne — rzucił, skracając dzielący ich dystans — I tak ta wiedza do niczego ci się już nie przyda — dodał, po czym skoczył przed siebie, lądując na wojowniczce.
— Jesteś bardzo niemiły! Mam nadzieję, że nikt tego nie widzi! Bo nie lubię stosować złego języka — syknęła. Wiła się łapami, żeby znaleźć ziemię i z niej się odbić. Syknęła wściekle na kota, łapiąc go za łapę.
— Jesteśmy! — zawołały praktycznie jednocześnie dwa znajome głosy, jednak widząc sytuację, w jakiej znajdowała się ich towarzyszka, rzucili się na pomoc.
Nenufarowy Kielich złapała kocura za ogon, ściągając go ze Stokrotki. Choć kotka nie widziała, co się dzieje, głównie przez panującą ciemność i wznoszony przy każdym sykliwym uderzeniu piach i drobiny pyłu, po odgłosach domyślała się, że Kijankowe Moczary zajął się obcym.
— Jesteś cała? — spytała bura, przywierając do boku kremowej i pomagając jej wstać — Przybiegliśmy najszybciej, jak mogliśmy. Trochę to zajęło, bo górne wyjście było zasłonięte, ale po głosach was odnaleźliśmy!
— Tak! Dziękuję... Musimy stąd uciekać — wymruczała.
— Mm — wymruczała młodsza, obserwując z bezpiecznej odległości walczące kocury — Ty zajdź go z jednej, ja z drugiej — poinstruowała, przykucając na ziemi.
Gdy już kotki zaczęły podkradać się bliżej wroga, ten niespodziewanie uderzył całym ciałem w jedną ze ścian, podpieranych iglastymi pędami. Te pękły pod naporem siły, tworząc mu dodatkową drogę ucieczki, z której natychmiast skorzystał.
— Uważajcie! Chce nam uciec! — krzyknęła. Nie za wahała się, od razu podbiegła za kocurem. Nie mógł jej uciec, nie tym razem! Kremowe futro już całkiem brudne zmieszało się z ziemią. Małe wibracje, uderzającej pod jej łapami ziemi, dawały Stokrotce nadzieję. Niestety, mimo próby Baśniowej Stokrotki, jej starania poszły na marne, gdy pyskiem uderzyła w ścianę ślepego zaułku.
— Baśniowa Stokrotko, wracajmy! Kijanek podobno się czegoś dowiedział, ale krwawi. Musimy go zabrać do obozu nim wda się infekcja! — miauknęła ze zmartwieniem. Ta niepewnie spojrzała się na ciemny kąt. Jak udało mu się uciec...? Zadała sobie pytanie.
— Masz rację, wracamy — powiedziała. Pomogła Kijankowym Moczarom wstać, podpierając się na jej braku.
— Dziękuję… — wyszeptał wojownik. Stokrotka kiwnęła łbem i powędrowała za Nenufarą do obozu.
* * *
— Odniósł obrażenia w walce — wyjaśniła.
— Zajmiemy się nim, możesz już iść — powiedziała Różana Woń. Baśniowa Stokrotka kiwnęła i poszła do legowiska, by odpocząć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz