Nie było go w tłumie wiwatujących kotów. Nie cieszył się razem ze wszystkimi, pogrążony we własnych myślach. Jasne, że i z jego serca spadł ciężki kamień, zalegający tam od księżyców, a powietrzem pozbawionym charakterystycznego aromatu Burzaków oddychało się dużo lżej, ale kraczące w jego głowie stado czarnych myśli nie chciało opuszczać wygodnego mieszkania. Wciąż miał przed oczami lśniące oczy kruków bezlitośnie szarpiących mięso kogoś, kto jeszcze przed chwilą niemal rządził jego klanem.
Nie potrafił przejść obok tego obojętnie. Nawet jeśli w głębi duszy sam życzył niebieskiemu śmierci.
Z zamyślenia wyrwał go nagły szum.
- Wróbel!
Bura sylwetka toczyła się przez las, taranując wszystko, co stanęło jej na drodze.
- Tu jesteś - burknęła Borsuczy Krok, strzepując z łapy zaplątaną w futrze gałązkę. - Zostałeś zastępcą.
Spojrzał na nią jak na mysz, która właśnie przemówiła do niego kocim głosem. Po prostu stał, gapiąc się na nią szeroko rozwartymi ślepiami, z głupio rozchyloną mordką.
- No chodźże. Iglasta Gwiazda czeka.
- C… Co? - wydukał inteligentnie.
- Jajco - burknęła, mrużąc ślepia. - Zostałeś zastępcą. Ruszaj się.
Droga do obozu. Mrowie łap i futer, morze zapachów i ciepłych słów.
Uśmiechnięta mama, spokojniejsza niż zwykle. Zadowolenie na pysku Borsuk. Miękkie futro cioci Miedzi i kłująca szczecina wujka Igły. Jasne oczy Żabki, jasne futro Fasolki, czarne futro, jasne futro, ciemne futro, jasne futro, uśmiechy, słowa, uśmiechy, słowa.
Dopiero kiedy położył się na mchowym posłaniu w legowisku wojowników, zaczęło do niego docierać, co właśnie się stało.
Został zastępcą.
Został zastępcą wujka Igły.
Został zastępcą Klanu Wilka.
Jak tata.
Gdy w końcu zasnął, śnił mu się Wilcze Serce. Uśmiechał się.
<Ktoś chce pogratulować świeżo upieczonemu zastępcy? :3 Wujku Igło, zrobisz mu szkolenie z zastępcowania? xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz