- Cześć Mężu! Hej maluchy – powiedziała Kaczka, wchodząc do legowiska. W pysku trzymała mysz, którą odłożyła przy karmicielce.
- Cześć Kaczko – przywitała się Sówka z uśmiechem. Po chwili złapała zwierzynę i zaczęła swój posiłek, co chwilę jednak przyglądając się bawiącym się maluchom.
- Jak się czujesz? – zapytała nagle Kaczka.
- Dobrze. Tylko jestem zmęczona. I dawno nie byłam u Jarząb. Ona też dawno nie przychodziła tu – mruknęła karmicielka – Jasne, byłam tam z kociakami, ale wiesz... Po prostu to do niej niepodobne – zakończyła Sówka, przytulając się do swojej partnerki – Ale to nic. Na pewno Przypływ do niej przyjdzie...
- Zawsze mogę tu posiedzieć z dziećmi, a ty możesz pójść się na chwilę przejść – przypominała Kaczka.
- Ale nie chcę tak zostawiać maluchów. To, że jestem trochę zmęczona, nic nie znaczy. Ewidentnie tak mają mamy, a ja chcę być najlepszą!
- Tak i widać, że się starasz – powiedziała Kaczka – Ale chwila przerwy też ci się przyda. Przecież dzieci nie będą na ciebie złe! Widać, że bardzo je kochasz, a potem będziesz mogła się z nimi pobawić.
Sówka pokiwała głową, kończąc swój posiłek. Spojrzała na Topolę, Jeżynę i Listka. Wyglądali, jakby się świetnie bawili.
- No dalej mężu – mruknęła cicho wojowniczka.
- Chcesz się mnie pozbyć? O ty – zaśmiała się karmicielka, łapą odsuwając pysk swojej partnerki.
- Ale nie po pysku! – zaprotestowała Kaczka, odsuwając głowę. Obie kotki po chwili wybuchły śmiechem. Takie chwile Sówka lubiła najbardziej.
- No dobrze idę... Ale tylko na chwilę do mamy! Zaraz tu wracam! – zaznaczyła czekoladowa i wstała. Powoli opuściła żłobek, słysząc na koniec zadowolone głosiki kociąt, na informacje, że ich matka się z nimi pobawi. Rozejrzała się po obozie i ruszyła w stronę legowiska starszyzny. Po drodze złapała coś ze stosu zwierzyny. Gdy weszła do środka, powitał ją Przebiśnieg. Kiwnęła mu głową na powitanie, zostawiając przy łapach jedną z dwóch zabranych myszy i podeszła do albinoski. Jarząb leżała na swoim legowisku, z zamkniętymi oczami, jednak gdy tylko usłyszała swoją córkę, podniosła się lekko.
- Cześć Sówko – przywitała się starsza – Tym razem bez towarzystwa? – zaśmiała się cicho.
- Hej mamo! I tak... Kaczka z nimi została, sama mnie wygoniła ze żłobka! – poskarżyła się Sówka, oczywiście dla żartów. Położyła drugą mysz przy swojej matce i usiadła na ziemi. Uśmiech nie schodził z pyska Jarząb, a po chwili obie kotki zaczęły rozmowę.
***
Z Jarząb było wszystko dobrze (a przynajmniej nic nie powiedziała), co od razu rozwiało wszystkie zmartwienia Sówki. Całe szczęście! Przez chwilę zaczęła się martwić, że coś się złego dzieje, tak samo wtedy, kiedy albinoska była chora na czerwony kaszel. Na tę myśl czekoladowa zadrżała. Nie chciała do tego wracać. To był najgorszy czas w całym jej dotychczasowym życiu.
Wyszła z legowiska starszyzny i skierowała się do żłobka, jednak wtedy pod jej łapami znalazł się Listek.
- Cześć Listku, co ty tu robisz? Nie bawiłeś się z Kaczką, Topolą i Jeżyną? – zapytała Sówka i rozejrzała się, w poszukiwaniu swojej partnerki i reszty dzieci.
<Listku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz