- Nie wiem Jeżynko... Mimo to sądzę, że nie miła w planach zostawiać cię samą na zabawę w berka – mruknęła czekoladowa, zaczynając się zastanawiać, co się tak właściwie stało.
***
Czasami dalej myślami była przy ostatnim zgromadzeniu. Nie sądziła, że to wszystko tak się potoczy. Miała nadzieję, że przywódczyni Klanu Burzy i jej partner, nie mieli jej za złe tego przypadkowego zdarzenia. W końcu nie tak miało być! Jej pierwsze zgromadzenie tam na górze, na skale z resztą liderów... Przynajmniej przemowa nie wyszła tak źle.
- Gdzie idziemy? – zapytała nagle Przepiórka, wyrywając Sówkę z zamyślenia. Ta podniosła głowę i spojrzała na młodszą kotkę. No tak!
- W stronę Owocowego Lasku – oznajmiła czekoladowa. Po raz kolejny byli na patrolu w poszukiwaniu ciała Przebiśniega. Czasem to wszystko wydawało się już bez sensu. Jasne, znajdowali jakieś rzeczy, jednak czy były one ze sobą połączone? Nikt nie miał pojęcia, a wiecznie szukać nie mogli.
Szli w ciszy, a przynajmniej Sówka z nikim nie rozmawiała. Dalej pogrążona w swoich myślach, co nie było do niej podobne. Gdy tylko dotarli, podzieliła patrol i rozpoczęła szukanie czegokolwiek przydatnego. Chodziła dookoła drzew, dokładnie oglądając wszystko. Musieli znaleźć choć jedną, najmniejszą wskazówkę, by odrobić ostatnią "porażkę". Po jakimś czasie odłączyła się nieco od reszty patrolu, zmierzając bliżej Upadłej Gwiazdy. Ten twór Dwunożnych był dość tajemniczym miejscem, ale Sówka lubiła przychodzić w to miejsce. "Muszę tu w końcu przyjść z Kaczką" – pomyślała i zaczęła rozglądać się dookoła. W końcu jej wzrok padł na wejście do Upadłej Gwiazdy. Powoli weszła do środka, oglądając każdy skrawek wnętrza. Wszystko jednak wyglądało jak zawsze, te same ściany, ten sam teren. Po chwili nieco rozczarowana wróciła na zewnątrz, by wrócić do reszty patrolu i pójść dalej. Spojrzała ostatni raz na konstrukcję Dwunożnych i już chciała wracać, gdy jednak się zatrzymała. Czuła jakieś dziwne przeczucie. Jakby coś musiało być akurat w tym miejscu i tylko czekało na odnalezienie. Odwróciła się znów w stronę ustrojstwa i podeszła bliżej. Zmierzyła je wzrokiem z góry do dołu, a jej uwagę przykuło coś na grzbiecie Upadłej Gwiazdy. Zmrużyła oczy, lecz ten widok nie zniknął. Przyjrzała się uważniej. Na dachu tworu można było zauważyć dość szerokie, ale jednocześnie krótkie rysy. Wyglądały podobnie do śladów pazurów, albo kłów. Czekoladowa zastanowiła się chwilę. Czy naprawdę ktoś ostrzył pazury albo kły w takim miejscu?
- Ej, chodźcie tu wszyscy! – zwołała cały patrol. Koty powoli zaczęły się do niej przybliżać i wtedy czekoladowa wskazała rysy na dachu ustrojstwa.
***
Nikt nie był pewien, co to tak właściwie było. Albo może dokładniej. Kto to zrobił i jaki miał w tym cel. Mimo to po jakimś czasie musieli wrócić do obozu. Robiło się coraz ciemniej, a słońce już zachodziło za linię horyzontu. Sówka spojrzała na stos zwierzyny. Znalazła wzrokiem małą mysz i złapała ją, chcąc coś przegryźć. Usiadła gdzieś z boku, obserwując zaśnieżony obóz. Koty powoli chowały się do swoich legowisk, lecz niektóre jeszcze kręciły się dookoła. Jednym z takich kotów była Jeżyna. Córka Sówki również chodziła po obozie, więc nie czekając długo, zastępczyni zawołała ją.
<Jeżynko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz