*jeszcze w czasie ciąży*
Szyszka ziewnęła szeroko. Czuła się dzisiaj wyjątkowo zmęczona, a apetyt dopisywał, więc będzie musiała wstać, żeby wziąć sobie coś ze sterty zdobyczy. Kotka niechętnie się przeciągnęła. Przez swój ogromny brzuch, nie mogła praktycznie się poruszać, przez co całe dnie spędzała w żłobku, przyzwyczajając się do roli karmicielki. Często odwiedzali ją pobratymcy, wymieniając się ploteczkami i zachwycając jej brzemiennym stanem. Nie często rodzą się kocięta liderki.
Niespodziewane poruszenie przy wyjściu, zwróciło uwagę czarnulki. Zerknęła w tamtym kierunku, a dostrzegając swoją uczennicę, na jej pysk wkradł się szczery uśmiech. Jednak od razu posmutniała. Przez to, że zaszła w ciążę, nie mogła już być mentorką Cichej. Przynajmniej przez czas, gdy będzie wychowywać swoje szkraby. Westchnęła. Cicha zasługiwała na stanie się wojowniczką. Umiała już polować, walczyć, znała terytorium i prawidłowe postępowanie wojownika. Była czwartym uczniem Szyszki, zbudowały ze sobą silną więź.
Cicha weszła głębiej do żłobka. Położyła przed liderką myszkę, zanim wbiła spojrzenie w jej gruby brzuch. Szyszka posłała jej lekki uśmiech.
- Tak, spodziewam się kociaków. Twojego kuzynostwa. Dziękuję za myszkę. - miauknęła, zanurzając kiełki w mięsie stworzonka. Pochłonęła je natychmiast, chociaż apetyt ciążowy jej nie opuścił. Wbiła spojrzenie żółtych ślepi w Cichą, która teraz spoglądała na nią z wyrzutem. - Przepraszam, kochanie, że nie dokończę twojego treningu. Wiedza, którą ode mnie dostałaś, jest wystarczająca, żebyś mogła przejść mianowanie...
Cicha szybko pokręciła łebkiem.
- Nie chcesz? Cóż, dobrze. Skoro uważasz, że nie jesteś gotowa. - westchnęła czarna kotka. - Nie mogę być dłużej twoją mentorką, ale dziękuję, że mogłam nią być przez te kilka księżyców. Wyrośniesz na dobrą wojowniczkę, Cicha.
Uczennica wskazała łapą na siebie, potem na nią, a następnie na wyjście. Szyszka zmrużyła oczy, zastanawiając się dłużej nad tym, o co może chodzić młodej. Chciała wyjść na spacer? Ale wiedziała, że Szyszka ruszać się nie powinna. Nagle ją olśniło.
- Nie możesz trenować sama. Musisz mieć mentora, który dopilnuje byś pilnie się uczyła. - zamyśliła się.
Musiała wybrać kogoś odpowiedniego. Było sporo wolnych kotów, ale Cicha miała już podstawową wiedzę, zatem mentor powinien ją przede wszystkim pilnować. Nie mógł więc być zbyt nerwowy. Myślała o Wicher, która mimo małego doświadczenia, była już gotowa na ucznia. Ale jednak wybrała kogoś innego.
- Powiem Lśniącemu Księżycowi, żeby miał cię na oku. Bądź dla niego wyrozumiała, dobrze? - miauknęła i liznęła Cichą między uszami. - I odwiedzaj mnie, żeby opowiadać o swoich postępach.
- Nie możesz trenować sama. Musisz mieć mentora, który dopilnuje byś pilnie się uczyła. - zamyśliła się.
Musiała wybrać kogoś odpowiedniego. Było sporo wolnych kotów, ale Cicha miała już podstawową wiedzę, zatem mentor powinien ją przede wszystkim pilnować. Nie mógł więc być zbyt nerwowy. Myślała o Wicher, która mimo małego doświadczenia, była już gotowa na ucznia. Ale jednak wybrała kogoś innego.
- Powiem Lśniącemu Księżycowi, żeby miał cię na oku. Bądź dla niego wyrozumiała, dobrze? - miauknęła i liznęła Cichą między uszami. - I odwiedzaj mnie, żeby opowiadać o swoich postępach.
<Cicha?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz