- Jeżowa Ścieżko? Stokrotkowa Łapo?
Czekoladowy oderwał się od powtarzania ze Stokrotkową Łapą kodeksu medyka.
- Tak? - z cienia wynurzył się niebieskooki, czekoladowy kocur o pięknym pręgowanym wzorze na futrze. Orzechowe Futro stał w legowisku, w towarzystwie Szeptu, swojej jedynej córki. Przyjrzał się malutkiej. - Co jej dolega?
- Kicha i kicha. - odpowiedział mu Orzechowe Futro - Chyba ma biały kaszel albo kocięcy kaszel. A i lepiej zbadaj ją szybko bo zanim skończysz badanie wściekła Sikorka wpadnie i ci ją zabierze. - zaśmiał się, po czym odstawił Szept na posłanie i wyszedł.
Mała spojrzała na medyka Klanu Burzy. Jeżowa Ścieżka odprowadził wzrokiem wojownika. Wściekła Sikorkowy Śpiew? Chciałby wiedzieć o co poszło, że kocica jest wściekła, jednak nie była to jego sprawa. Nie chciał się więc wtrącać. Wyczuł na sobie spojrzenie Szeptu. Uśmiechnął się potrzepująco do koteczki. Nie mogła go pamiętać, gdyż była wtedy noworodkiem. Dla takiego kociaka, pierwsza wizyta w legowisku medyka zawsze jest stresująca, zwłaszcza bez obecności rodziców. Ciekawe czy wiedziała, że jest medykiem.
Syn Kucykowego Ogona podszedł do koteczki. Usiadł naprzeciwko niej. Szept siedziała na mchu, dalej się w niego wpatrując. W pewnym momencie z jej gardełka wydobyła się seria kaszlu. Futro na karku Jeżyka na chwilę się zjeżyło na myśl, że mógłby być to czerwony kaszel. W Klanie Klifu trwała epidemia i mogli zarazić kogoś na Zgromadzeniu. Takie małe kocię ma o wiele mniejsze szanse na przeżycie, dlatego podziękował w duchu Klanowi Gwiazdy, że nie kaszlała krwią. Wykonał krótkie badanie, żeby ocenić jaki to rodzaj kaszlu, gdyż wbrew pozorom kilka ich było.
Czekoladowy kocur spojrzał na swoją uczennicę.
- Przynieś mi podbiał, Stokrotkowa Łapo.
Uczennica medyka kiwnęła łebkiem. Potruchtała w stronę składzika z ziołami, wracając kilka uderzeń serca potem, ze wspomnianą rośliną w pysku. Położyła ją przy łapach czekoladowego. Medyk przysunął liście bliżej kocięcia, które ostrożnie obwąchało zioło.
- Musisz to przeżuć. Zwalczy kocięcy kaszel. - miauknął spokojnie medyk Klanu Burzy. - Inaczej twój stan zdrowia może się pogorszyć, a chyba chcesz szybko wrócić do mamy i rodzeństwa?
Szept na szczęście przeżuła liście. Krzywiła się na początku, jednak sok skutecznie wlał się do jej pyszczka. Jeżowa Ścieżka upewnił się, że nie zwróci rośliny.
- Lepiej? - spytał dla upewnienia. Kiwnęła łebkiem. Uśmiechnął się. - Dobrze. Będziesz musiała zostać u nas na noc, dla upewnienia, że kaszel minął.
Nie mógł pozwolić na jej dzisiejszy powrót do żłobka i być może zarażenie innych kociaków. Tutaj będzie mógł mieć ją na oku.
- Mogę ci coś opowiedzieć, żeby szybciej minął ci czas. - zaproponowała Stokrotkowa Łapa.
W tym samym momencie do legowiska wpadła Sikorkowy Śpiew, rzucając wszystkim zgromadzonym wściekłe spojrzenie.
- Niczego nie będziesz jej opowiadać. Zabieram swoją córkę z powrotem do żłobka. - mruknęła karmicielka.
Jeżowa Ścieżka westchnął.
- Ma kocięcy kaszel, Sikorkowy Śpiewie. Nie mogę ci pozwolić na zabranie jej do kociarni. Jutro możesz popołudniu po nią przyjść. - miauknął głosem nieznoszącym sprzeciwu, zastępując kocicy drogę.
Karmicielka jeszcze jakiś czas się kłóciła, aż Jeżowa Ścieżka musiał ją wyprosić. W końcu miał obowiązek dbać o zdrowie każdego pobratymca i w swoim legowisku miał władzę absolutną.
Wyleczona: Szept
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz