Grad uderzał ją w grzbiet, gdy wracała do obozu z piszczkami w pysku. Chuderlawy wróbel oraz wyliniała wiewiórka nie były wymarzonym posiłkiem, dodatkowo rude stworzonko było zamarznięte na kość. Śnieg skupiał pod poduszkami, które niemalże odmarzały. Co jakiś czas kotka starała się przyspieszyć kroku, jednakże przenikliwy aż do kości mróz uniemożliwiał jej spokojny bieg.
Machnęła ogonem, przedzierając się przez wyższą zaspę.
Co jakiś czas oglądała się za siebie, mając wrażenie, że czyjeś paskudne ślepia ją obserwują.
Na szczęście niczego nie zauważyła.
Jedynie miejsce, gdzie po śmierci wujka poszłaby odebrać życia przypomniało jej o ważnej kwestii. Jeśli ten rudy bachor nie ruszy dupy po kawałek kamienia zesłanego przez przodków, to albo wykopie go aż zawyje, albo sama pójdzie.
Jedno z dwóch.
Paskudny gówniarz, dlaczego nie mógł być taki jak jego brat Jesiotrowa Łuska, tylko być rozwydrzonym pierdem?
Pokręciła łbem.
To nie był czas na niesnaski. Starczyło, że Lisie Łajno skłócił klan. Kocica zdrętwiała, gdy kilka króliczych skoków przed nią wiatr rozwiał zaspę, ukazując jasne futro pokryte ciemnymi pręgami.
Podeszła ostrożnie, może ktoś zasłabł i nie był w stanie dojść do obozu... Zmarszczyła nos, może i nie miała pamięci godnej sowy, jednakże niezbyt przypominała sobie, żeby ktoś z jej wojowników miał takie futro.
Podeszła bliżej. Klatka piersiowa delikwenta nie unosiła się. Chyba nie żył.
Dotknęła go łapą.
Zimny i twardy jak skała. Westchnęła cicho. Czyli znalazła trupa. Coś jednak nie dawała jej spokoju, rozejrzała się.
Pstrokate futro kotki stanęło dęba, widząc ślady krwi wiodące od granicy z klanem klifu. Rozwalone wszędzie wnętrzności... Zacisnęła mocniej szczęki, spinając mięśnie. Śnieżyca, która powoli zaczynała się rozkręcać ani trochę nie pomagała w wykryciu potencjalnego mordercy.
Wróciła pospiesznie do klanu i upewniwszy się, że wszyscy są w obozie poinformowała o zaistniałej sytuacji. Treningi w tamtej części polany zostały odwołane, zaś wojowników prosiła o chodzenie w minimum parach, jeśli wybiorą się na polowanie.
Biorąc głębszy wdech zakończyła przemowę, prosząc by każdy był ostrożny. Miała nadzieję, że taka decyzja zapewni klanowi bezpieczeństwo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz