To zmierzało w złą stronę.
Gniew wzrastał w niej z każdą chwilą, a patrząc na liderkę, kotka coraz bardziej pragnęła jej śmierci. Klan zbyt długo czekał. Zwęglone Futro powiedział jej kiedyś, że przeżyją te ciężkie czasy - nie przeżył. Przez tą idiotkę. A Króliczy Sus? Była przybita emocjonalnie, a morderstwo nie ułatwiało sprawy. Piaskowa Gwiazda osobiście pozbyła się jej ukochanej matki.
Pyskatka siedziała w żłobku, wymieniając stary mech i zmieniając go na nowy. Borówkowa Mordka uważnie nadzorowała swoją podopieczną. Ona, mimo swojego koloru futra, również była przygnębiona. Pyskatkę w pewien sposób to dziwiło, ponieważ akurat ta szylkretka była... prawie zawsze uśmiechnięta. Nie było momentu, w którym ta durna kupa futra robiła cokolwiek poza głupkowatym uśmiechaniem się. Ale w tych czasach ciężko było o dobry humor. Śmierć i cierpienie - jedyne, co działo się teraz w Klanie Burzy. Morderca pewnie już niedługo uderzy. Pozbawi klanu członków, sprawi, że po silnej gromadzie kotów zostanie gruz i pył. Może była zbyt wielką pesymistką, jednak przez głupotę Piaskowej Gwiazdy nie dało się myśleć pozytywnie o Klanie Burzy.
- Zaraz wrócę - Powiedziała do Pyskatki Borówkowa Mordka. - Idę odwiedzić moją córeczkę. Najlepiej nie wychodź ze żłobka. Inni nie lubią, gdy wychodzisz pod moją nieobecność. Do zobaczenia!
Pyskatka wychodziła dość często. Może nie powinna, ale denerwujące towarzystwo Borówkowej Mordki było po prostu nie do zniesienia. Kotka wolałaby już pocałować Piaskową Gwiazdę w łapy, niż znosić towarzystwo tej idiotki. Mimo to nie protestowała.
- To idź szybko - Warknęła czarna. - Bez ciebie i tak wszyscy patrzą się na mnie jak na idiotkę. Nawet, gdy jestem w żłobku.
Pyskatka odprowadziła swoją opiekunkę gromiącym spojrzeniem. Została w żłobku sama, wraz ze swoim rodzeństwem i... Pszczelim Pyłkiem. Żywa nienawiść pałała od czarnej za każdym razem, gdy ta kremowa idiotka odważyła się powiedzieć cokolwiek jej rodzeństwu. Wpajała im nieprawdziwe informacje o dominacji rudych nad nierudymi, a Pyskatka nie miała na to wpływu. Klanie Gwiazdy!
- Pamiętajcie, że nigdy nie zajdziecie daleko jako nierudzi. - Powiedziała wymownie Pszczeli Pyłek, intensywnie wpatrując się w Pyskatkę. Chciała ją sprowokować, to oczywiste. Jak kociak pobiegłaby do swojej lidereczki i opowiedziała wszystko, gdyby czarna próbowała ingerować w jej głupią edukację. - Wasza siostra jest przykładem. Powinna być wojowniczką, a siedzi w żłobku! Skończycie tak samo, jeśli nie będziecie słuchać się rudych kotów. Pamiętajcie, że to my jesteśmy bardziej wartościowi.
Wrzos słuchał uważnie, nie odwracając wzroku od przybranej matki. On też był przygnębiony śmiercią Króliczego Susa. Czy wierzył w to, co opowiadała mu Pszczeli Pyłek? Orliczek tuż obok swojego brata połykał każde następne słowo. Ostrzeń jedyny wydawał się sceptyczny, ale to było tylko wyobrażenie Pyskatki. Może się myliła. Ale wiedziała, że jest szansa, że jej rodzeństwo uwierzy w te brednie. Co się stanie w przyszłości? Piaskowa Gwiazda będzie zmuszała ich do tworzenia rudej rasy? Czarna prychnęła pod nosem, z każdą chwilą coraz bardziej pragnąc rzucić się na tę denerwującą, idiotyczną, okropną bulwę, jaką jest Pszczeli Pyłek. Dlatego też wielce się uradowała, gdy ta głupczyni wyszła ze żłobka razem z jej rodzeństwem. Niestety z jej rodzeństwem. Ale przynajmniej nie będzie musiała znosić kolejnych prowokacji i wywyższających się spojrzeń. Została sama w żłobku.
Miała już z powrotem położyć się na swoje legowisko, gdy przysłonił ją cień. Nie minęła chwila, a już wpatrywała się w przenikliwe, błyszczące oczy. Wkrótce poważny pysk skierował się ku niej, a ona wyczuwała bijące wokół napięcie. Znajdowała się teraz sama, wraz z właścicielem cienia, zatem objęło ją złowrogie uczucie. Wargi kota uniosły się, a z ust wypłynęły dwa pozornie proste słowa, które sprawiły, że serce czarnej mimowolnie stanęło.
- Mam propozycję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz