Usłyszał łup i spojrzał na rudo-czarną wywłokę. Oczywiście, że spodziewał się jej przybycia. W końcu to natarczywe swędzenie należało zbadać! Dobrze, że jego siostrzenica była głupia i nie dowiedziała się, że niektóre rośliny są parzące. Dzięki temu mógł się zabawić i zemścić.
Płomień powstrzymując się całą sobą, by nie zacząć jak debil znowu tarzać, rozejrzała się. Po chwili rzuciła ostre spojrzenie starszemu. - No dalej ty liliowe gówno! Wylecz mnie!
Jego radosny nastrój wyparował. Już na dzień dobry zaczęła go wyzywać! A to wronia strawa! Teraz to nawet nie czuł wyrzutów sumienia i postanowił jeszcze bardziej ukarać uczennicę.
- Zamknij pysk i siadaj na mchu! - rozkazał.
Płonąca Łapa fukając usiadła, zaczynając powoli się wiercić. Specjalnie zniknął na dość długo w magazynie w poszukiwaniu ziół, aby ta mogła dłużej pocierpieć. W końcu słysząc jej ponaglające wołanie, złapał w pysk roślinę o ciekawym zastosowaniu. Mianowicie po niej, nasza piękna Płonąca Łapa, będzie błagać przodków, aby ją dobili. No... Może nieco przesadzał, ale i tak młoda będzie miała niezapomniane wrażenia.
- Masz. Jedz. - Podłożył pod jej pysk roślinkę, która działała przeczyszczająco.
Kotka jako, że nie znała się na zielarstwie, przy okazji naiwna i głupia, zdaniem medyka, zjadła specyfik.
- I kiedy to zacznie działać? - zapytała najwyraźniej mając dość swędzenia.
- Za jakiś czas. Możesz już iść do siebie. Ściemnia się. Życzę ci miłej nocy - Uśmiechnął się drapieżnie.
Jej ojciec najwyraźniej stwierdzając, że skoro Płonąca Łapa nie jest aż tak bardzo chora, jak na to jej stan wskazywał, podziękował medykowi i odprowadził córkę do legowiska.
Oj tak... Młoda będzie miała niezapomnianą noc.
Nie sądził, że po tym poprawi mu się jeszcze bardziej humor. Nawet Fasolowa Łodyga była zdziwiona, kiedy zastała go uśmiechniętego. Może sądziła, że już całkowicie oszalał? Kto wie...
Przez resztę wieczoru przygotowywał pajęczynę, która coraz gęściej zaścielała jaskinię. Chodziło o zwijanie jej i układanie w jednym miejscu. Wtedy też usłyszał przekleństwa jego kochanej siostrzenicy, która wyskoczyła z legowiska uczniów, biegnąc jak szalona w najbliższe krzaki.
<Płonąca Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz