— Dzisiaj wy dwoje nauczycie się wspinać po drzewach, a następnie przejdziemy do walk uczniowskich. To bardzo ważne umiejętności, zwłaszcza ta druga, w końcu nie wiadomo kiedy będziecie musieli się zmierzyć z zagrożeniem.
Kotka patrzyła na swego ucznia, po czym przeszła wzrokiem na Głupią łapę bez żadnych emocji, tylko z obojętnością. Nie dziwiło go to, ponieważ każdy postrzegał ją jako niski ubytek społeczny w klanie. Kocur natomiast się cieszył, że nie będzie tuneli, przynajmniej nie będzie się męczył z ciemnościami. Uczennica Nic nie mówiła. Chciała krzyczeć, że nie chcę, że chcę wrócić do legowiska medyka i uczyć się ziół… Jednak już za późno. Dużo za późno… Czuła się jak ciężar na barkach swoich towarzyszy. Chwilę potem olszowa kora rzekła:
— Idziemy.
Nic więcej, tylko tyle.
Borsucza Puszcza spojrzała na swego ucznia, po czym ruszyła z Olszowym Sercem poza obóz, Miodowa Łapa ruszył za nimi, a niechętnie z tyłu Głupia Łapa. Terminator widział, że jego siostra nie jest ucieszona, więc uśmiechnął się do niej, myśląc, że to pomoże. Głupia Łapa po prostu go zignorowała. Kocur zmieszał się, tak więc obrócił głowę i patrzył przed siebie, podążając krokiem za dorosłymi wojowniczkami, by ich nie zgubić. Koty szły przed siebie, aż w końcu dotarły na miejsce. Kotki się zatrzymały, uczniowie zrobili więc to samo. Czy będą, więc już się wspinać? Jeśli tak, to Miodowa Łapa miał nadzieję, że nie dostanie lęku wysokości podczas wspinaczki. Spojrzał w górę; te drzewa były dość wysokie, ciekawe jak się tam wespnie? Usłyszał jednak donośny głos mentorki.
— To tutaj macie drzewa, na które musicie się dostać. Używacie pazurów i wszystko idzie samo. Tylko pamiętajcie, nie wbijajcie ich zbyt mocno w korę drzew, bo utknięcie. To tyle ode mnie!
— Kotka zrobiła pauzę, po czym spojrzała na swego ucznia złotymi ślepiami. — Miodowo Łapo, zaczynaj.
Kocur poczuł się skrępowany, w końcu będzie robił to po raz pierwszy. Popatrzył na drzewo, po czym wbił swoje przednie łapy, by sprawdzić swoją przyczepność. Gdy tylko poczuł, że kora jest mocno przyczepiona do konara, powoli zaczął się wspinać, angażując w to tylne łapy. Gdy wspiął się jakiś kawałek, to, pech chciał, że jedna z jego łap natrafiła na śliski kawałek drewna, przez co stracił chwilowo równowagę. Szybko jednak przyczepił się ponownie do drzewa i odzyskał stabilność. Tak więc powoli zaczął łapać, o co chodzi. Po zauważeniu grubej gałęzi wybrał ją jako miejsce docelowe. Wdrapał się na nią. — Jestem dość wysoko! — oznajmił, patrząc na nich z góry.
Uczennica Olszowej Kory patrzyła na burą wzrokiem pełnym strachu. Na Mroczną Puszczę, czy co tam jest potem… Ona spadnie z tego drzewa! Umrze! Utraciła początkowo zdobytą równowagę. Zastygła więc w miejscu, niczym zdechła mysz. Faktycznie, między nią a myszą nie było wtedy dużej różnicy. Miodowa Łapa nadal siedział na drzewie.
“Ciekawe, jak to teraz będzie z jego siostrą, może jakby się wspięli wysoko, to mogliby pogadać?” W końcu wojowniczki nie słyszały, by ich z powodu tak dużej odległości i wtedy mogło, by być przez chwilę normalnie. Bura kotka spojrzała na niego z dołu.
— Bardzo dobrze! Wespnij się jeszcze wyżej i możesz zejść! — zawołała, po czym spojrzała na Olszowe Serce.
— Co ty na to, by teraz Głupia Łapa pokazała swoje umiejętności? Przynajmniej na coś się przyda, ta zdrajczyni. — powiedziała, już trochę ciszej, następne zdanie, by uczennica jej nie usłyszała.
— Głupia Łapo, wejdź na drzewo! Nie zachowuj się jak mysi móżdżek! — rozkazała głośno starsza wojowniczka.
— Dobrze Pani Olszowa Koro… — powiedziała Głupia Łapa z przerażeniem w głosie.
Nie śmiała jej się sprzeciwiać. Bała się, tak bardzo się bała… Ale musiała. Podeszła do drzewa i skoczyła na nie, wysuwając pazury. Nie była wysoko, ale już zaczęło kręcić jej się w głowie z powodu bycia nad ziemią. Uczeń posłuchał pochwał swej mentorki; pierwszy raz go pochwaliła od jakiegoś czasu! Był z tego bardzo zadowolony, dlatego chciał jej udowodnić, że jest jeszcze lepszy. Chciał się wspiąć jeszcze wyżej. Zszedł z gałęzi i przyczepił się do kory, a następnie bardzo zwinnym ruchem przeszedł do poszukiwań następnego celu, gdzieś wysoko. Łysych gałęzi o tej porze było więcej, niż zwierzyny, to znalazł jedną z nich bez większego problemu. Była wysoka i gruba jak poprzednia. Bez wahania, bezszelestnie i bez problemu dostał się na nią, po czym usiadł, patrząc na wojowników. Widział też z niej, że jego siostra wspinała się dalej. Miał nadzieję, że może uda się im spotkać na samej górze, choć ledwo jej to szło. Musiał na nią poczekać. Strach. Jedyne uczucie, tak silne w tej chwili. Miodek oglądał i dopingował jednocześnie swojej siostrze, żeby wspięła się wysoko, jak on. Był już pewny, z następnymi jej krokami, że będzie wyżej, lecz nagle zobaczył, że jej łapa gwałtownie oderwała się od drzewa, a zaraz potem Głupia Łapa spadała na ziemię. Terminator był przerażony tym widokiem, więc błyskawicznie rozpoczął powrót na dół. Miodek, niestety, był za daleko, by jej pomóc. Kotka spadła; na szczęście na cztery łapy. Kocur zszedł z drzewa i przyglądał się siostrze.
“Czy nic jej nie jest?” W końcu przecież mogła coś skręcić lub skaleczyć się. Między nich jednak weszła Borsucza Puszcza.
— Cóż, wspiąłeś się i tak bardzo wysoko, więc wykonałeś porządną robotę. Takich wojowników potrzebujemy! — pochwaliła go, po czym spojrzała na Głupią Łapę. — Zaś ty powinnaś się bardziej przyłożyć… — Popatrzyła na nią karcąco, po czym spojrzała na Olszową Korę. Tylko pytanie, czy dobrze się to skończy?
— Borsucza Puszczo, nie rozmawiaj z tą zgnilizną, proszę, nie chcesz chyba trafić do Sosnowej Gwiazdy prawda? — syknęła nagle Olszowa Kora. Głupia Łapa, za to, była zła. Bolały ją tylne łapy. Miała nadzieję, że to tylko ból i tyle. Z przerażeniem w oczach widziała zbliżającą się mentorkę; podeszła do mnie i wyszeptała na ucho:
— Głupia Łapo, widzisz, do czego prowadzi nieposłuszeństwo? Widzisz, jak Borsucza Puszcza się wkurzyła? — Starsza kotka podeszła do siostry Miodowej Łapy, wtedy Borsucza Puszcza powiedziała niezręcznie.
— Bardzo przepraszam Olszowo Koro, ja tylko pokazuje jej, by bardziej przyłożyła się do swoich obowiązków. Nie miałam na celu obrazić Sosnowej Gwiazdy, naszej oddanej przywódczyni.
Kotka powiedziała do starszej, zaś Miodek, we wnętrzu, miał ochotę rzygnąć z tego przesłodzenia.
“Oddana przywódczyni? Raczej mysie łajno i nic więcej!” Zobaczył, że Olszowe Serce zbliżyła się do jej siostry. Zapewne to nie było nic dobrego. Czuł się winny. Gdyby, tylko nie zszedł z drzewa, to może Głupia Łapa, nie zostałaby skarcona? Borsucza Puszcza zauważyła go, po czym powiedziała.
— Nie okazuj jej litości, w końcu to zdrajczyni i wszyscy o tym wiedzą. Musi wziąć odpowiedzialność za swoje czyny. — powiedziała bez żadnych uczuć, a terminator tylko patrzył na nią, lekko przytakując, by jej nie podpaść.
— Przepraszam… — wyszeptała uczennica Olszowej Kory do ucha swojej babci. Nie wiedziała, co więcej, ma zrobić. Opuściła uszy i przyłożyła resztki ogona najbliżej swojej skóry, jak się da.
Kocur czuł się źle i dodatkowo był zmęczony; nie chciał już się wysoko wspinać.
— Borsuczo Puszczo, a będziemy musieli jeszcze wdrapywać się na drzewa?
Miał nadzieję, że mentorka odmówi i pójdą do obozu, w końcu chętnie, by odpoczął w swoim posłaniu. Bura kotka spojrzała na niego, po czym przez chwilę się zastanowiła.
— Szczerze, już nie mam ochoty cię wysyłać na drzewo, także możemy na dziś z tym skończyć. Kocur cieszył się, że już może odsapnąć, jednak zobaczył, że Borsucza Puszcza zaczęła dyskusje z Olszową Korą.
— Olszowo Koro, co myślisz o tym, żeby zaczęli trening walki? — spytała ciekawsko starszą kotkę. Zaś kocur, słysząc to, przestraszył się. Jak mógł zapomnieć, że jest jeszcze walka! A nie chciał się bić ze Skarką, bo bał się, że ją skrzywdzi. Miał tylko nadzieje, że ich babcia też będzie już zmęczona.
— Jestem za, Borsucza Puszczo. — rzekła, dziwnie spokojnym tonem, kocica. Głupiej Łapie, za to, serce zaczęło bić znacznie szybciej.
Miodek patrzył na kotki zdezorientowany.
“Przecież mogli się bić później, co nie?” Siostra nie była w dobrym stanie, więc wszyscy by na tym skorzystali. Ona by odpoczęła; on też by się zdrzemnął!
“Ale niestety chyba to nie przejdzie…” Stwierdził, że zrobi parę wymachów i po sprawie!
— A kiedy zaczniemy? — Wojowniczki wymieniły się spojrzeniami.
— Możecie w sumie teraz, w końcu nie będziemy tu spędzać całego dnia.
Skoro niestety wyszło, że będą walczyć, to kocur wyszedł na środek. Był gotów, ale i tak nie był pewien, czego się spodziewać po Głupiej Łapie.
— Ja… — Uczennica, która miała się bić, nie wiedziała, co powiedzieć. Głowa ją bolała, czuła się słaba. Czuła stres, okropny stres. Po chwili zamknęła oczy. Nie miała pojęcia, co się dzieje. Po prostu ciemność. Padła na ziemię. Miodowa Łapa był przerażony; czy coś się jej stało?! Serce mu biło jak szalone, był tak spanikowany, że nie wiedział, co robić w tym momencie. Czy coś poważnego ją dopadło?! Borsucza Puszcza, widząc to, wzięła Głupią Łapę na plecy.
— Trzeba z nią iść do obozu jak najprędzej!
Więc poszła pierwsza, a za nią szła Olszowa kora, która przyglądała się nieprzytomnej uczennicy z obojętnością w oczach, jakby po niej spływało, że coś się stało. Tymczasem spanikowany Miód gnał za nimi, mając nadzieję, że ze Skarką będzie wszystko dobrze i mama ją wyleczy.
Głupia Łapa oddychała głęboko. Jakiś czas temu otworzyła oczy tylko po to, by dowiedzieć się, że zemdlała podczas treningu. Nie wiedziała, co zrobić. Bardzo zastanawiało ją, czemu zemdlała. Jednak teraz nie było na to czasu. Olszowa Kora ledwie parę chwil temu kazała jej czekać przy wyjściu do obozu. Czyżby znowu był jakiś trening? Tymczasem Miodowa Łapa cały czas myślał, co z jego siostrą i czy już się wybudziła. Jak dobrze, że gdy weszli do obozu, napotkali Cisowe Tchnienie. Medyczka im z przeniesieniem do legowiska medyka Głupiej Łapy, gdzie leżała bardzo długo. Terminator w tym czasie zdążył upolować dwie wiewiórki i jedną mysz, a to dlatego, że Borsucza Puszcza kazała mu, w ramach treningu, coś złapać dla klanu. Po dłuższym czasie nauczycielka wzięła go i poszli do wyjścia, gdzie stali już jego siostra i babcia. Czyżby Skarka już była zdrowa? Skoro tak, to mogą już wznowić trening! Gdy grupa kotów się spotkała, to jego babcia powiedziała.
— Skoro są już wszyscy, to możemy ruszać.
Koty weszły z obozu w las. Siostra Miodka szła, domyślała, że nie będzie to nic przyjemnego. Miała nadzieję, że nie każą jej się bić z bratem. Fakt, chętnie obiłaby mu pysk, ale jeśli coś jej się stanie? Kocur pamiętał, co się stało poprzednio, jak mieli walczyć; Głupia łapa zemdlała. Może to dlatego, że też byli obaj zmęczeni. Na Pewno, skoro już byli wypoczęci, to mogli bez problemu zacząć trening walki. Koty zatrzymały się w lesie. Oznaczało to, że tu zaczną walczyć.
— Poprzednio mieliśmy lekkie komplikacje, co do treningu walki, ale teraz jestem pewna, że możecie już zacząć pokazywać swoje umiejętności. — Skinęła głową do Miodowej Łapy, by rozpoczął. On miał zaczynać? Czuł, że ma tremę i nie wiedział,co ma zrobić. W końcu co jeśli się zbłaźni? Może miał mięśnie przez swoje treningi, ale nie wiedział, jak ich użyć. Zwłaszcza że pod względem budowy nadal był chudszy od reszty swego rodzeństwa. Długo więc stał w zamyśleniu.
— Coś się stało Miodowo Łapo? — zapytała jego mentorka, widząc, że nie ruszał się.
— Nie… Wszystko dobrze! Za Chwilę zacznę. — powiedział niezbyt pewnie, po czym szybko wziął się w garść. Na początku okrążał kotkę, a gdy tylko się tego nie spodziewała, to skoczył na jej grzbiet i obalił ją, przetrzymując łapami. Gdy terminatorka poczuła ciężar, przewróciła się. Zaczęła się wiercić; nie wiedziała, co zrobić. Nie chciała jednak dać mu wygrać. Dlatego próbowała się wyrwać. Kocur przycisnął swoimi łapami bardziej ciało uczennicy; w końcu nie chciał, żeby uciekła, zwłaszcza teraz, gdy patrzyły na niego wojownicze oczy, które go oceniały. Teraz to musiał wypaść lepiej od swojej starszej siostry. W końcu za księżyc będzie mianowany na nowego wojownika, więc będzie musiał bardzo się postarać. Ból, ból i ból. Była bezsilna, zbłaźniła się przed babcią, mentorką brata. A tak chciała mu zbić pysk… Tymczasem kocur tak się cieszył, że wygrywał; w końcu czuł smak zwycięstwa. Zawsze, gdy bił się z Lament lub Ryś, to nie mógł doświadczyć smaku zwycięstwa. To one zawsze wygrywały! A teraz było inaczej, to było takie fajne uczucie; pierwsze od jakiegoś czasu… Aż nieświadomie rozluźnił ucisk. Głupia Łapa mogła to wykorzystać i uciec z jego łap, tylko czy to wykorzysta?
Kotka patrzyła na swego ucznia, po czym przeszła wzrokiem na Głupią łapę bez żadnych emocji, tylko z obojętnością. Nie dziwiło go to, ponieważ każdy postrzegał ją jako niski ubytek społeczny w klanie. Kocur natomiast się cieszył, że nie będzie tuneli, przynajmniej nie będzie się męczył z ciemnościami. Uczennica Nic nie mówiła. Chciała krzyczeć, że nie chcę, że chcę wrócić do legowiska medyka i uczyć się ziół… Jednak już za późno. Dużo za późno… Czuła się jak ciężar na barkach swoich towarzyszy. Chwilę potem olszowa kora rzekła:
— Idziemy.
Nic więcej, tylko tyle.
Borsucza Puszcza spojrzała na swego ucznia, po czym ruszyła z Olszowym Sercem poza obóz, Miodowa Łapa ruszył za nimi, a niechętnie z tyłu Głupia Łapa. Terminator widział, że jego siostra nie jest ucieszona, więc uśmiechnął się do niej, myśląc, że to pomoże. Głupia Łapa po prostu go zignorowała. Kocur zmieszał się, tak więc obrócił głowę i patrzył przed siebie, podążając krokiem za dorosłymi wojowniczkami, by ich nie zgubić. Koty szły przed siebie, aż w końcu dotarły na miejsce. Kotki się zatrzymały, uczniowie zrobili więc to samo. Czy będą, więc już się wspinać? Jeśli tak, to Miodowa Łapa miał nadzieję, że nie dostanie lęku wysokości podczas wspinaczki. Spojrzał w górę; te drzewa były dość wysokie, ciekawe jak się tam wespnie? Usłyszał jednak donośny głos mentorki.
— To tutaj macie drzewa, na które musicie się dostać. Używacie pazurów i wszystko idzie samo. Tylko pamiętajcie, nie wbijajcie ich zbyt mocno w korę drzew, bo utknięcie. To tyle ode mnie!
— Kotka zrobiła pauzę, po czym spojrzała na swego ucznia złotymi ślepiami. — Miodowo Łapo, zaczynaj.
Kocur poczuł się skrępowany, w końcu będzie robił to po raz pierwszy. Popatrzył na drzewo, po czym wbił swoje przednie łapy, by sprawdzić swoją przyczepność. Gdy tylko poczuł, że kora jest mocno przyczepiona do konara, powoli zaczął się wspinać, angażując w to tylne łapy. Gdy wspiął się jakiś kawałek, to, pech chciał, że jedna z jego łap natrafiła na śliski kawałek drewna, przez co stracił chwilowo równowagę. Szybko jednak przyczepił się ponownie do drzewa i odzyskał stabilność. Tak więc powoli zaczął łapać, o co chodzi. Po zauważeniu grubej gałęzi wybrał ją jako miejsce docelowe. Wdrapał się na nią. — Jestem dość wysoko! — oznajmił, patrząc na nich z góry.
Uczennica Olszowej Kory patrzyła na burą wzrokiem pełnym strachu. Na Mroczną Puszczę, czy co tam jest potem… Ona spadnie z tego drzewa! Umrze! Utraciła początkowo zdobytą równowagę. Zastygła więc w miejscu, niczym zdechła mysz. Faktycznie, między nią a myszą nie było wtedy dużej różnicy. Miodowa Łapa nadal siedział na drzewie.
“Ciekawe, jak to teraz będzie z jego siostrą, może jakby się wspięli wysoko, to mogliby pogadać?” W końcu wojowniczki nie słyszały, by ich z powodu tak dużej odległości i wtedy mogło, by być przez chwilę normalnie. Bura kotka spojrzała na niego z dołu.
— Bardzo dobrze! Wespnij się jeszcze wyżej i możesz zejść! — zawołała, po czym spojrzała na Olszowe Serce.
— Co ty na to, by teraz Głupia Łapa pokazała swoje umiejętności? Przynajmniej na coś się przyda, ta zdrajczyni. — powiedziała, już trochę ciszej, następne zdanie, by uczennica jej nie usłyszała.
— Głupia Łapo, wejdź na drzewo! Nie zachowuj się jak mysi móżdżek! — rozkazała głośno starsza wojowniczka.
— Dobrze Pani Olszowa Koro… — powiedziała Głupia Łapa z przerażeniem w głosie.
Nie śmiała jej się sprzeciwiać. Bała się, tak bardzo się bała… Ale musiała. Podeszła do drzewa i skoczyła na nie, wysuwając pazury. Nie była wysoko, ale już zaczęło kręcić jej się w głowie z powodu bycia nad ziemią. Uczeń posłuchał pochwał swej mentorki; pierwszy raz go pochwaliła od jakiegoś czasu! Był z tego bardzo zadowolony, dlatego chciał jej udowodnić, że jest jeszcze lepszy. Chciał się wspiąć jeszcze wyżej. Zszedł z gałęzi i przyczepił się do kory, a następnie bardzo zwinnym ruchem przeszedł do poszukiwań następnego celu, gdzieś wysoko. Łysych gałęzi o tej porze było więcej, niż zwierzyny, to znalazł jedną z nich bez większego problemu. Była wysoka i gruba jak poprzednia. Bez wahania, bezszelestnie i bez problemu dostał się na nią, po czym usiadł, patrząc na wojowników. Widział też z niej, że jego siostra wspinała się dalej. Miał nadzieję, że może uda się im spotkać na samej górze, choć ledwo jej to szło. Musiał na nią poczekać. Strach. Jedyne uczucie, tak silne w tej chwili. Miodek oglądał i dopingował jednocześnie swojej siostrze, żeby wspięła się wysoko, jak on. Był już pewny, z następnymi jej krokami, że będzie wyżej, lecz nagle zobaczył, że jej łapa gwałtownie oderwała się od drzewa, a zaraz potem Głupia Łapa spadała na ziemię. Terminator był przerażony tym widokiem, więc błyskawicznie rozpoczął powrót na dół. Miodek, niestety, był za daleko, by jej pomóc. Kotka spadła; na szczęście na cztery łapy. Kocur zszedł z drzewa i przyglądał się siostrze.
“Czy nic jej nie jest?” W końcu przecież mogła coś skręcić lub skaleczyć się. Między nich jednak weszła Borsucza Puszcza.
— Cóż, wspiąłeś się i tak bardzo wysoko, więc wykonałeś porządną robotę. Takich wojowników potrzebujemy! — pochwaliła go, po czym spojrzała na Głupią Łapę. — Zaś ty powinnaś się bardziej przyłożyć… — Popatrzyła na nią karcąco, po czym spojrzała na Olszową Korę. Tylko pytanie, czy dobrze się to skończy?
— Borsucza Puszczo, nie rozmawiaj z tą zgnilizną, proszę, nie chcesz chyba trafić do Sosnowej Gwiazdy prawda? — syknęła nagle Olszowa Kora. Głupia Łapa, za to, była zła. Bolały ją tylne łapy. Miała nadzieję, że to tylko ból i tyle. Z przerażeniem w oczach widziała zbliżającą się mentorkę; podeszła do mnie i wyszeptała na ucho:
— Głupia Łapo, widzisz, do czego prowadzi nieposłuszeństwo? Widzisz, jak Borsucza Puszcza się wkurzyła? — Starsza kotka podeszła do siostry Miodowej Łapy, wtedy Borsucza Puszcza powiedziała niezręcznie.
— Bardzo przepraszam Olszowo Koro, ja tylko pokazuje jej, by bardziej przyłożyła się do swoich obowiązków. Nie miałam na celu obrazić Sosnowej Gwiazdy, naszej oddanej przywódczyni.
Kotka powiedziała do starszej, zaś Miodek, we wnętrzu, miał ochotę rzygnąć z tego przesłodzenia.
“Oddana przywódczyni? Raczej mysie łajno i nic więcej!” Zobaczył, że Olszowe Serce zbliżyła się do jej siostry. Zapewne to nie było nic dobrego. Czuł się winny. Gdyby, tylko nie zszedł z drzewa, to może Głupia Łapa, nie zostałaby skarcona? Borsucza Puszcza zauważyła go, po czym powiedziała.
— Nie okazuj jej litości, w końcu to zdrajczyni i wszyscy o tym wiedzą. Musi wziąć odpowiedzialność za swoje czyny. — powiedziała bez żadnych uczuć, a terminator tylko patrzył na nią, lekko przytakując, by jej nie podpaść.
— Przepraszam… — wyszeptała uczennica Olszowej Kory do ucha swojej babci. Nie wiedziała, co więcej, ma zrobić. Opuściła uszy i przyłożyła resztki ogona najbliżej swojej skóry, jak się da.
Kocur czuł się źle i dodatkowo był zmęczony; nie chciał już się wysoko wspinać.
— Borsuczo Puszczo, a będziemy musieli jeszcze wdrapywać się na drzewa?
Miał nadzieję, że mentorka odmówi i pójdą do obozu, w końcu chętnie, by odpoczął w swoim posłaniu. Bura kotka spojrzała na niego, po czym przez chwilę się zastanowiła.
— Szczerze, już nie mam ochoty cię wysyłać na drzewo, także możemy na dziś z tym skończyć. Kocur cieszył się, że już może odsapnąć, jednak zobaczył, że Borsucza Puszcza zaczęła dyskusje z Olszową Korą.
— Olszowo Koro, co myślisz o tym, żeby zaczęli trening walki? — spytała ciekawsko starszą kotkę. Zaś kocur, słysząc to, przestraszył się. Jak mógł zapomnieć, że jest jeszcze walka! A nie chciał się bić ze Skarką, bo bał się, że ją skrzywdzi. Miał tylko nadzieje, że ich babcia też będzie już zmęczona.
— Jestem za, Borsucza Puszczo. — rzekła, dziwnie spokojnym tonem, kocica. Głupiej Łapie, za to, serce zaczęło bić znacznie szybciej.
Miodek patrzył na kotki zdezorientowany.
“Przecież mogli się bić później, co nie?” Siostra nie była w dobrym stanie, więc wszyscy by na tym skorzystali. Ona by odpoczęła; on też by się zdrzemnął!
“Ale niestety chyba to nie przejdzie…” Stwierdził, że zrobi parę wymachów i po sprawie!
— A kiedy zaczniemy? — Wojowniczki wymieniły się spojrzeniami.
— Możecie w sumie teraz, w końcu nie będziemy tu spędzać całego dnia.
Skoro niestety wyszło, że będą walczyć, to kocur wyszedł na środek. Był gotów, ale i tak nie był pewien, czego się spodziewać po Głupiej Łapie.
— Ja… — Uczennica, która miała się bić, nie wiedziała, co powiedzieć. Głowa ją bolała, czuła się słaba. Czuła stres, okropny stres. Po chwili zamknęła oczy. Nie miała pojęcia, co się dzieje. Po prostu ciemność. Padła na ziemię. Miodowa Łapa był przerażony; czy coś się jej stało?! Serce mu biło jak szalone, był tak spanikowany, że nie wiedział, co robić w tym momencie. Czy coś poważnego ją dopadło?! Borsucza Puszcza, widząc to, wzięła Głupią Łapę na plecy.
— Trzeba z nią iść do obozu jak najprędzej!
Więc poszła pierwsza, a za nią szła Olszowa kora, która przyglądała się nieprzytomnej uczennicy z obojętnością w oczach, jakby po niej spływało, że coś się stało. Tymczasem spanikowany Miód gnał za nimi, mając nadzieję, że ze Skarką będzie wszystko dobrze i mama ją wyleczy.
Jakiś czas później
— Skoro są już wszyscy, to możemy ruszać.
Koty weszły z obozu w las. Siostra Miodka szła, domyślała, że nie będzie to nic przyjemnego. Miała nadzieję, że nie każą jej się bić z bratem. Fakt, chętnie obiłaby mu pysk, ale jeśli coś jej się stanie? Kocur pamiętał, co się stało poprzednio, jak mieli walczyć; Głupia łapa zemdlała. Może to dlatego, że też byli obaj zmęczeni. Na Pewno, skoro już byli wypoczęci, to mogli bez problemu zacząć trening walki. Koty zatrzymały się w lesie. Oznaczało to, że tu zaczną walczyć.
— Poprzednio mieliśmy lekkie komplikacje, co do treningu walki, ale teraz jestem pewna, że możecie już zacząć pokazywać swoje umiejętności. — Skinęła głową do Miodowej Łapy, by rozpoczął. On miał zaczynać? Czuł, że ma tremę i nie wiedział,co ma zrobić. W końcu co jeśli się zbłaźni? Może miał mięśnie przez swoje treningi, ale nie wiedział, jak ich użyć. Zwłaszcza że pod względem budowy nadal był chudszy od reszty swego rodzeństwa. Długo więc stał w zamyśleniu.
— Coś się stało Miodowo Łapo? — zapytała jego mentorka, widząc, że nie ruszał się.
— Nie… Wszystko dobrze! Za Chwilę zacznę. — powiedział niezbyt pewnie, po czym szybko wziął się w garść. Na początku okrążał kotkę, a gdy tylko się tego nie spodziewała, to skoczył na jej grzbiet i obalił ją, przetrzymując łapami. Gdy terminatorka poczuła ciężar, przewróciła się. Zaczęła się wiercić; nie wiedziała, co zrobić. Nie chciała jednak dać mu wygrać. Dlatego próbowała się wyrwać. Kocur przycisnął swoimi łapami bardziej ciało uczennicy; w końcu nie chciał, żeby uciekła, zwłaszcza teraz, gdy patrzyły na niego wojownicze oczy, które go oceniały. Teraz to musiał wypaść lepiej od swojej starszej siostry. W końcu za księżyc będzie mianowany na nowego wojownika, więc będzie musiał bardzo się postarać. Ból, ból i ból. Była bezsilna, zbłaźniła się przed babcią, mentorką brata. A tak chciała mu zbić pysk… Tymczasem kocur tak się cieszył, że wygrywał; w końcu czuł smak zwycięstwa. Zawsze, gdy bił się z Lament lub Ryś, to nie mógł doświadczyć smaku zwycięstwa. To one zawsze wygrywały! A teraz było inaczej, to było takie fajne uczucie; pierwsze od jakiegoś czasu… Aż nieświadomie rozluźnił ucisk. Głupia Łapa mogła to wykorzystać i uciec z jego łap, tylko czy to wykorzysta?
<Siostro?>
[2166 słów + Walki uczniów + Wspinaczka na drzewa]
[przyznano 43% + 5% + 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz