Kilka księżyców temu, kiedy jeszcze Puma i Czernidłak byli uczniami
- Ja nie! - pisnęła od razu liliowa. Jestem słaba w szukaniu.
- Ale za to bardzo dobra w chowaniu. - jęknął czekoladowy - Zawsze jak się bawimy, to nie mogę cię znaleźć!
- Ja mogę! - mruknął czarny. - Czemu nie?
- Dobra! Tylko pójdę powiadomić Przypływ.
- To ja i Czernidłak tu zostaniemy, i poczekamy.
- Do zobaczenia za chwilę!
- Dobrze. Ale skoro dzisiaj się bawisz, to jutro trening, okej?
- Dobrze! Dziękuje! Chłopaki! - pisnęła Przepiórka - Mogę, ale jutro nici z zabawy, mam trening.
- Ale za to bardzo dobra w chowaniu. - jęknął czekoladowy - Zawsze jak się bawimy, to nie mogę cię znaleźć!
- Ja mogę! - mruknął czarny. - Czemu nie?
- Dobra! Tylko pójdę powiadomić Przypływ.
- To ja i Czernidłak tu zostaniemy, i poczekamy.
- Do zobaczenia za chwilę!
Chwilę później
- Przypływ, czy mogę iść pobawić się w chowanego z Czernidłakiem i Pumą w Owocowym Lasku?- Dobrze. Ale skoro dzisiaj się bawisz, to jutro trening, okej?
- Dobrze! Dziękuje! Chłopaki! - pisnęła Przepiórka - Mogę, ale jutro nici z zabawy, mam trening.
- My też mamy jutro się uczyć, więc raczej nic cię nie ominie.
- Super! Kto pierwszy w Owocowym Lasku! - mruknęła zadowolona, biegnąc w stronę wyjścia. Oczywiście wygrała wyścigi i to z dużą przewagą.
- To niesprawiedliwe! Ty jesteś lżejsza! - mruknął zaczepliwie zdyszany Puma.
- Nikt nie powiedział, że będzie sprawiedliwie! - Zamiast odpowiedzi, pomarańczowooka dostała czułe liźnięcie między uszami.
- Dobra dobra, nie przyszliśmy tu, żeby tak stać i nic nie robić. Ja już zaczynam! Jeden, dwa, trzy, cztery...
"Gdzie się ukryć?! Ostatnio byłam tu dosyć dawno! Ojeju! Może wejdę na drzewo! Tak! To moja jedyna nadzieja!" - Liliowa odbiegła od niebieskookiego na tyle daleko, aby tylko słyszała jak on liczy, a następnie zaczęła wspinaczkę. Wybrała dąb. Wyglądał solidnie, i widziała w nim drogę powrotną. Powoli zaczęła wspinaczkę. Okazało się, że gałęzie są rozmieszczone dalej, niż myślała, jednak zdeterminowana nie przestawała. Zwinnie poruszała się po drzewie, jednak w pewnej chwili osłupiała.
- Dziewięć, dziesięć! Kto się nie schował, ten zgniła myszka! - słysząc tę nowinę, cofnęła się o dwie gałęzie, na najgrubszą i najbezpieczniejszą kryjówkę.
- Zaraz was znajdę! - krzyknął czarny, zaczynając poszukiwania.
- Super! Kto pierwszy w Owocowym Lasku! - mruknęła zadowolona, biegnąc w stronę wyjścia. Oczywiście wygrała wyścigi i to z dużą przewagą.
- To niesprawiedliwe! Ty jesteś lżejsza! - mruknął zaczepliwie zdyszany Puma.
- Nikt nie powiedział, że będzie sprawiedliwie! - Zamiast odpowiedzi, pomarańczowooka dostała czułe liźnięcie między uszami.
- Dobra dobra, nie przyszliśmy tu, żeby tak stać i nic nie robić. Ja już zaczynam! Jeden, dwa, trzy, cztery...
"Gdzie się ukryć?! Ostatnio byłam tu dosyć dawno! Ojeju! Może wejdę na drzewo! Tak! To moja jedyna nadzieja!" - Liliowa odbiegła od niebieskookiego na tyle daleko, aby tylko słyszała jak on liczy, a następnie zaczęła wspinaczkę. Wybrała dąb. Wyglądał solidnie, i widziała w nim drogę powrotną. Powoli zaczęła wspinaczkę. Okazało się, że gałęzie są rozmieszczone dalej, niż myślała, jednak zdeterminowana nie przestawała. Zwinnie poruszała się po drzewie, jednak w pewnej chwili osłupiała.
- Dziewięć, dziesięć! Kto się nie schował, ten zgniła myszka! - słysząc tę nowinę, cofnęła się o dwie gałęzie, na najgrubszą i najbezpieczniejszą kryjówkę.
- Zaraz was znajdę! - krzyknął czarny, zaczynając poszukiwania.
Przepiórka już widziała swojego brata, który podążył jej śladem i wspiął się na drzewo, ale to była brzoza i to dosyć cienka oraz niska. W pewnym momencie uczennica usłyszała niepokojący trzask, a następnie coś dużego huknęło przeraźliwie. Natychmiast siostra Pumy zaczęła drzeć imię czekoladowego, pędząc na dół, a następnie zeskakując, z bezpiecznej odległości.
- Pumo! Nic Ci się nie stało?! - pisnęła przerażona liliowa. Przy braciszku znajdował się już czarny, najwyraźniej równie przerażony, jak kotka.
- Nic mi nie jest. - jęknął. - Gałąź się pode mną załamała...
- Na pewno?! - zawtórowaliśmy z przyjacielem.
- Tak... Możemy wracać do domu? Nie mam ochoty na zabawę... - jęknął znowu Puma, jednak pomarańczowooka wiedziała, że jednak nie jest tak, jak mówił.
- Pumo! Nic Ci się nie stało?! - pisnęła przerażona liliowa. Przy braciszku znajdował się już czarny, najwyraźniej równie przerażony, jak kotka.
- Nic mi nie jest. - jęknął. - Gałąź się pode mną załamała...
- Na pewno?! - zawtórowaliśmy z przyjacielem.
- Tak... Możemy wracać do domu? Nie mam ochoty na zabawę... - jęknął znowu Puma, jednak pomarańczowooka wiedziała, że jednak nie jest tak, jak mówił.
Widziała, że boli go nos i na pewno kręci mu się w głowie od upadku, bo kiedy próbował wstać, to zaraz upadł z hukiem. Poprosiła Czernidłaka o zostanie przy brązowookim, żeby odszukać coś na zawroty głowy, bo nie było mowy o udźwignięciu brata, nawet, z pomocą przyjaciela.
"Na zawroty głowy, dobre będzie nieco maku, ale dla pewności dam mu jeszcze bez czarny. Hmm... Jeżeli znajdę jeszcze czyściec wełnisty, to będzie super. Wtedy powinniśmy dać sobie z nim radę."
- Jestem! - mruknęła do kocurów z pyskiem pełnym ziół.
- To dobrze, bo od tych zawrotów głowy chyba zaraz zwymiotuję... - jęknął czekoladowy, otwarcie przyznając, że jednak nie jest "dobrze".
- Puma. Jesteś w stanie przeżuć zioła, czy podać ci już papkę? - zamiast odpowiedzi, uczennica dostała śmiertelne mierzenie wzrokiem, mówiące: "A jak myślisz?"
- Dobrze... - mruknęła czule, a potem po kolei zaczęła przeżuwać zioła. Na pierwszy ogień poszedł czyściec. Podała papkę na liściu, a czekoladowy posłusznie zlizał.
- To doda ci siły. Przynajmniej do czasu, aż nie znajdziemy się w obozie... - następnie na kolejnym liściu, już chwilę potem wylądowały dwa ziarenka maku. Na sam koniec, papka z jastrzębca z odrobinką bzu.
- Teraz lepiej się czujesz? - zapytała uczennica z obawą, że coś jej się pomyliło i otruła brata.
- Tak. - Czernidłak odetchnął z ulgą, a potem pomógł wstać brązowookiemu uczniowi. Uczennica Przypływ też mogła odetchnąć.
Po dotarciu do obozu, Przepiórka z niechęcią poszła do Witki, powtarzając w głowie, "Robię to dla Pumy" , podczas tłumaczenia, co się stało i co mu podała. Kocica chyba starała się jej pogratulować, ale nie do końca jej to wyszło i oficjalnie jedyne co usłyszała od byłej mentorki, to "Okej." Przez zamartwianie się o brata, mimo potwierdzeń Murmur oraz medyczki, że Pumie nic nie jest, liliowa w ogóle nie zasnęła tej nocy.
"Na zawroty głowy, dobre będzie nieco maku, ale dla pewności dam mu jeszcze bez czarny. Hmm... Jeżeli znajdę jeszcze czyściec wełnisty, to będzie super. Wtedy powinniśmy dać sobie z nim radę."
Po upływie kilku minut
Po niedługim czasie, Przepiórka była z siebie dumna. Znalazła czyściec wełnisty, mak, a nawet jastrzębiec leśny, w celu poprawienia humoru bratu. Bzu znalazła mało, ale jednak go znalazła.- Jestem! - mruknęła do kocurów z pyskiem pełnym ziół.
- To dobrze, bo od tych zawrotów głowy chyba zaraz zwymiotuję... - jęknął czekoladowy, otwarcie przyznając, że jednak nie jest "dobrze".
- Puma. Jesteś w stanie przeżuć zioła, czy podać ci już papkę? - zamiast odpowiedzi, uczennica dostała śmiertelne mierzenie wzrokiem, mówiące: "A jak myślisz?"
- Dobrze... - mruknęła czule, a potem po kolei zaczęła przeżuwać zioła. Na pierwszy ogień poszedł czyściec. Podała papkę na liściu, a czekoladowy posłusznie zlizał.
- To doda ci siły. Przynajmniej do czasu, aż nie znajdziemy się w obozie... - następnie na kolejnym liściu, już chwilę potem wylądowały dwa ziarenka maku. Na sam koniec, papka z jastrzębca z odrobinką bzu.
- Teraz lepiej się czujesz? - zapytała uczennica z obawą, że coś jej się pomyliło i otruła brata.
- Tak. - Czernidłak odetchnął z ulgą, a potem pomógł wstać brązowookiemu uczniowi. Uczennica Przypływ też mogła odetchnąć.
Po dotarciu do obozu, Przepiórka z niechęcią poszła do Witki, powtarzając w głowie, "Robię to dla Pumy" , podczas tłumaczenia, co się stało i co mu podała. Kocica chyba starała się jej pogratulować, ale nie do końca jej to wyszło i oficjalnie jedyne co usłyszała od byłej mentorki, to "Okej." Przez zamartwianie się o brata, mimo potwierdzeń Murmur oraz medyczki, że Pumie nic nie jest, liliowa w ogóle nie zasnęła tej nocy.
<Czernidłaku?>
[688 słów]
[przyznano 14%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz